„Nieszczerość i mizoginia”: nastolatka recenzuje „Titanica”
Wszystkie zdjęcia to kadry z filmu „Titanic”

FYI.

This story is over 5 years old.

Film

„Nieszczerość i mizoginia”: nastolatka recenzuje „Titanica”

Od premiery „najpiękniejszej historii miłosnej wszech czasów” minęło już ponad 20 lat. Poprosiliśmy dziewczynę, która jest młodsza niż „Titanic”, ale nigdy go nie widziała, by podzieliła się wrażeniami z pierwszego seansu

Artykuł pierwotnie ukazał się na Broadly

Kiedy powiedziałam moim znajomym, że jestem Titanic-ową dziewicą, z początku nikt mi nie uwierzył. „Jakim cudem nigdy go nie widziałaś?” – zapytali, po czym zaraz dodali: „Ale wiesz, o czym to jest, prawda?”. Tak, wiem, o co chodzi w tym kultowym filmie, znam też historię samego statku. Ogólnie fabuła wygląda jakoś tak: chłopak i dziewczyna płyną na statku (on bardzo atrakcyjny, ale biedny; ona piękna, ale niebotycznie bogata), poznają się, zakochują się, dziewczyna myśli, że lata, chłopiec ją rysuje, góra lodowa (o nie!), dziewczyna nigdy nie o nim nie zapomni, chłopak zamarza, w tle słychać Celine Dion.

Reklama

Wiem, że Leo jest w tym filmie bardzo seksowny, ponieważ jak każda inna nastolatka/człowiek na Ziemi uwielbiam młodego DiCaprio. Znam wszystkie słynne kwestie i wiem, że niektórzy ludzie mają fioła na punkcie Titanica. To nie tak, że prowadzę jakąś prywatną wojnę przeciwko temu filmowi – to po prostu jedna z tych rzeczy, do których nigdy się nie zebrałam. Inna sprawa, że na rok podjęłam feministyczne wyzwanie, aby sięgać jedynie po dzieła – książki, filmy itp. – które zostały stworzone przez kobiety.

Titanica napisał i wyreżyserował mężczyzna, więc przez długi czas nie miałam żadnego powodu, żeby go obejrzeć. Wszystko uległo zmianie, gdy usłyszałam, że zbliża się 20. rocznica premiery filmu. W związku z tym postanowiłam uczcić mój półtoraroczny detoks od dzieł kultury stworzonych przez mężczyzn i obejrzeć tę produkcję.

Poniżej znajdziesz moje przemyślenia na temat „najpiękniejszej historii miłosnej wszech czasów”.

00:32:33: Stworzyłam w głowie listę kultowych kwestii, które powinny pojawić się w filmie. Właśnie padła pierwsza („Jestem królem świata!”), więc to chyba dobry moment, aby pokrótce streścić, co się dotychczas wydarzyło. Ogólnie rzecz biorąc, grupa poszukiwaczy skarbów znajduje we wraku statku słynny rysunek i dowiadujemy się, że kobieta ze szkicu ma na sobie naszyjnik, którego szukają ci mężczyźni. Kiedy przekazują swoje odkrycia prasie, Rose – czyli kobieta z rysunku – rozpoznaje siebie w telewizji i jedzie się z nimi spotkać. Ma teraz 101 lat, ale wszystko doskonale pamięta. Kiedy opowiada swoją historię załodze, my oglądamy ją w „czasie rzeczywistym”.

Reklama

Rose ma 20 lat, jest zaręczona, ponura i bardzo bogata – dokładnie tak, jak podejrzewałam! Ma tyle hajsu, że podróżuje z własnymi pokojówkami, które noszą za nią nieoprawione obrazy Picassa i Degasa. Pojawia się też szokujący moment, kiedy nazywa Titanica „statkiem dla niewolników”, tym samym porównując przymusowe małżeństwo do losu tych ludzi.

Jednocześnie poznajemy Jacka Dawsona, rówieśnika Rose, który stanowi jej kompletne przeciwieństwo. Jest hazardzistą, lekkomyślnym, uroczym młodzieńcem, który w ostatniej chwili wygrywa darmowe bilety na ten rejs. Wiem, że twórcy starali się podkreślić różnice między ich charakterami, ale hedonizm i lekkomyślność Jacka wydają się trochę przesadzone. Można by pomyśleć, że skoro udaje ci się za darmo wyruszyć w podróż na najbardziej ekskluzywnym statku na świecie, będziesz miał trochę szacunku dla własnego życia. Ale nie, Jack staje na balustradzie i krzyczy, że jest królem świata. W tym samym momencie Rose bawi się znacznie gorzej, ponieważ musi towarzyszyć swojemu narzeczonemu, Calowi, który jest dupkiem i wdaje się w jakieś gadki-szmatki z innymi pasażerami.

