Hades: Rap to mało wdzięczne zajęcie

FYI.

This story is over 5 years old.

Wywiady

Hades: Rap to mało wdzięczne zajęcie

"Sinusoidy wyznaczają trajektorie lotów w tej grze".

Pod koniec stycznia ukazał się nowy album Hadesa pt. "Świattło". Wydawnictwo debiutowało na pierwszym miejscu listy OLiS, choć jak pisał Andrzej Cała w naszej recenzji: "gdyby wybierać najbardziej niedocenianych, trzymających się gdzieś na uboczu sceny raperów z bogatym dorobkiem, Hades byłby blisko szczytu tej listy".

Warszawski MC zaczynał karierę w uznanym zespole HiFi Banda, po której rozpadzie nie próżnował, nagrywając albumy z takimi tuzami jak O.S.T.R, Emade czy Sokół. Czy "Świattło", stworzone wspólnie z holenderskimi producentami Killing Skills, sprawi, że na scenie nastanie "czas Hadesa"?  W rozmowie z nami raper opowiada o swoim usposobieniu, rodzicielstwie, religii i pisaniu pod wpływem marihuany.

Reklama

Zdjęcia: Piotr Pytel

Noisey: To prawda, że cyganka wywróżyła ci sukces?
Hades: Tak, ale przy okazji zajebała mi pięćdziesiąt złotych, więc ona też odniosła sukces (śmiech). Musiała to zrobić w momencie, kiedy kreśliła wizję mojej przyszłości. Tego już nie ująłem w wersie do którego się odnosisz (chodzi o utwór "Zimna Krew 2.0" - przyp. red.), ale może kiedyś rozwinę tę historię, która miała miejsce na ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie.

A gdzie zrobiłeś zdjęcie, które zdobi okładkę twojego solowego debiutu "Nowe dobro to zło"?
W Marsylii, gdzie byliśmy z DJ-em Kebsem na parotygodniowych wakacjach parę lat temu. Pamiętam, że jechaliśmy furą i chcieliśmy nakręcić parę ujęć do teledysku. To zdjęcie to kadr z jednego z filmików, które nakręciliśmy w arabskiej dzielnicy. Marsylia to piękne miasto, tętni wieloma kulturami, które spowijają różne dzielnice miasta. Europa miesza się z Afryką i Bliskim Wschodem, co ma odbicie w architekturze i klimacie poszczególnych części Marsylii. Poza Nowym Jorkiem, to chyba najciekawsze miasto, jakie dane było mi zobaczyć.

Z kolei słuchacz kupując "Świattło" zobaczy piękne wydanie za które odpowiada Bartłomiej "OSOM." Walczuk. Jednak na początku koncept wydania nowej płyty miał się opierać na zdjęciach fotografa Piotra "osiemdziewięć" Pytla. Skąd zmiana? 
Faktycznie miałem pomysł oprzeć wydanie na zdjęciach, jednak jak już je zrobiliśmy, ukazała się płyta Taco Hemingwaya "Wosk", która klimatycznie mocno nawiązywała do mojego pomysłu. Bardzo mi się podobała jego okładka, więc stwierdziłem, że nie zrobię tego lepiej. Co prawda, mieliśmy trochę inny zamysł, ale generalnie ten klimat "leśny" został wykorzystany, więc nie chciałem w tym samym czasie wydawać czegoś podobnego.

Reklama

Chyba jednak "nie ma tego złego…"?
Dokładnie. Za oprawę graficzną wszystkich moich solówek odpowiada Mr. Walczuk i nie mógłbym być bardziej zadowolony z efektów. Dostaliśmy od niego około pięciu różnych propozycji. Wszystkie na swój sposób były ciekawe i oryginalne, ale ta (którą wybraliśmy) najlepiej odzwierciedliła tytuł albumu. Od kiedy tylko zacząłem myśleć o okładce do płyty nasuwał mi się biały kolor. Nic o tym nie wspominałem Bartoldowi, jednak on w jakiś sposób poczuł to tak jak ja.

Tytuł nowego wydawnictwa "Świattło", to artystyczny zabieg czy jest jakiś ukryty sens w tym nietypowym zapisie?  
"Świattło" to dwa słowa. Świat i tło. Te słowa streszczają album w moim odczuciu. Chodzi tu także o światło, jakie zostało ostatnio wpuszczone do mojego życia czego efektem jest taka, a nie inna muzyka.

