Osoby LGBTQ mówią, które postaci z kina i telewizji tak naprawdę były queer
Zdjęcia wykorzystane w kolażu via Columbia Pictures/Marvel Studios, Disney, NBC Universal, oraz Paramount

FYI.

This story is over 5 years old.

Tydzień Równości

Osoby LGBTQ mówią, które postaci z kina i telewizji tak naprawdę były queer

„Wszyscy chcieliśmy być Dżasminą – szczególnie po tym, jak została uprowadzona przez Dżafara i próbowała go uwieść w tym swoim skąpym stroju, jednocześnie mówiąc o jego bródce”

Na VICE Polska trwa obecnie Tydzień Równości. Chcesz dowiedzieć się więcej? Kliknij TUTAJ

W tym roku Oscary były dosyć queerowe. Kształt Wody, film z homoseksualną postacią i wieloma queerowymi wątkami, zgarnął nagrody za najlepszy film i dla najlepszego reżysera. Fantastyczna kobieta – z transseksualną aktorką Danielą Vegą – dostała statuetkę za najlepszy film nieanglojęzyczny. Tamte dni, tamte noce, kolejny obraz z queerową narracją, zwyciężył w kategorii „najlepszy scenariusz adaptowany”. W zeszłym roku Moonlight, historia zmagań czarnego, homoseksualnego mężczyzny z biedą, toksyczną męskością i odkrywaniem własnej seksualności, zdobył nagrodę dla najlepszego filmu. Obrazy opowiadające o osobach queer – lub przez nie stworzone – stają się akceptowalne i coraz częstsze w Hollywood. Postaci LGBTQ oficjalnie zostały częścią głównego nurtu.

Reklama

Kiedy byłem dzieckiem, było zupełnie inaczej. Wtedy nawet obecność „tolerancyjnych” seriali i filmów niekoniecznie oznaczała, że wszyscy widzieliśmy na ekranie osoby, z którymi mogliśmy się identyfikować. Dorastając, oglądałem Will i Grace i w ogóle nie mogłem się utożsamiać z bohaterami tego serialu. Zamiast tego projektowałbym queerowość na postacie z Outsiderów Francisa Forda Coppoli i X-Menów. Kiedy byłem szczególnie smutny, wyobrażałem sobie, jakie prowadziłbym życie, gdybym uciekł do Tulsy w Oklahomie z lat 60. i spędzał czas w domu, w którym pomieszkiwały ciacha borykające się z różnymi problemami. O swojej tożsamości dowiedziałem się więcej, interpretując przez pryzmat własnych doświadczeń postacie z filmów i komiksów o X-Menach, niż gdy oglądałem heteryków grających gejów w Tajemnicy Brokeback Mountain.

Mając to na uwadze, w zeszłym roku stworzyłem show o nazwie Queer Film Theory 101, w którym zajmowałem się tym, w jaki sposób heteronormatywne media wpłynęły na tożsamość scenarzystów i komików LGBTQ. Skontaktowałem się z moimi ulubionymi queerowymi wykonawcami i zapytałem o ich własne doświadczenia z przerabianiem różnych wyrobów kultury tak, aby pasowały do koncepcji queer.

Fot. Jeffrey Mosie

Jes Tom, komiczka i pisarka

Myślę, że pierwszą rzeczą, która sprawiła, że poczułam się osobą queer, była filmowa wersja Upiora w operze z 2004 roku. Dla mnie to historia o nieodwzajemnionej, lesbijskiej miłości, gdzie Meg to najważniejsza postać w filmie, a jej najlepsza przyjaciółka, Christine, jest beznadziejnie heteroseksualna i ciągle wykorzystują ją cisseksualni mężczyźni. To właśnie Meg próbuje ją ocalić przed tą beznadziejną heteronormatywnością. Kiedy pierwszy raz widziałam ten film, nie miałam jeszcze żadnych doświadczeń z dziewczynami, ale kochałam się w heteroseksualnych koleżankach ze szkoły. Właśnie dlatego utożsamiałam się wtedy z tym nieodwzajemnionym uczuciem.

Kiedy byłam nastolatką, oglądałam Xenę: Wojowniczą księżniczkę i zawsze fascynowała mnie jej relacja z Gabrielle. Dopiero po latach zdałam sobie sprawę z tego, że to był „mój” lesbijski wątek w mediach.