00:39:17: Wszystko idzie bardzo dobrze, Jack i Rose zmysłowo się w siebie wpatrują, podczas gdy wszyscy wokół jasno dają im do zrozumienia, że bogaczka Rose nie powinna się zadawać z biedakiem Jackiem (F. S. Fitzgerald właśnie doszedł w swoim grobie). Mija zaledwie chwila, gdy nagle Rose biegnie korytarzem, szlochając, a Jack uświadamia sobie, że kobieta chce wyskoczyć za burtę.

Reklama

Chłopak wymyśla chyba najgorszy możliwy sposób na powstrzymanie kogoś od samobójstwa: wyzywa ją i mówi, że na pewno tego nie zrobi. Ponieważ to tylko film, jego strategia się sprawdza. Mimo że wcześniej nigdy ze sobą nie rozmawiali, Jack jest tak czarujący, że dostaje zaproszenie na jedną z eleganckich kolacji rodziny Rose. To raczej niesmaczne, że tak nijako zarysowaną próbę samobójczą przedstawiono jako katalizator ich romansu, zwłaszcza że później ten wątek zostaje praktycznie całkowicie zapomniany.

00:58:44: Wygląda na to, że Jack pojawia się w tym filmie tylko po to, aby nadać sens życiu Rose. Pokazuje jej swoje erotyczne rysunki, wspólnie planują randkę, podczas której mają jeździć konno (to prowadzi do żenującej kwestii Rose: „Naucz mnie jeździć jak mężczyzna. […] I pluć jak facet”), a następnie udają się razem na kolację. Jack pada ofiarą banalnego, filmowego tricku, jakim jest kompletna odmiana wyglądu, dzięki czemu stajemy się świadkami rosnącego napięcia seksualnego między dwójką bohaterów. Potem karykaturalnie męski Cal próbuje poniżyć Jacka, ale nie przynosi to żadnych efektów. Dwójka „kochanków” udaje się na imprezę pod pokładem, gdzie rozlewają piwo (kolejna godna pożałowania kwestia Rose: „Co, myślisz, że dziewczyna z pierwszej klasy nie umie pić?”). Kiedy zaczynają tańczyć, szpieguje ich obleśny kamerdyner Cala.

01:10:53: Co było do przewidzenia, kompletnie zapomniano o niedawnej próbie samobójczej Rose. Przez następną godzinę film przede wszystkim opowiada o konsekwencjach tego, że dziewczyna zakochała się w biednym chłopaku. Podczas gdy Rose dzielnie trwa przy swoim, wszyscy próbują ją kontrolować. Cal jest agresywnym bufonem (więcej o tym później) i pojawia się symboliczna scena, kiedy mama Rose wiąże córce gorset i daje wykład o przyszłości rodziny.

Reklama

01:21:21: Jack, jak na prawdziwego romantyka przystało, zakrada się do sekcji dla VIP-ów, wciąga Rose do jakiegoś pokoju i wygłasza długi monolog, który zasadniczo można streścić w słowach: „Jesteś irytująca i niełatwo się z tobą dogadać, ale mimo to bardzo cię lubię”. Co za wspaniały człowiek. Ona odpowiada niesamowitą ripostą: „Wcale nie musisz mnie ratować”, która jest trochę bez sensu, jako że chwilę później odnajduje go przy balustradzie i przyznaje, że „zmieniła zdanie”. Wtedy Jack ją ucisza, mówi, żeby zamknęła oczy i zmusza ją do wspięcia się na poręcz, gdzie razem „lecą” (nie, to nie eufemizm).

Jack naprawdę nie ma szacunku dla swojego życia i nie sądzę, aby wystawienie za burtę niedawno poznanej Rose było najlepszym pomysłem. Jasne, rozumiem, że ta scena miała być ponadczasowa i piękna, ale przez tak tandetne dialogi i przerysowane reakcje bohaterów całość raczej śmieszy, niż wzrusza.

01:25:40: Pojawia się szybki przebłysk z przyszłości, żebyśmy nie zapomnieli, że czeka nas jeszcze katastrofa. W końcu pojawia się scena, którą, jak się okazuje, niepoprawnie cytowałam przez ostatnie pięć lat. Rose pozuje Jackowi i mówi: „Narysuj mnie jak jedną ze swoich francuskich dziewczyn”. (W liceum ciągle powtarzałam to na lekcjach plastyki i bardzo się cieszę, że ta faza już mi minęła). Takie długie, nieruchome pozowanie musiało naprawdę zmęczyć Rose. Jednak spodobało mi się, tak ważna dla niej chwila i to „erotyczne doświadczenie” odbyło się całkowicie za jej zgodą. Jakby na to nie patrzeć, scena wydaje się raczej czuła i delikatna, a nie seksowna. Pozostaje tylko pytanie, czy DiCaprio rzeczywiście tak dobrze umie rysować, czy do tej sceny po prostu zatrudnili dublera.

