Tamten i jego "Diamentowa Sutra" już na winylu
Mateusz Mieciek

FYI.

This story is over 5 years old.

Wywiady

Tamten i jego "Diamentowa Sutra" już na winylu

O nowym materiale wydanym nakładem Transatlantyku opowiedział nam stojący za projektem Matt Brzezny.

Transatlantyk konsekwentnie stawia na muzykę nietechnonormatywną, gromadząc wokół siebie coraz większą grupę fanów muzycznych tropików i przełamując modę na 4/4. Po niedawno wydanej drugiej części projektu "Trans Afryka", na której pojawił się między innymi kawałek "Ukukhnaya" tajemniczego projektu Tamten, przyszła pora na pełnoprawne autorskie wydawnictwo tworzącego pod tym monikerem Matta Brzeznego.

Reklama

"Diamentowa Sutra" to zbiór pięciu utworów, z którymi bardzo szybko się zaprzyjaźnicie. Otwierający epkę utwór "Przebudzenie" pulsuje w rytmie tropikalnego zenitalnego deszczu, stanowiąc najlepsze z możliwych remedium na przełamanie jesiennej chandry. Z jeszcze większym zapałem do tematu podchodzi łobuzerski "Znak Czasu". Słoneczne uniesienia pierwszej strony płyty tonowane są delikatnie przez rozmywającą się, ambientową "Wyrocznię" i zamykające materiał "Po burzy". Rolę punktu zwrotnego i katalizatora emocji pełni tu oddzielająca dwie strony, choć położona już na tej z literą B "Nieznajoma", do której powstał klip autorstwa Mateusza Miećka. Rozszerzona wersja "Diamentowej Sutry" przybrała poza winylem również formę video-albumu, a więc formy bardzo rzadkiej, szczególnie na rodzimym podwórku. Nie mogliśmy więc nie skorzystać z okazji, by o projekcie Tamten porozmawiać z jego twórcą, Mattem Brzeznym.

Noisey Polska: Po swoistym przetarciu, jakim poniekąd była obecność na składance Trans Afryka 2, czujesz że dojrzałeś do wydania solowego materiału?
Matt Brzezny: Tak czuję. Jest to pierwsza epką Tamtena (taka odmiana, zawłaszczyłem to słowo do własnego języka), która ujrzy światło dzienne, natomiast chyba tak naprawdę czwarta, którą nagrałem już w ramach tego projektu, nie wspominając o chyba ośmiu, które nagrałem pod aliasem, z którym nigdy się nie upubliczniłem.

O debiucie nakładem Transatlantyku marzy wielu twórców. Długo pertraktowałeś z Zambonem nad materiałem?
Stosunkowo długo dogadywaliśmy się co do ostatecznego kształtu epki. Miałem dużo materiału w bardzo różnych stylistykach. Obaj chcieliśmy żeby epka była jak najbardziej spójna i miała swój własny klimat. Później pojawił się w mojej głowie koncept video albumu. Gdy zaczęliśmy kręcić film z moim przyjacielem Mateuszem Miećkiem - który zdecydowanie zasługuje tu na wzmiankę, bo bez jego filmowej kompetencji na pewno by nie powstał - klimat wizuali i muzyki zaczęły wzajemnie na siebie oddziaływać, tworzyć spójną całość.

Reklama

Jak narodził się w twojej głowie projekt TAMTEN i jaką ewolucję pokonał od pierwszych szkiców do momentu, w którym ostatecznie nabrała kształtu "Diamentowa Sutra"?
Chciałem, żeby mój alias był jak najmniej ograniczający mnie tematycznie, pasował do szerokiego wachlarza muzyki, która mnie interesuje i jednocześnie był czymś specyficznie polskim, bo na uchwyceniu tej dziwnej, osobliwie przeze mnie odczuwanej polskiej egzotyki chciałem początkowo się skupić. Słowo tamten od pierwszej chwili wydało mi się idealne, bo wyraża pewną dozę anonimowości (tamten, jako jeden z wielu, ale konkretnie ten) i jest anagramem od "ten mat" (kontynuacja poprzedniej myśli). To co jednak urzekło mnie najbardziej, to trudność w tłumaczeniu tego słowa na angielski (lub inny obcy język).

Na tle pozostałych kawałków zdecydowanie większym ładunkiem energii i muzycznej ekspresji wyróżnia się utwór "Nieznajoma". Jaka historia kryje się zarówno za kawałkiem, jak i jego tytułem?
Rzeczywiście, może tak być. Nagrywałem ten utwór będąc jeszcze w długim, intensywnym związku. Starałem się przelać w niego wszystkie emocje odczuwane w stosunku do innych kobiet, których nie chciałem wyrażać w inny sposób. Innymi słowy, utwór ten opowiada o nienasyceniu i uczuciu złapanym w klatkę przywiązania.

Co w największym stopniu przyczyniło się do ukształtowania twojego gustu muzycznego? Co najbardziej zdefiniowało cię jako twórcę?
Trudne pytanie, nigdy nie byłem osobą przywiązaną do jednego konkretnego stylu czy gatunku, dlatego trochę zaczyna uwierać mnie szufladka balearic/ambient/tropiki, w którą powoli jestem wciskany. Interesuje mnie muzyka pochodząca z różnych kultur, czasów i zakątków świata, ale tak naprawdę zawsze chodzi mi o pewne niuanse, które rezonują w jakiś sposób z moją duszą i przy których czuję się wolny. Pracując w sklepie z płytami, nauczyłem się kupować tylko płyty, które są dla mnie wyjątkowe, dlatego gdy gram jako DJ, nie ma u mnie żadnych zapychaczy. Co do bycia twórcą, chyba w pewien sposób byłem nim zawsze, byłem kreatywnym dzieckiem, moim ulubionym zajęciem było rysowanie, dopóki w podstawówce nie wpadłem na pomysł, żeby zostać muzykiem. Od tamtej pory się tego trzymam.

Tamten to główny, ale nie jedyny przejaw twojej muzycznej aktywności. Na warszawskiej scenie klubowej za twoją sprawą pojawił się nowy cykl - Space Jams. Zbieżność nazwy z legendarnym filmem to nie przypadek?
Uważam, że w Warszawie wciąż za mało jest ciekawych imprez, które łączą w ciągu jednej nocy bardzo różne muzyczne światy, co jest główną "misją" Space Jams (w dużym cudzysłowie, bo nie wiem czy można to nazwać misją). Staram się, żeby każda impreza miała jakiś luźno określony temat, ale bardziej estetyczny niż muzyczny, bo na każdej imprezie robimy instalacje wizualne. Na ostatnią edycję nagraliśmy rośliny w zabawny sposób, tworząc z nich następnie wizualizacje, które odtwarzane były za osobą grającą pośród "mikro-dżungli". Oprócz tego pod didżejką, między roślinami leżał przewrócony kosz (do gry w koszykówkę), który stworzył ironicznie-post-apokaliptyczny klimat. Na parkiecie wykleiliśmy fluorescencyjne linie boiska do koszykówki, które też ciekawie działały na wyobraźnię. W drugiej sali zainstalowaliśmy róże na lustrzanych ścianach. To przykład rzeczy, które robimy wraz z wspomnianym wcześniej Mateuszem Miećkiem.

Związek z legendarnym filmem jest bardzo luźny - to był mój ulubiony film z dzieciństwa, do dziś jeden z moich ulubionych soundtracków to ścieżka dźwiękowa z tego filmu (może ze względu na sentyment, może nie… ale pewnie tak), a sam tytuł wydał mi się właściwy, bo kojarzył mi się z przestrzenią dla wyobraźni, którą chciałem zbudować w ten sposób. Najbliższa edycja odbędzie się 18 listopada w klubie Koszykowa 55 (K55). Za sterami pojawi się na niej mocna Transatlantykowa reprezentacja - Poly Chain, Dj Stoner Dad i ja oraz ziomeczki Enigmat i Axel Krieger, serdecznie zapraszam!

Obserwujcie Noisey na Facebooku, Twitterze i Instagramie.