Ok, zatem przekonajmy się, co składa się na twój "świat" i jego "tło". Na płycie zawarłeś numer pt. "Winston Wolf". Tak nazywała się postać grana przez Harveya Keitela w "Pulp Fiction". Utożsamiasz się z bohaterem Tarantino?
Obaj wykonujemy swoją robotę szybko i konkretnie, więc stwierdziłem, że będzie to ciekawy koncept na numer. Harvey Keitel to mój ulubiony aktor, a "Pulp Fiction", to chyba mój faworyt, jeśli chodzi o filmy. Decydujący jest tutaj sentyment do czasów nastoletnich, kiedy oglądałem film Tarantino po raz pierwszy. Oglądając "Pulp Fiction" niedawno, pomyślałem, że trochę mnie łączy z postacią Wolfa (śmiech).

Reklama

Na poprzednim albumie miałeś wers "jestem wilkiem, to moja natura", więc wszystko się zgadza.
Haha, dokładnie!

Powiedziałeś w jednym z wywiadów, że z natury jesteś "odcięty od rzeczywistości". Co zajmuje twoją głowę?
Myślenie o sprawach, które są oderwane od powierzchni ziemi. Samo istnienie jest dla mnie lekko bolesne, jeśli tak to mogę określić. Ta rozkmina towarzyszy mi praktycznie cały czas. Głowię się nad tym, dlaczego tutaj jesteśmy i co dalej, bo "zaraz" nas nie będzie na tej planecie. Dlaczego Bóg pozwala na to, że dzieci cierpią? Dlaczego jest nierówność klasowa? Mnóstwo jest tych tematów, które spędzają mi sen z powiek.

Trochę tych tematów poruszasz w zaangażowanym utworze "Wojna o pokój". Ignorancja to główny grzech naszych czasów? 
Myślę, że to grzech wszystkich czasów. Mimo, że temat jest dosyć wyeksploatowany, sądzę że i tak trzeba o tym mówić. Do skutku. Jedna osoba, która się nad tym wszystkim zastanowi po przesłuchaniu takiego kawałka - to już jest sukces.

A czy za sukces uznajesz swój obecny styl pisania? Odnoszę wrażenie, że od poprzedniej płyty z Emade, stałeś się bardziej abstrakcyjny i metaforyczny w tekstach. 
Dla mnie metaforyczność w tekstach jest wyznacznikiem poziomu sztuki. W każdym tekście pisanym. Im lepsze metafory oraz im więcej ich jest, tym paradoksalnie masz większą szansę zrozumieć autora, bo i sposoby interpretacji się mnożą.

A nie obawiasz się utknięcia w niszy wynikającej z mniej przystępnych tekstów? Wspomniana "Czasoprzestrzeń", choć uznana przez koneserów - zamieszania na scenie nie zrobiła.
Zagraliśmy z tym materiałem z dwadzieścia koncertów, ale to też ze względu na własne możliwości, stare kontakty i resztki hype'u po płycie "HAOS" nagranej z O.S.T.R-ym. Myślę, że ludzie byli w szoku, że po prostym i tradycyjnym albumie "HAOS", pojawiła się ode mnie taka dawka szaleństwa w postaci "Czasoprzestrzeni".

Reklama

Myślisz, że sztuka pisania, to sztuka kreślenia?
Tak. W moim przypadku na pewno. Dużo skreślam i trochę mi w tym pomaga palenie marihuany. Np. piszę na trzeźwo i tekst wydaję mi się spoko, po czym zajaram i… skreślam z połowę (śmiech). Jak jestem nastukany, to mam większy dystans do swojego tekstu i podchodzę bardziej krytycznie. Z kolei jak piszę "spalony", to przy lekturze na trzeźwo, tekst zazwyczaj daje radę.

To ciekawe, bo artyści często wspominają o tym, że pisanie "pod wpływem" zazwyczaj wprowadza w błąd. Na haju wszystko wydaję się lepsze.
To prawda, ale nauczyłem się to kontrolować, choć nie było łatwo (śmiech). Ale masz rację i faktycznie zdarzają się takie sytuacje, że gdy piszę zbyt "spalony", to następnego dnia wywalam cały tekst.

Historia problemów zdrowotnych O.S.T.R-a nie wpłynęła na twoje podejście do palenia jointów? Raper zresztą odnosi się do tej sytuacji w utworze "Zimna Krew 2.0", który jest na płycie. 
Znam tą historię bezpośrednio i nie da się ukryć, że jest to bardzo drastyczna sytuacja. Nie jestem lekarzem, ale podejrzewam, że nie tylko palenie ganji miało wpływ na rozwój wydarzeń. Sposób życia Adama przed operacją był bardzo specyficzny. Cholernie zapracowany człowiek, przez co się trochę zaniedbywał. Jak u niego bywałem, to około 95% czasu zajmowało mu robienie muzyki.

Dzień O.S.T.R-a wyglądał mniej więcej tak: pobudka rano, na śniadanie Snickers zapijany energetykiem, a potem cały dzień robienia bitów i palenia blantów. W międzyczasie coś napisze i nagra kawałek, pobawi się z synem; ale poza tym - non stop robi bity. To może trwać nawet to trzeciej czy czwartej nad ranem. Następnego dnia wstawał i od nowa ta sama historia. Oczywiście żona o niego dbała i donosiła mu obiady, ale jak jesteś w takim trybie pracy… zazwyczaj ledwie ruszony talerz wracał do kuchni.

Reklama

Też masz kogoś kto się tobą opiekuje, bo jak rozumiem, singiel "Tylko Ty" jest o twojej kobiecie? 
Tak, to jej dedykowany numer. Ja to traktuje jak sen, który wzbogaciłem o swoje przemyślenia i uczucia.

Jaki wpływ ma na ciebie wybranka? 
Moja kobieta cały czas mnie zmusza, żebym był optymistą i przyrzekam, że robię co w mojej mocy (śmiech). Nie chce żebym zamulał i patrzył na świat tak negatywnie. Zawsze odpowiadam, że jestem realistą i to jest mój "złoty środek". Ona widzi mnie jako pesymistę, ale sama jest postacią bardzo barwną. W sumie, to dzięki niej się uśmiecham i cieszę z życia. Poznaliśmy się pięć lat temu, a po roku pojawiła się na świecie nasza córka.

Małżeństwo?
Nie, ciągle narzeczeństwo. Jest spoko, a i myślę, że to państwo jest tak zbudowane, że działa na korzyść ludzi, którzy nie są w związku małżeńskim.

Co masz na myśli?
Mamy "500+", bo w oczach państwa moja kobieta jest samotną matką. Państwo mnie robi w chuja na każdym kroku, to i ja nie mam żadnych skrupułów. Swoją drogą, nie uważam "500+" za dobre rozwiązanie. Wręcz przeciwnie. Ale wezmę to, bo i tak mi zabiorą w podatkach.

"System ma dziurawe zęby", jak rymowałeś na projekcie Hatti Vatii.
"Socjal" w naszym kraju jest straszny. Moi znajomi z Piaseczna (miejscowość podwarszawska, gdzie mieszka Hades - przyp. red.), którzy są w gorszej sytuacji materialnej niż ja - nie mają tego "500+". Jest wiele takich "dziur" w systemie. Ciągle widzę pracę nad ustawami, które są z góry skazane na porażkę, a mimo to nasze pieniądze idą na ten zmarnowany czas. Nie chcę jednak gadać o polityce. Nie jestem "po lewej" ani "po prawej", bo generalnie pierdolę wszystkich polityków.

Reklama

Nie interesowałem się nigdy polityką, dopóki nie zostałem ojcem. Teraz mam wrażenie, że więcej spraw związanych z państwem mnie dotyczy. Trzeba znać wroga (śmiech). Staram się być na bieżąco dla własnego dobra i lepszej przyszłości córki.

Bardzo zmieniło cię rodzicielstwo?
Bardzo. Jestem zupełnie innym człowiekiem. Dużo więcej we mnie spokoju. Ciężko określić konkretne sfery w których cię zmienia rodzicielstwo, ale zmiana jest niezaprzeczalna. Teraz siedzenie w domu i spędzanie czasu z córką jest dla mnie największym szczęściem. Kompletnie nie mam poczucia, że coś tracę. Czuję się lepszym człowiekiem dzięki "ograniczeniom", które wprowadza córka do mojego świata.

Emil Blef z zespołu Flexxip mówił mi dokładnie to samo. Jednak często słyszy się wymówki różnych osób, twierdzących, że dziecko nie pozwola im się zrealizować.
To są wymówki ludzi, którzy się boją. Dopóki nie masz dziecka, to sam jesteś dzieckiem.

Na ostatniej płycie producenckiej Czarnego nawinąłeś: "jestem trochę dużym dzieckiem i młodym starcem". Aktualne?
Mimo wszystko tak (śmiech). Jak córka zostaje z mamą, a ja mam dwie doby dla siebie - jedną na koncert, a drugą na dzień w studio - to jestem tym "dużym dzieckiem". Pozwalam sobie wtedy na trochę więcej, bo ten cały hip-hop, to jest jednak zabawa. Nie jest to poważne zajęcie dla 31-letniego człowieka (śmiech). Wiem, że piszę poważne teksty zgłębiające rzeczywistość i liczę, że tak to ludzie odbierają, ale dla mnie to jest świetna zabawa, która się nie nudzi. A z tym "młodym starcem"? Tutaj wychodzą te pesymistyczne refleksje o których wcześniej rozmawialiśmy.

Reklama

Jeden z kawałków na nowej płycie zaczynasz od słów: "muszę nagrywać inaczej bym tego życia nie wytrzymał". To tylko efektowne wejście czy faktycznie rapowanie jest dla ciebie tak ważne?
Tak, to dla mnie bardzo ważne. Takie wewnętrzne oczyszczanie do którego tak bardzo się przyzwyczaiłem, że chyba już nie jestem w stanie przestać. To pomaga. Mój kolega artysta-grafik powiedział kiedyś, że jedynym usprawiedliwieniem zejścia ze sceny jest śmierć. Mieliśmy wtedy po piętnaście lat jak to powiedział, ale coś w tym jest.

A czy wiara też odgrywa rolę w tym wewnętrznym oczyszczaniu? Promując album "Różewicz - Interpretacje" (nagranym wspólnie z Sokołem i Sampler Orchestra), w rozmowie z Newsweekiem mówiłeś, że Różewicz zafascynował cię "ciągłą walką z Bogiem".
Różewicz walczył z Bogiem, bo jego twórczość dzieli się na dwa istotne etapy: przed i po wojnie. Jego twórczość przedwojenna, mówiąc językiem młodzieżowym, była dość "lajtowa". Zaś powojenne dzieła są pełne goryczy, zwątpienia i zmagania się z Bogiem. Był w obozie koncentracyjnym i miał bezpośrednią styczność ze złem wojny. Na przestrzeni jego wierszy możemy zaobserwować ewolucję poglądów. Na początku jest pewność, a później coraz więcej pytań. Wydaję mi się, że w mojej twórczości jest podobnie. Mam ciągle dylematy, choć jestem zdania, że Bóg istnieje.

W tekstach zawsze jawiłeś mi się jako uduchowiona osoba. Jesteś religijny?
Miałem styczność z trzema głównymi religiami świata i uważam, że każda ma w sobie coś dobrego, ale też dużo zła. Niestety, ale wydaje mi się, że religie powstają po to, by kontrolować ludzi, wytyczać kierunek dla mas. Jednak każdy rozsądny człowiek jest w stanie z tych religii wyciągnąć jakąś pozytywną wartość dla siebie.

Reklama

Miałem ostatnio dość mocny dylemat, czy posłać córkę na zajęcia z religii. Jak się urodziła, to tego nie planowałem, ale moja kobieta mnie przekonała. Uświadomiła mi, że jeśli córka nie będzie miała pewnych podstaw wiary i etyki, zostanie wychowana bez Boga. Religia katolicka to dla mnie takie "gorsze dobro". Jest w niej przekazywanych trochę dobrych wartości, a i nic nam się nie stało w tym wychowaniu, więc czemu dziecka nie poprowadzić tą drogą?

A czy dziecko poprowadziłbyś muzyczną drogą? Na naszej scenie jesteś już weteranem o uznanej pozycji, ale ostatnio czytałem, że musiałeś się imać różnych zajęć pozamuzycznych w celach zarobkowych.
Dla ludzi typu Otsochodzi czy Szopeen jestem wręcz dinozaurem (śmiech). A tak na poważnie: rap to mało wdzięczne zajęcie, nie da się ukryć. "Raz na wozie, a raz pod wozem", ale już się do tego przyzwyczaiłem. Mieliśmy bardzo dobry odbiór jako HiFi Banda, a potem troszkę mi "siadło". Po albumie "HAOS" było podobnie, choć to było wydarzenie na większą skalę, więc i upadek był bardziej bolesny. Sinusoidy wyznaczają trajektorie lotów w tej grze. Tak to wygląda, ale teraz wszystko wskazuje na to, że po nowej płycie będę miał tendencje zwyżkowe.

Łapię się różnych zajęć, bo nie stawiam wszystkiego na "jedną kartę". Problem jest jednak taki, że na niczym innym poza robieniem muzyki za bardzo się nie znam. Nie mam obszernego CV i doświadczenia, za to dwa zaczęte i nieskończone kierunki studiów - europeistykę i socjologię.

Reklama

Możemy się śmiać z "mało obszernego CV", ale przecież nie próżnowałeś w ostatniej dekadzie.
Dokładnie. Wydaje mi się, że zrobiłem całkiem dużo. Poza tym, pracowałem w korporacji przez trzy lata i mnie to nie kręci. Byłem archiwistą. Może na wyższych stanowiska są ciekawsze wyzwania, ale nie chciałbym przez dziesięć lat siedzieć w biurze, by się przekonać, co jest "wyżej".

Na płycie mówisz, że "masz coś z prawym ramieniem". Jakaś kontuzja?
Niestety. W Piasecznie otworzyli skatepark i pomyślałem, że świetnym prezentem na moje urodziny będzie deskorolka. Mimo, że nigdy nawet nie skleiłem flipa (śmiech). No ale, dostałem zajebistą deskorolkę, poszedłem na skatepark - raz, drugi, trzeci - i poczułem się mocny. Zacząłem zjeżdżać z rampy i straciłem równowagę, wykręciłem całe ciało i na końcu upadłem na rękę. Od tamtego czasu ciągle boli mnie prawe ramię, a jeszcze na snowboardzie zimą poprawiłem. Nie poszedłem do lekarza, bo raczej ich unikam (śmiech).

Zawsze unikałeś?
A sam nie wiem. Leków też nie biorę. Jak boli głowa, to idę spać albo czekam, aż przestanie. Musi być jakaś skrajna sytuacja, żebym poszedł do lekarza.

A do Emade "poszedłeś" pracując nad "Czasoprzestrzenią", czy wszystko odbyło się korespondencyjnie?
W większości korespondencja, bo Piotrek był bardzo zajęty projektem z Fiszem, miksował Lao Che, chyba też coś z ojcem robił w tamtym czasie. Udało nam się jednak na ostatni tydzień przed oddaniem "płyty matki", ściągnąć go do studia na parę dni. Wydaję mi się, że zanim Emade pojawił się w studio mieliśmy skończony album tak w 70%. Byliśmy ostro w dupie (śmiech). Przyjechał jednak profesjonalista, rozłożył sprzęt, rozpaliliśmy bata i pocisnęliśmy wszystkie numery do końca.

Reklama

Jakaś refleksja po paru dniach w studio z Emade?
Jest geniuszem rapu (śmiech). Nie wiem jak to powiedzieć, ale wiem, że jest mistrzem. Siada przy klawiszach i po prostu gra, to co ma w głowie. Wie, co chcę osiągnąć i umie to zrealizować. Chciałbym mieć takie skille i robić muzykę na podobnym poziomie.

Co byś powiedział osobie, która twierdzi, że Emade dał na "Czasoprzestrzeń" odrzuty, których nie puściłby Fiszowi?
Powiedziałbym, że dostałem paczkę bitów, gdzie był podkład pod który napisałem i nagrałem, po czym się okazało, że ten bit już wziął Fisz na album "Mamut" (album braci Waglewskich z 2014 roku - przyp.red). Nie mieliśmy z Emade bezpośredniego kontaktu każdego dnia, więc normalne, że taka sytuacja mogła się zdarzyć. Dodatkowo, instruowałem Emade, co bym od niego chciał. Trochę mu narzuciłem klimat płyty, ale on się w tym zajebiście odnalazł.

Na albumie "Świattło" znów postawiłeś na klimat, gdzie instrumentale mają przestrzeń, by w pełni wybrzmieć. 
Choć raper jest głównym instrumentem w hip-hopie, ja staram się tak do tego nie podchodzić. Staram się połączyć formę hiphopową z innymi rozwiązaniami i bardziej "umuzycznić" album. Np. piszę dwie zwrotki, które wyczerpują temat i zostawiam miejsce na muzykę.

Duże wrażenie robi partia gitary w numerze "Serce".
(Hades uśmiecha się szeroko - przyp. red.) Kosa, co? Killing Skills dodali to na końcu, gdzieś na miesiąc przed oddaniem wersji finalnej. Do tej pory jestem pod wrażeniem tego motywu. Robi robotę w chuj (śmiech).

Skoro jesteśmy w temacie czystej zajawki - powiedzmy, że na początku kariery ktoś mówi ci, że będziesz miał wspólne albumy z Sokołem, Ostrym, Emade. Twoja reakcja?
Nie uwierzyłbym w to. Ale jakby był to ktoś rzetelny i już bym uwierzył, to bym się jarał, aż do momentu, kiedy to faktycznie się ziści (śmiech).

Z niektórymi jednak twoja współpraca dobiegła końca: "(…) z Dioxem nie nagrywam już kawałków" - mówiłeś portalowi SoulBowl w lutym zeszłego roku. Jakie są twoje obecne relacje z byłym kolegą z HiFi Banda?
Z Dioxem mielismy bardzo zażyłe kontakty i z tego samego powodu - już ich nie mamy. Człowieka, którego znałem bardzo dobrze w zasadzie przestałem znać. Byliśmy mocno związani koleżeńsko, co później okazało się w moich oczach zwyczajną bzdurą.

Co się stało?
Bez komentarza.

Rozumiem. Często podkreślasz, że chcesz, aby każde twoje nowe wydawnictwo różniło się od poprzedniego. Czy jest taki artysta którego ceniłeś, a który znudził cię swoim jednostajnym podejściem w tym temacie?
Ciekawe pytanie. Raczej staram się nie słuchać rzeczy, które są do siebie podobne. Druga płyta zespołu podobna do pierwszej - to już mnie zniechęca. Lubię być zaskakiwany muzycznie i lubię różnorodne albumy. Z przykrością muszę stwierdzić, że nowe albumy niektórych dinozaurów / legend rapu, to dla mnie pomyłka. Zero polotu i nieudolne próby przeskoczenia swojej szczytowej formy. Nie będę wymieniał ksyw, ale już chyba lepiej zacząć eksperymentować i robić coś nietypowego dla siebie niż odgrzewać kotlety.

Na opakowaniu "Świattła", napisałeś, że "każdy kawałek jest jak cegła z której powstał stabilny dom". Czy któryś "majster" pracujący na twojej "budowie", nie zawinął jakiś materiałów?
(śmiech) Chyba nie. Swoją drogą obok mamy plac budowy (rozmawiamy w Sumo Sound Studio, gdzie za oknem wre praca nad nowymi blokami - przyp. red.), więc temat jest mi bliski. Czasem siedzę tutaj po nocy pisząc teksty i przychodzi cieciu, który pilnuje całej budowy. Z historii, które opowiada, wynika, że musi być bardzo czujny (śmiech).

Ta czujność jest chyba kluczowa, bo jak wspomniałeś na początku rozmowy - cyganka która wywróżyła ci sukces, również cię okradła. Ostrzegała też, że będzie "pod górkę". 
Nie chodzi o to, że się żalę, ale to prawda - całe życie coś. Raczej nigdy nie miałem "z górki". Nie mam bogatych rodziców, nie wygrałem w lotto, nikt mi nigdy w niczym nie pomógł łącznie z krajem, w którym się wychowałem. Ciągle jestem młodym frustratem. To chyba jasne, że w tym wersie chodzi tylko o kwestie materialne, bo na całą resztę nie mogę narzekać.