Kamasutra to bardzo wyczerpujący tekst, w którym znajdziemy mnóstwo pozycji seksualnych i różnych pomysłów na urozmaicenie życia erotycznego. Jeden z jego najciekawszych fragmentów znajduje się tuż pod koniec, w ostatnim rozdziale zatytułowanym Afrodyzjaki.Określenie afrodyzjak pochodzi od imienia Afrodyty, greckiej bogini miłości i piękna. Jest to substancja stosowana w leczeniu zaburzeń seksualnych lub w celu zwiększenia przyjemności czerpanej z seksu. Co zaskakujące, w przeciwieństwie do podejrzanych i potencjalnie niebezpiecznych substancji, z jakich do dzisiaj potrafią korzystać ludzie (np. krew kobry czy tygrysi penis), afrodyzjaki wymienione w Kamasutrze są nieszkodliwymi ziołami i roślinami, których większość można znaleźć w domowej kuchni.
Reklama
Aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście działają, postanowiłem wypróbować sześć z nich: ekstrakt ze szparaga Shatavari (Asparagus Racemosus), świerzbica właściwego (Kapikachhu), witanię ospałą (Ashwagandha), buzdyganka naziemnego (Gokshura), roślinę musli (Chlorophytum Borivilianum) oraz szafran. To właśnie one najczęściej pojawiają się w artykułach o leczeniu leniwych penisów albo o zwiększaniu wydajności tych, które działają. Można je kupić w wielu sklepach, a niektóre firmy sprzedają wręcz tabletki z ich mieszanką.
Wspomniane afrodyzjaki są niezwykle powszechne – kiedy moja matka znalazła przesyłkę z Amazonu i dowiedziała się o mojej misji pochłonięcia tego wszystkiego, poinformowała mnie, że dodawała witanię ospałą i szafran do wieczornej herbaty mojej siostry, aby zwiększyć jej poziom energii (wciąż nie jestem pewny, czy siostra o tym wiedziała). Ojciec zmartwił się, kiedy zauważył moje nagłe zainteresowanie afrodyzjakami, ale postanowił pomóc, polecając mi Shilajit (mumio), czyli przypominającą smołę substancję sączącą się z azjatyckich gór. Postanowiłem się nie zastanawiać na tym, dlaczego tak szybko i profesjonalnie potrafił mi doradzić w tej kwestii. Jednak kiedy zapytałem siostrę o jej wieczorną herbatkę, powiedziała, że wcale nie miała po niej więcej energii.Jak się okazuje, moje doświadczenia były trochę inne.
By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”
Wspomniane afrodyzjaki są niezwykle powszechne – kiedy moja matka znalazła przesyłkę z Amazonu i dowiedziała się o mojej misji pochłonięcia tego wszystkiego, poinformowała mnie, że dodawała witanię ospałą i szafran do wieczornej herbaty mojej siostry, aby zwiększyć jej poziom energii (wciąż nie jestem pewny, czy siostra o tym wiedziała). Ojciec zmartwił się, kiedy zauważył moje nagłe zainteresowanie afrodyzjakami, ale postanowił pomóc, polecając mi Shilajit (mumio), czyli przypominającą smołę substancję sączącą się z azjatyckich gór. Postanowiłem się nie zastanawiać na tym, dlaczego tak szybko i profesjonalnie potrafił mi doradzić w tej kwestii. Jednak kiedy zapytałem siostrę o jej wieczorną herbatkę, powiedziała, że wcale nie miała po niej więcej energii.Jak się okazuje, moje doświadczenia były trochę inne.
Reklama
Gotowanie
Nakręcony króliczek
Reklama
Morał z tej historii: zbyt dużo środków pobudzających sprawi, że przestaniesz panować nad tym, kiedy jesteś pobudzony, a kiedy usypiasz w połowie zdania.Największą zaletą mojej afrodyzjakowej diety była kupa. Robiło mi się ją świetnie i była naprawdę imponująca. Wszystko chyba wzięło się stąd, że witania ospała, którą pochłaniałem w wielkich ilościach, jest również przeciwutleniaczem – co miało wielki wpływ na moją perystaltykę.Tydzień stosowania tej mikstury wcale nie sprawił, że poczułem się bardziej napalony. Jeśli już, byłem raczej zmęczony i oszołomiony.Mój poziom napalenia pozostał taki sam: normalna, poranna erekcja i przeciętna ilość masturbacji (3-5 razy w ciągu tygodnia). Dama mojego serca odmówiła pomocy, ponieważ uznała ten eksperyment za zbyt dziwaczny. Zmęczenie najprawdopodobniej wynikało z dodawania zbyt wielu pobudzaczy do mojego wieczornego koktajlu. A żaden z nich nie łączył się zbyt dobrze z kofeiną.Po siedmiu dniach picia różnych ziółek i tradycyjnych, hinduskich afrodyzjaków, nadal byłem zestresowanym milenialsem. Przez to wszystko doszedłem jednak do wniosku, że praktycznie każda rzecz, która cię uszczęśliwia, może działać jak afrodyzjak – nawet pizza z podwójnym serem.
Kupa na kupie i kupą pogania
Przez ten tydzień wypracowałem nowy porządek dnia: pobudka, kupa, praca, kawa, kupa, praca, obiad, kawa, kupa, kawa, praca, kupa, praca, kawa, kolacja, afrodyzjaki, kupa, kupa, kupa.Stolec jak marzenie, ale było go NAPRAWDĘ dużo.
Czy byłem bardziej napalony?
Reklama
Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE India
Więcej na VICE:
Więcej na VICE: