To był już ten etap, gdy rapu zaczynałem słuchać świadomie i dokonywać selekcji - czyje albumy koniecznie chcę mieć w kolekcji na oryginale już teraz, a które pozycje mogą zostać na razie na przegrywanych kasetach i kiedyś się je nadrobi. Ten etap, gdy wciąż nie miałem w domu internetu, ale za sprawą "Klanu", kaset VHS z nagrywanymi przez kolegów "Yo! MTV Raps" czy VIVĄ, szybko chłonąłem wiedzę. Wtedy właśnie światem wstrząsnęła śmierć Notoriousa B.I.G. - największego (fizycznie i artystycznie) wówczas rapera rodem z Nowego Jorku. Niespełna pół roku po zastrzeleniu Tupaca hip-hop stracił drugą ze swoich ikon. Na chwilę przed premierą wielce wyczekiwanego albumu "Life After Death". Historia rodem ze scenariusza niezłego filmu sensacyjnego, ciut może zanadto przewidywalnego, opartego o znaczone karty.
Reklama
Tyle że to nie był już sen i to wcale nie był film. Notorious B.I.G. 9 marca 1997 roku odszedł na zawsze, pozostawiając za sobą niesamowitą dyskografię, fotel króla hip-hopu z Nowego Jorku i zapłakanych fanów, liczonych na całym świecie w milionach. Okoliczności do dziś nie są jasne, pewne tajemnice do grobu zabierze wąskie grono osób trzęsących nie tylko muzycznym biznesem, ale też przestępczym półświatkiem. Wątpliwości nie brakuje, teorii spiskowych tym bardziej.Nam dzisiaj nie zależy jednak na tym, żeby je po raz kolejny maglować. Chcemy raz jeszcze oddać szacunek raperowi, który w krótkim czasie owinął sobie rapową grę wokół palca. Który jak nikt wcześniej potrafił łączyć wątki uliczne, gangsterskie, z celebrowaniem życia na bogato w towarzystwie najpiękniejszych dziewczyn, w willi z basenem. Faceta, u którego pomimo potężnej postury ogrom było zwykłego ciepła, wrażliwości i obaw na temat przyszłości, które towarzyszą każdemu z nas. Gościa, który był żywą definicją hip-hopu i spełnienia tego amerykańskiego snu, o którym inni mogli tylko czytać w książkach.W tym, co robił, był po prostu niewiarygodnie dobry. Właśnie tak.Andrzej CałaDla wielu osób z mojego pokolenia po prostu najlepszy - artysta kompletny ze stylówką, głosem, wersami, bitami, płytami, które sprawiły to, kim jesteśmy i czym wciąż się jaramy. Biggie będzie już zawsze częścią nas. Przykłady? Jedna z wersji mojej ksywy (Notorpjus), tytuł płyty ("Life After Deaf"), jeden z ulubionych filmów ("The Wackness") i wiele follow-upów.
Pjus
Reklama