FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Zabrocki - 1+1=0

To jest ta płyta, na której Nosowska śpiewa "Wojna jest jak chuj".

Błędne równanie matematyczne z tytułu płyty ustawia treść. To album o trudnych relacjach i zmarnowanych potencjałach, o usterkach i niedziałaniu. Jeżeli ktoś nie zmarnował swojego potencjału, to Marcin Zabrocki, rochwytywany sideman i kompozytor pomocniczy (miał swój wkład w ostatnią studyjną płytę Hey), który wreszcie debiutuje w pełni autorskim materiałem. Co najmniej udanie.

Zgrabne, przejrzyste, pomysłowe piosenki, w których roi się od gości (jest Basia Wrońska z Pustek, jest Czesław Mozil, jest Katarzyna Nosowska), to jedno. Ekspresja Zabrockiego, kompletna w barwie, manierze i emocjach, objawia bardzo charyzmatycznego wokalistę. Chłopak mógły śpiewać tytuły newsów z Pudelka, a i tak brzmiałoby to inteligentnie i romantycznie.

Ale najważniejsze na "1+1=0" jest nie to jak, o oczym śpiewa Zabrocki. Tam mocnego zestawu polskich tekstów nie słyszałam już dawno. Zabrocki jest świadomym, mądrym, ukształtowanym i błyskotliwym autorem. "Opętani, usta pełne gwiazd. Pokąsania, zaplątania w piach. Oślepieni, upaprani w cud. Z góry na dół. Twarzą w twarz. Brzuch w brzuch" - to z otwierającej album "Wiśniówki". Swoją drogą, "1+1=0" to jedyna znana mi historia, która rozpoczyna się wiśniówką, ale nie kończy kacem. Zero niesmaku po odsłuchu. "Wejdź pod kołdrę, zdejmij spodnie. Wstyd wziął wolne dwa tygodnie, syche mam tam, gdzie masz mokre" - to już z singlowego erotyka "Boję się". Zabrocki ma szczególną umiejętność mieszania pretensjonalnego z bezpretensonalnym, bez popadania w bełkot.

Jeżeli jeszcze czujecie się nieprzekonani, to wiedzcie, że to jest ta płyta, na której Nosowska śpiewa "Wojna jest jak chuj". Choćby dla tej linijki warto.