Reklama

Fot. Nicolas Maloof

Sam Taggart, komik

Co ciekawe, powiedziałbym, że Mulan był pierwszym filmem, podczas którego pomyślałem: „Och, to do mnie przemawia”. Dorastałem na wsi w Wirginii i uprawiałem wiele sportów. W takich „męskich środowiskach” zawsze starałem się udawać heteryka i ukrywałem, kim naprawdę byłem. Chciałem uchodzić za bardziej męskiego. Wiem, że to naprawdę banalne, ale potajemnie oglądałem Seks w wielkim mieście. Z żadnym kolegą lub koleżanką nie mogłem porozmawiać o tym serialu, ale to nic dziwnego – w tamtym okresie z nikim szczerze nie rozmawiałem. Kiedy dorastałem, ten serial stanowił dla mnie temat tabu. Bardzo mi zależało na rozdzielaniu tych dwóch żyć. Kiedy dowiedziałem się, że Seks… napisał homoseksualny mężczyzna, zrozumiałem, dlaczego tak bardzo to lubiłem. Nie mogłem poprosić o DVD ze wszystkimi sezonami, bo bałem się, że mój sekret wyjdzie na jaw, więc ściągałem nowe odcinki z internetu. Moi przyjaciele dowiedzieli się o mojej orientacji dopiero na studiach – miałem jakieś 20 lat – a rodzice, kiedy skończyłem 24 lata.

Zawsze uwielbiałem science-fiction i fantasy. Samwise Gamgee był moim pierwszym zauroczeniem. Bardzo podobała mi się przyjaźń między nim a Frodo, bo widać było, jak bardzo im na sobie zależało. Myślałem sobie: „Co mam zrobić, żeby samemu być w takim związku?”. Przemawiała do mnie również dwoistość życia Spider-Mana. Miałem wrażenie, jakbym był naprawdę wspaniały, ale nie mógł się z tym ujawnić przed światem. To było przedziwne połączenie pewności siebie z jej brakiem.

Reklama

Fot. Jenni Walkowiak

Sarah Kennedy, komiczka i pisarka

To zabawne, ale pierwszą rzeczą, która sprawiła, że pomyślałam o queerowości, była księżniczka Xena. Teraz uznaje się to za oczywistość, ale kiedy dorastałam, musieliśmy czytać między wierszami. Bardzo pomogło mi to przetworzyć uczucia i emocje, z którymi nie mogłam się wtedy bezpośrednio zmierzyć. To było bardzo subtelne. Kiedy Xena… się skończyła, nie miałam żadnego „własnego” serialu. W końcu trafiłam na Star Trek: Voyager. W ostatnim sezonie napięcie seksualnie między Kapitan Janeway i Siedem z Dziewięciu było nie do zniesienia. Oglądając to, myślałam: „Czy wszyscy to dostrzegają?”.


By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”


Jest mnóstwo postaci, z którymi utożsamiałam się podczas dorastania. Rachel Berry z Glee według niektórych interpretacji jest bardzo queer. Fandom mocno nalegał, żeby Quinn i Rachel się spiknęły. Jeśli tak się na to spojrzy, postać Rachel staje się o wiele ciekawsza i bardziej sympatyczna. Ich relacja jest podobna do tego, co łączy Taylor Swift i Karlie Kloss – a wiele osób uważa, że są parą. Mogę się założyć, że Karlie lada dzień wyzna, że jest queer.

Fot. Ivan Alonso

Jesus Valles, aktor i aktywista

Śpiąca królewna była moim queer-przebudzeniem. Czarownica to moja pierwsza ikona – no i Wiedźma z Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków. Kiedy byłem mały i oglądałem te filmy, nigdy nie interesowały mnie księżniczki. Kręciły mnie złe królowe i silne kobiety. Potrafiły zaprowadzić piekło na ziemi i emanowała z nich ta kobieca, trochę pedalska energia. Były niesamowite.

Reklama

Cała nasza grupa chciała być Dżasminą – szczególnie po tym, jak została uprowadzona przez Dżafara i próbowała go uwieść w tym swoim seksownym stroju, mówiąc o jego bródce. No i oczywiście Wendy, przyjaciółką duszka Kacpra. Kręciły nas też telenowele, gdzie czarne charaktery (głównie kobiety) były absolutnie przerysowane, miały niesamowite ubrania i stanowiły kwintesencję tego, kim sam chciałbym być. Zawsze miały pięknie ubrania i najlepsze kwestie. Kiedy czegoś chciały, nic nie mogło ich powstrzymać. Walczyły o to z godnym podziwu zaangażowaniem. Pierwszą postacią, przy której od razu pomyślałem, że jest gejem, był Niles, kamerdyner z Pomocy domowej [pierwowzoru polskiej Niani – przyp. red.] oraz Jeffrey, również kamerdyner, z Bajeru z Bel-Air. Kamerdynerzy zawsze są gejami – widać to po tym, jak wszystkich jeżdżą. Jeffrey niesamowicie mnie kręcił.

