FYI.

This story is over 5 years old.

Info z Polski

Mamy dowód, jak Tede i Sir Mich numerem "Feat" rozpalili Stodołę

Reakcja publiczności mówi sama za siebie.

Skórzane kurtki, czerwone marynarki, kwartet smyczkowy, sekcja dęta, chórek, biały fortepian, klawisze, przesterowane gitary i ogromny zestaw perkusyjny na scenie. Nie moi drodzy, nie będę pisał o występie bliżej nieokreślonej z nazwy, amerykańskiej glam-rockowej grupy z lat 70. Z takim arsenałem muzycznym i zapasem glamu kosmicznych rozmiarów swój koncert w warszawskiej Stodole zagrał Tede, świętując tym samym swoje "Pół życia na żywo".

Reklama

Wszyscy, którzy nie mogli być 4 grudnia w Stodole (oj jak żałują, a jeśli nie to zaraz będą), mają szansę zobaczyć jak inni #doświadczali_rozpierdolu w poniższym fragmencie występu, opublikowanym właśnie przez Tedego. #Niebawem będziecie mieli szansę zamówić pełny koncert wydany na płycie DVD. Michu dyrygujący 26-osobową orkiestrą, Jacek bujający publiką co najmniej 100 razy lepiej niż twój ulubiony frontman. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości gdzie podział się duch rock'n'rolla, musi zobaczyć poniższe wykonanie "Feat". A potem jeszcze raz, OOOGIEEEŃŃ!!!

Poniżej znajdziecie wspomniane nagranie, a kiedy już dojdziecie do siebie, przeczytajcie nasz wywiad z Tede i Sir Michem. To NWJ, Baby!!!