FYI.

This story is over 5 years old.

Szczeniackie fanbojstwo

Brak informacji na temat nowego albumu Franka Oceana sprawił, że się pochorowałem

Musiałem uciec się do czarów.
Ryan Bassil
London, GB

Każdy mój dzień w tym tygodniu zaczyna się dokładnie tak samo. Jak tylko włączę laptopa, ładuję stronę z pokojem. Jest tam stół warsztatowy. U jego boku stojak z głośnikami, zaprojektowanymi przez artystę Toma Sachsa. Nie ma kolorów, tylko naturalna atmosfera niestrzeżonego magazynu, przerwana odrobinę szumem upływającego czasu. Może czasem głosem z oddali czy nawet kaszlem. Trudno powiedzieć. Patrzę na ten pokój tak długo, że teraz subtelna sugestia zróżnicowanego brzmienia wysyła słaby pogłos dookoła mnie. Czy będę się wściekał?

Reklama

Czekam tu na Franka Oceana. Kiedy pojawił się w tym pokoju jako część live streamu Apple Music w zeszłym tygodniu, było jasne, że zagadkowe elementy puzzli zaczęły układać się w całość. Frank wiercił, ciął i rzeźbił, sugerując, że to nagranie może być wstępem do wydania długo wyczekiwanego albumu "Boys Don't Cry", który rzekomo miał się ukazać w zeszły piątek według informacji "New York Times". I nic. Spędziłem kilka ostatnich dni patrząc na opuszczony magazyn. Brak informacji sprawił, że się pochorowałem. Gniję od środka, czas zapada się w sobie i dopóki album się nie ukaże, nie ma przyszłości poza tymi monochromatycznymi ścianami rozpaczy i pragnienia. Gdzie jesteś, Frank? Czy próbujesz się z nami porozumieć do góry nogami? Czy umarłeś? Czy powinienem udać się nad ocean, przyłożyć muszlę do swojego ucha i próbować odkrywać album przez szczeliny porzuconego egzoszkieleta?

W tym momencie było oczywiste, że potrzebuję spędzić więcej czasu na zewnątrz i z dala od komputera. Być może powinienem także wyłączyć telefon i zablokować wszystkie strony związane z r&b. Może powinienem znaleźć sobie hobby, na przykład zacząć gotować, łapać pokemony albo rozmawiać z innymi ludźmi. Ale tak jak wiele fanów, zostałem zahipnotyzowany tym, co tworzy Ocean i odciągnięcie mojej uwagi przez nieokreśloną ilość czasu, dopóki "Boys Don't Cry" się nie ukaże, jest niemożliwe. Czekam na informacje w sprawie płyty od 2013 roku. Teraz, kiedy jest już prawie na horyzoncie, wciąż nie znamy daty premiery, a ja stoję na krawędzi z niepokojem czekając aż przejdę na drugą stronę, gdzie będę wolny. Nie dlatego, że odbędzie się premiera albumu, ale dlatego, że ten desperacki okres w moim życiu dobiegnie końca.

Reklama

Wydawanie "Boys Don't Cry" to mistrzostwo, gdy chodzi o cierpliwość. To celebracja sztuki i czasu, który zajęło stworzenie czegoś, co prawdopodobnie zdobędzie Grammy, zmieni kulturę i nasze życia. Ale to także rosnąca forma czyśćca. Nie było słowa o dacie premiery - tylko post na Tumblr z 2015 roku, w którym Ocean twierdził: "Mam dwie wersje. Mam dwieeeeee wersje", karta biblioteczna i początkowo obiecujący live stream, który powoli wygasł - jego fani pozostawali nieustannie stacjonujący w tunelu wyczerpujących emocji. Frank Ocean nie jest dłużny nikomu albumu, ale byłoby miło, gdyby po całej dwuletniej akcji zaproponował trochę wytchnienia. To nie jest jednak wymóg. Promocja "Boys Don't Cry" przedłuża się w nieskończoność, a cisza ciąży najbardziej na najwierniej oddanych fanach Franka Oceana.

W temacie o Franku Oceanie na osławionym forum KanyeToThe, fani dostają szału z każdą, nawet najdrobniejszą informacją dotyczącą "Boys Don't Cry". Bazując na wpisie sprzed sześciu miesięcy, sugerują że Frank buduje schody na live streamie. W zeszły weekend ciekawski fan znalazł miejsce, gdzie odbyło się nagranie (przestrzeń artystyczna na Brooklynie). Spędzają niezliczoną ilość godzin zagłębiając się w kod html na oficjalnej stronie, szukając jakiś wskazówek: stalkują konta rodziny, przyjaciół i producentów Franka na Instagramie i Snapchacie, szukając szczegółów, kontaktowali się nawet ze sklepami Apple i koczowali pod ich placówkami. Wiem to, ponieważ też tam z nimi byłem i to doprowadza mnie do szaleństwa. Zamiast nowych informacji z obozu Oceana, fani potrzebują ucieczki z tej karuzeli, która wiruje pomiędzy live streamem, stronami fanów i przeciwnymi uczuciami ekscytacji i miażdżącej porażki. W rzeczywistości w tym momencie każdy fan Frank Oceana potrzebuje prawdopodobnie magii. Pieprzyć to wszystko co się stało ze streamem, tracę już od tego głowę.

Reklama

Frank Ocean w klipie do kawałka Tylera, the Creatora "She"

Przed komputerami, mikrofalówkami, sosem musztardowo-miodowym i sznurowanymi butami sportowymi, świat wyglądał nieco średniowiecznie. To było przed czasami współczesnymi, kiedy czary zaczęły zyskiwać rozgłos. Najpopularniejsza forma - znana jako Wicca - wciąż istnieje do dzisiaj. Drodzy czytelnicy i fani Frank Oceana, to rodzaj modlitwy, która może nam pomóc w tej beznadziejnej sytuacji. Zgodnie z tym co piszą na stronie darmowe-czary.com te zaklęcia są niesamowicie proste do wykonania. Jest niewielki problem ze składnikami (przykładowo, jedno zaklęcie wymaga "gładkiego kawałka onyksu" jakby to było coś co mogę dostać ot tak w Tesco), ale walić to, jestem na skraju wytrzymałości. Brak "Boys Don't Cry" w moim życiu sprawiło, że czuję się chory i pragnę być na nowo zdrowy.

Nie pragnę rzucać klątwy, która sprawi, że Frank Ocean wyda swój album. Po pierwsze, nie jestem pewny czy jest to legalne. Po drugie, pomimo niewydania płyty nie powinno rzucać się na niego czarów. Zamiast tego skupię się na "klątwie zaufania". Czytajcie i powtarzajcie za mną. Może także poczujecie się wolni.

CZEGO POTRZEBUJECIE

Dwie najważniejsze rzeczy tutaj to skupienie się i wiara. Bez tego, będziecie przypominali łuskę bez jasnego celu. Następnie zbierzcie razem zdjęcia osoby, której musicie ufać - w tym przypadku to kilka anielskich fotografii Franka Oceana. Warto również postawić na kolekcję pachnących świec i kadzideł. Za przykład może wam posłużyć to zdjęcie:

Reklama

JAK TO ZROBIĆ

Zgromadźcie wszystkie materiały w jednej, czystej przestrzeni, tak jak na zdjęciu powyżej. Zapalcie świeczki i kadzidła. Potem powtarzajcie poniższe zaklęcie:

"Potrzebne jest zaufanie. To coś co musimy zobaczyć. Frank Ocean, pozwól mi zaufać, niech tak się stanie".

Jeśli to podejście nie zadziała, nie załamujcie się. Odzyskajcie siły, starajcie się utrzymać energię i zacznijcie od początku. Gdy chodzi akurat o tę klątwę, dobrym pomysłem będzie wypowiedzenia zaklęcia w pobliżu basenu lub wody. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: woda jest ekstremalnie silnym elementem, który ma potencjał leczenia na wielu poziomach - jest dawcą życia, jest święcona, czyści całe to zło. To także z niej formułuje się imię Franka Oceana, co jest tylko dodatkową wartością. Tak więc za drugim podejściem zbudujcie ołtarzyk dla ikony popu za którą tęsknicie w pobliżu wody.

Śpiewajcie: "Potrzebne jest zaufanie. To coś co musimy zobaczyć. Frank Ocean, pozwól mi zaufać, niech tak się stanie".

Wypłuczcie i powtarzajcie: "Czy mnie lubisz, czy mnie kochasz? Prawda została powiedziana, prawda została ośmielona. Bez kłamstw przez siłę nieba. Prawda została powiedziana, prawda została ośmielona. Mów prawdę, której sobie życzę od ciebie. Prawda została powiedziana, prawda została ośmielona. Czy mnie lubisz, czy mnie kochasz? Prawda została powiedziana, prawda została ośmielona".

W tym momencie, możecie poczuć wibracje na waszym ciele. Nie przestraszcie się. To znaczy, że klątwa działa.

Reklama

Będziecie się czuć jakbyście mieli wytrysk o sile tysiąca słońc. To upust negatywnej energii ze środka. Niech się dzieje.

Potem nastąpi koniec.

Wyluzujcie.

Nie będziecie już myśleli o albumie Frank Oceana dopóki go nie wyda.

Jestem teraz zdrowy.

Boże pobłogosław.

Pokłon tobie.

Płyńcie dobrze.

Ryan jest na Twitterze.