Fot. Niqui Carter

Tommy Pico, pisarz

Heteronormatywność mediów była tak powszechna, że odkryłem swoją queerowatość jedynie dzięki temu, że utożsamiałem się z pragnieniami kobiecych bohaterek. Nie miało znaczenia, czy była to Christina Ricci, która próbowała wyrwać chłopaka w Końcu niewinności, Janet Jackson śpiewająca When I Think of You, czy nieśmiała zakonnica z Zakonnicy w przebraniu, która pragnęła śpiewać. Kiedy byłem nastolatkiem, ciągnęło mnie do wszystkich ładnych dziewczyn, które nie bały się stanąć do walki: Elizy Dushku w Buffy: Postrachu wampirów, Tii Carrere w Świecie Wayne’a, a nawet Chun Li w Street Fighter. Zawsze utożsamiałem się z tymi dziewczynami. No i oczywiście pierwszą homoseksualną postacią, jaką kiedykolwiek widziałem, była Urszula z Małej Syrenki. Była taka queerowa.

Fot. An Indoor Lady

Reklama

Carina Magyar, komiczka i pisarka

Płyta Tori Amos Under the Pink. To był pierwszy album, którego słuchałam jako dziecko i naprawdę zrozumiałam słowa [Tori Amos potępiła również spalenie tęczy na Placu Zbawiciela podczas swojego koncertu w Warszawie – przyp. red.] Otworzyło mnie to na kobiecą seksualność w sposób, którego nigdy wcześniej nie rozumiałam. Utożsamiałam się z tym znacznie bardziej niż z męską seksualnością, która wówczas dominowała w stacjach radiowych. To mnie zainspirowało do poszukiwania książek i filmów skupionych na kobiecej seksualności. Przez lata właśnie ten album stanowił główny punkt odniesienia podczas poznawania nowych filmów i muzyki.

Problem z mainstreamowymi obrazami jest taki, że skupiają się głównie na heteronormatywnej seksualności. To jedyna rzecz, której się nie cenzuruje. Jako że w tym samym czasie zaczęłam kwestionować zarówno moją seksualność, jak i płeć, nie byłam w stanie zdzierżyć tego, jak koszmarnie seksualizowano kobiety. Starałam się wyjść poza moją płeć oraz seksualność. Dzięki muzyce rozwinęłam moją wyobraźnię i kreatywność. Jeśli podobały mi się jakieś postaci w filmach lub serialach, zazwyczaj były to gotyckie outsiderki: Trujący bluszcz, Szkoła czarownic; ogólnie każda dziewczyna, która miała mocny makijaż i nosiła ciemne ubrania. Wkurzone kobiety, które zostały wciągnięte w prawdziwe tarapaty. Chciałam być jak Sara Gilbert – w moim życiu miała się pojawić seksowna Drew Barrymore, która rozprawiłaby się ze wszystkimi facetami.

Reklama

Joel Kim Booster, komik

Wiem, że to banalna odpowiedź, ale to właśnie dzięki X-Menom (z 1992 roku) pierwszy raz spotkałem się z queerową narracją. Bardzo kręciła mnie fabuła i nie do końca rozumiałem, dlaczego tak było. Uwielbiałem każdą mutantkę. Do tego w grach komputerowych zawsze wybierałem kobiece postaci – uwielbiałem to połączenie kobiecości z tradycyjnie „męskimi” cechami, takimi jak spuszczanie łomotu. Siedem z Dziewięciu ze Star Treka: Voyager była moją pierwszą homoseksualną „przykrywką”. Mojej rodzinie powiedziałem, że podkochiwałem się w Jeri Ryan, ale tak naprawdę moja miłość była zupełnie platoniczna. Utożsamiałem się z nią – była niezwykle kompetentna, ale jednocześnie nie potrafiła się dopasować. To było bardzo seksowne. Xena i Gabrielle odpowiedziały na pytanie, którego nigdy nie śmiałem zadać – mianowicie, jak można by ulepszyć Herkulesa. No i uwielbiałem, kiedy dziewczyny Bonda się biły.

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE US


Więcej na VICE: