FYI.

This story is over 5 years old.

Noisey News

Jeśli "Happy" było dla ciebie czymś ekstra, co powiesz na musical o życiu Pharrella Williamsa?

To historia jak z "Romea i Julii".
Lauren O'Neill
London, GB

"Grease". "Lakier do włosów". "Rekord Ani". "Chicago". Wszystko to klejnoty w lśniącej koronie uwielbianych filmowych musicali. A jak brzmi najnowszy tytuł, który dołączy do tego znamienitego grona? "Pharrell: The Musical".

Pharrell przenosi swoje życie na szklany ekran. Jak podaje "Hollywood Reporter" artysta niedawno podpisał kontrakt z Foxem, który ma wyprodukować projekt zatytułowany "Atlantis" - "historię w stylu Romea i Julii" zainspirowaną jego dzieciństwem spędzonym w Virginii.

Zdaje się, że to rzecz, która z czasem po prostu musiała nadejść. Pharrell pomagał już w wyprodukowaniu nominowanego do Oscara filmu "Hidden Figures", a nie zapominajmy o napisaniu "Happy" - potencjalnie najbardziej musicalowej piosenki, która nigdy nie pojawiła się w prawdziwym musicalu. No i poza tym, przygotował klipu do numeru "Provider" N.E.R.D., jednego z najlepszych storytellingowych kawałków współczesnych czasów. Musical o życiu Pharrella logicznie wydawał się tylko kolejnym, naturalnym krokiem. Pytanie, co w nim znajdziemy?

Czy dostaniemy funkową kawalinę uzupełnioną jazzowymi wstawkami, zaznaczającą istnienie Neptunes? Jestem zmuszona spytać, w którym miejscu wpasuje się "Lapdance" czy "She Wants to Move" N.E.R.D. w historii Romea i Julii? Ostatnie rozkminka brzmi: czy najlepsza brytyjska garażowa MC Alesha Dixon odzyska swoją rolę "Tańczącej dziewczyny 1"? Tylko "Alexis" potrafi rozwiać wszelkie wątpliwości.