Reklama

01:40:05: Nasza para już nie może bez siebie żyć. Po statku ściga ich lokaj Cala, Lovejoy, ale na szczęście udaje im się zaleźć chwilę, żeby bzyknąć się w samochodzie. Jak przeczytałam w internecie, to ponoć jedna z najbardziej znanych scen erotycznych w historii kina. Jednak wraz z moimi znajomymi wszyscy zgadzamy się w jednej kwestii – przez ilość potu na bohaterach dla żadnego z nas nie była ona szczególnie podniecająca. Okna zaparowały z powodu chorobliwej potliwości Jacka i Rose, a nie ich przyśpieszonych oddechów. Poza tym nie mogę oprzeć się wrażeniu, że bieganie po statku sprawiało im więcej przyjemności niż seks.

Po wszystkim idą na miejsce swojego pierwszego spotkania (pamiętacie jeszcze, że Rose chciała się zabić?). Jack i Rose się całują, a my oglądamy oficerów, którzy zaczynają panikować, bo zauważyli górę lodową. Starają się za wszelką cenę zmienić kurs statku, ale jest już za późno. Dochodzi do zderzenia.

01:48:16: Woda zaczyna wlewać się na pokład, a para słyszy, jak kapitanowie dyskutują o zniszczeniach na statku. Jack inteligentnie zauważa: „Nie jest dobrze”, po czym próbują ostrzec okropnych towarzyszy Rose, zanim będzie za późno.

Ale Cal, jak na podstępnego padalca przystało, zdemolował swój pokój i włamał się do sejfu, żeby wrobić Jacka w kradzież. Kiedy Jack i Rose schodzą na dół, Lovejoy podrzuca kilka cennych przedmiotów do kieszeni Jacka, przez co chłopak zostaje aresztowany. Cal rozpoczyna mizoginistyczną tyradę, podczas której nazywa Rose „rzeczą”, uderza ją i wyzywa od dziwek. Dowiadujemy się, że Titanic zatonie za jakąś godzinę, więc oficerowie nerwowo – ale z uśmiechem na ustach – biegają po statku, próbując namówić wszystkich pasażerów, aby założyli kamizelki ratunkowe. Niestety nadal potrzebne są zwroty akcji, więc Jack zostaje przykuty przez Lovejoy’a do rury pod pokładem.

Reklama

02:49:44: Wszystko trafia szlag. Wcześniej dowiedzieliśmy się, że łodzie ratunkowe mogą pomieścić tylko połowę pasażerów, więc załoga musi pogodzić się z faktem, iż ich mało praktyczne – ale estetyczne! – rozwiązanie spowoduje śmierć tysiąca osób. Potem pojawia się sporo scen, które przedstawiają panikujących i zdesperowanych pasażerów. Wszystko jest tak intensywne, że muszę na chwilę wyłączyć film. Przyrzekam sobie w duchu, że już nigdy nie wsiądę na żaden statek.

Biedacy są zamknięci pod pokładem i mają świadomość, że właśnie zostali skazani na śmieć. W tym samym momencie bogaczom zaczyna powoli już świtać, że rejs może nie skończyć się dla nich najlepiej. Cal jest tak zafiksowany na związku Jacka i Rose, że po tym, jak Rose uwalnia Jacka z kajdanek, koleś rezygnuje z wejścia na szalupę i biegnie w stronę naszych kochanków, żeby ich zastrzelić.

Ten film to prawdziwa hiperbolizacja mizoginii. Podczas gdy feministyczne dzieła świetnie sobie radzą z realistycznym przedstawianiem brutalności mężczyzn, Titanic właściwe ją gloryfikuje.


Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Przez ostatnie czterdzieści minut oglądamy ludzi ginących i zamarzających na wszelkie możliwe sposoby. Cal nadal jest dupkiem. Pojawia się sensowny fragment, podczas którego dowiadujemy się bohaterskich działaniach Molly Brown. Potem Rose nie pozwala wejść Jackowi na swój kawałek drewna, więc koleś zamarza. Keke Palmer miała rację – tam spokojnie zmieściłyby się dwie osoby. Film się kończy, kiedy Rose – już jako staruszka – wrzuca swój naszyjnik do wody. Niech zgadnę: aby symbolicznie połączył się z Jackiem i wrakiem?

Reklama

Daję Titanicowi sześć punktów na dziesięć. Dialogi są tandetne, a postacie jednowymiarowe, ale nie można zaprzeczyć, że ujęcia zapierają dech w piersiach. Postać Rose została całkiem ciekawie zarysowana, chociaż sama Winslet budzi mój niesmak, zwłaszcza po tym, w jaki sposób skomentowała swoją współpracę z Woodym Allenem.

No i z tego filmu zdecydowanie dowiedziałam się więcej o Titanicu niż na jakiejkolwiek lekcji historii.

Chciałabym również zaproponować listę kilku alternatywnych tytułów dla tego dzieła:

  • Mężczyźni wykorzystują traumę starej kobiety dla swoich kapitalistycznych celów
  • Miłość, diament i jedna z największych morskich katastrof, w której zginęło ponad 1500 osób
  • Diamenty są wieczne, podobnie jak uprzedmiotowienie kobiet
  • Samobójstwo jako tandetny zabieg narracyjny
  • Już nigdy nie odważysz się wsiąść na statek


Więcej na VICE: