HIFI o grafomanii w rapie i swojej podróży po Stanach

FYI.

This story is over 5 years old.

Hip-Hop

HIFI o grafomanii w rapie i swojej podróży po Stanach

„Robimy to co zaczęliśmy dawno temu i zupełnie nie zamierzamy tego dostosowywać tego pod ludzi”
N
tekst Noisey

Artykuł ukazał się na Noisey Polska

Można by z większą lub mniejszą śmiałością sparafrazować "Nowe Ateny" i napisać, "jaki jest człowiek, każdy widzi". No i faktycznie, ma tę głowę, najczęściej jedną. Do tego korpus, parę nóg i rąk wieńczonych palcami. Do tego parę zmarszczek na twarzy, konstelacje pieprzyków, większe i mniejsze niedoskonałości. No i na tym moglibyśmy właściwie zakończyć naszą analizę, gdyby nie to, że człowiek, jak jego łacińska nazwa wskazuje, jest istotą myślącą i właśnie ta sfera, strefa jego nierzadko czarnej i mrocznej psychiki jest w nim najbardziej pociągająca.

Reklama

"Ludzie" to również tytuł najnowszej płyty HIFI, klasycznego duetu producent-emce, który Czarny i Diox tworzą nieprzerwanie od kilkunastu lat. O tym jak cudowni i nikczemni, wspaniali i beznadziejni potrafią być ludzie porozmawialiśmy ze znanymi na polskiej scenie muzykami, a dodatkowo przeprowadziliśmy analizę krążka pod kątem zbadania poziomu jego goryczy. Całość złożyła się na obszerną i bardzo żywą rozmowę, której zapis mamy przyjemność zaprezentować dziś przed wami.

Noisey: "Ludzie" to bardzo gorzka płyta.
Diox HIFI: Tak, to prawda. Nie da się ukryć, że to gorzka płyta, ale tylko dlatego, że życie jest momentami gorzkie.

No spoko Diox, momentami…
Czarny HIFI: Kurczę, ale mi na przykład tworzenie tej płyty sprawiło tyle radości. Nie wiem, może czasami albo nawet dość często w muzyce tak jest i w ogóle w sztuce, że energia się w jakiś taki dziwny sposób transformuje. Nagrywasz kawałek smutny, tudzież gorzki, ale jest w nim jakaś niesamowita energia. Nie wiem, oczyszczająca, coś takiego… I potem ten numer jest hiciorem na koncercie, jak kawałek "Mieli być tu" o śmierci, czy "Puszer", który też nie jest kawałkiem wesołkiem, czy…
Diox: …czy nawet nie wiadomo o czym jest (śmiech).
Czarny: (Śmiech) Dokładnie. Ja do tej pory nie wiem. Wiesz, chyba po prostu z samego życia to wychodzi. Patryk nie płakał, kiedy stał przy mikrofonie, kiedy nagrywał te zwrotki, ani ja też nie chlipałem jak aranżowałem te numery, czy robiłem bity. Jest tam sporo bardzo szczerych emocji, gorzkich spostrzeżeń odnośnie życia i właśnie ludzi.

Reklama

Słychać sporo o ich fałszywości, dwulicowości…
Diox: Nie wydaje mi się. Refren jednego z singli bardzo mocno nawiązuje do tej kwestii, toteż trochę się takie wrażenie tworzy, ale mimo wszystko chyba na całym albumie tak nie jest. Czekaj, zerknijmy na tracklistę. "Trochę więcej", okej to relatywnie odnosi się do tego co wspomniałeś, ale to też nie jest tylko o tym, bo poza całą zgorzkniałością, wynikającą z nie zawsze dobrze kończących się relacji międzyludzkich, skupiamy się na tym, że mimo wszystko dalej działamy, robimy swoje. To jest bardziej ku pokrzepieniu. "Ostatni moment"…

O, to przy nim zatrzymajmy się na chwilę, dlaczego w dalszym ciągu ten numer nie jest dostępny na YouTube?
Diox: Zaćpaliśmy (śmiech).
Czarny: Po prostu będzie klip, nie udało się go wyprodukować wcześniej. Nie z naszej winy, ani nie z winy wytwórni, a zależy nam, żeby to wystartowało od razu z obrazem. Już kilka klipów wyszło do tej płyty, niemało, a wyjdą… no z jeszcze dwa na pewno. Może trzy. Wiesz już od samego początku zależało nam na tym, by ta płyta była w jak największym stopniu zwizualizowana i to w dobry sposób. By obrazek był integralny z płytą. Patryk jest bardzo mocno zaangażowany w obrazki, czy montaż, czasami scenariusz, czy jakieś inne pomysły. Tak samo jak ja kontroluję stronę dźwiękową, techniczną i produkcyjną. Stąd decyzja, by się wstrzymać z publikacją tego numeru na YouTubie. Po prostu jak wjedzie, to wjedzie, tak jak sobie to zaplanowaliśmy wcześniej. Nie udało się tego zrobić wcześniej, trudno, nie roztrząsamy. Chcemy, żeby to wjechało, wiesz, na pełnej.
Diox: Poza tym to zawsze fajnie jak nie wszystkie karty są od razu odkryte.

Reklama

Jasne, niedomówienia rodzą więcej pytań, budzą większe zainteresowanie. Co do samej potrzeby odpowiedniego zwizualizowania albumu to polecieliście naprawdę szeroko. Najpierw Khalidov, potem "Lawiny", później stopniowo zaczęliśmy poznawać amerykański tryptyk. Właściwie to, w którym momencie pracy nad płytą pojawiły się Stany?
Czarny: Sam pomysł zrodził się już wcześniej, tylko taką wyprawę to trzeba jakoś wcześniej logistycznie zaplanować, więc nie można było polecieć tydzień po pojawieniu się samej idei. Znaczy, móc można, tylko trzeba sobie nakreślić jakiś plan, jakie numery miałyby być zrealizowane, jakie scenariusze, jaki styl montażu, kiedy robić zdjęcia, gdzie, itd. Nie chcieliśmy działać za szybko jak jakieś raptusy, tylko z czasem to przygotować.

Tam mieliśmy Nowy Jork w "Tylko raz", na pewno Nevada… Nie zjaraliście chyba tego Camaro?
Czarny: No oficjalnie się zjarało… Zresztą nie myśl, że będziemy mówili ci wszystko.

Fot. Mikołaj Maluchnik

Wróciliście do swoich początków, do szyldu HIFI, o czym Czarny wspominał już w naszej zeszłorocznej rozmowie. Nie ma już z wami Hadesa, nie ma Kebsa, nie macie już w nazwie członu "Banda". Odcięliście się od tego. Mimo to wrzucacie kontynuację "NNDS", jakoś mi się to gryzie.
Czarny: Oj, gdybyśmy mieli jakiegoś doradcę od wizerunku, no to może on faktycznie powiedziałby nam "Nie róbcie tego, nie zachowujcie się tak". Słuchaj, gdybyśmy wydali płytę jako Diox/Czarny albo wymyślili sobie nową nazwę to dopiero byłoby wyrachowane, komercyjne działanie. To byłaby zmiana nazwy składu, który kiedyś już powstał. My nie zmieniliśmy specjalnie trybu swojej współpracy. Nadal nasza współpraca bazuje na jakimś wspólnym mianowniku muzycznym. Na wspólnej wymianie pomysłów, bo czasem Patryk coś mi zasugeruje muzycznie, a ja jemu tekstowo i gdybyśmy wyszli z inną nazwą to tak naprawdę byłoby bez sensu. Nazwaliśmy coś raz. Nie zafarbowaliśmy włosów. Nie nagraliśmy płyty metalowej. Dlaczego mielibyśmy się nazwać inaczej? Jest HIFI, jest HIFI Banda. Jest ZIP Skład, jest Zipera. Wiedzieliśmy o tym, że na początku ludzie będą to roztrząsać, ale widzimy że do tej pory większość zdążyła się do tego przyzwyczaić. Zobaczyli po prostu, że wypuszczamy solidne numery, a przede wszystkim nie zamierzamy się cofać i tłumaczyć się z tego, że wiesz…
Diox: …że nasz zespół nazywa się tak jak się nazywa.
Czarny: Dokładnie tak jak został nazwany kilkanaście lat temu. Dlaczego mielibyśmy to zmieniać?
Diox: Poza tym wiesz, wydaje mi się, że gdybyśmy zmienili nazwę to byłoby to zwyczajnie głupie i tak abstrakcyjne dla odbiorców jakby Tede z Numerem nagrali płytę i podpisali ją jako Tede i Numer. Wiesz o co chodzi? Oni to Warszafski Deszcz, WFD z tą nazwą są kojarzeni, tak nazywa się ich zespół. Ta kooperacja funkcjonuje pod taką nazwą i byłoby o wiele bardziej przypałowe, gdyby wydali to w ten sposób, ponieważ Tede jest o wiele lepszą marką niż Warszafski Deszcz i dlatego krążki lepiej się sprzedają. My, nie patrząc przez pryzmat czegokolwiek poza tym jakie są realia, robimy to co zaczęliśmy dawno temu i zupełnie nie zamierzamy tego dostosowywać tego pod ludzi. Wiadomo, że sytuacja jest trochę niekomfortowa, bo wszyscy pytają "gdzie Hades?", "dlaczego nie ma Hadesa?", itd. Moglibyśmy pewnie tego uniknąć, ale tak nazywa się nasz zespół od kilkunastu lat.
Czarny: Dokładnie. Poza tym wiesz, jak historycznie sobie spojrzysz czy to na polskie zespoły, czy zagraniczne, te które istnieją długo, duety, tercety, grupy. W nich często zmienia się skład osobowy. Nie zmienia się nazwa, a jeśli nawet to w jakimś niewielkim stopniu. U nas chociażby Molesta, tam zmieniło się już przy drugiej płycie. Tak to już jest w muzyce i jakby w życiu zawodowego artysty, wśród ludzi pracujących w zupełnie innych sferach, że drogi ludzi się schodzą, rozchodzą, ktoś wypada, bo chce, ktoś odchodzi z zupełnie innego powodu, chce zająć się czymś nowym i to są zupełnie naturalne sprawy. Nie pierwszy raz to stanowi dla słuchaczy jakąś pożywkę do dyskusji, ale to nigdy nie był dla nas problem. Ja traktuję to nawet jako fajne wyzwanie. Ktoś sobie myśli, że wyprodukowałem tyle rzeczy, które mu się podobały, to teraz nie wyprodukuję czegoś z moim ziomkiem, z którym tyle fajnych rzeczy robiłem i które miały fajny odbiór? Be my guest. Udowodnię ci raz jeszcze, że się mylisz.

Fot. Mikołaj Maluchnik

Wiecie mi chodziło o to, że potraktowałem wasz czas pod szyldem HIFI Banda jako okres zamknięty. Okres, w którym powstała "NNDS", dwójka z Chadą. Spodziewałem się, że skoro drzwi już trzasnęły, nie ma co liczyć na kontynuację serii.
Diox: Właśnie nie. Ja te sytuację zespołu trochę porównuję do sytuacji firmy. W zasadzie zespół też jest jakiegoś rodzaju firmą. Jeśli jest jakaś firma, która produkuje, dajmy na to samochody i przez ileś lat produkuje jakieś, a w pewnym momencie dołączają nowi projektanci i zmieniają kształt lampy. Okazuje się, że to mega pasuje do stylistyki tego auta, bo podkreśla jego sportowy look i w ogóle. Nawet jeśli ten projektant odejdzie to nie powoduje, że ta firma ma przestać produkować samochody ze sportowym sznytem, bo odszedł ktoś kto to zaprojektował. Odejście kogoś z własnej woli, tym bardziej że nikt nie został wyrzucony z zespołu, tylko z własnej, nieprzymuszonej woli podjął decyzję o odejściu. Nie powoduje to, że spuścizna naszej wspólnej pracy teraz ma być przez nas przekreślona, bo ktoś postanowił się od tego odciąć. To też jest nasza praca. To też jest nasze dzieło, nad którym pracowaliśmy. To nie było tak, że to był solowy utwór Hadesa, czy wspólny utwór Hadesa i DJ-a Kebsa, a my korzystając z ich pomysłu kontynuujemy to na kolejnej płycie. Wiesz jak gramy w piłkę, a ktoś idzie do domu to niby czemu my też mamy zawijać na kwadrat?

No chyba, że to ten kozak z piłką.
Czarny: Wiesz to też działa na takiej zasadzie, że jeśli Hades ma ochotę zagrać na swoim koncercie "Puszera" to niech go gra. Ja nie mam nic przeciwko temu. A wracając do kwestii nazwy, do naszego duetu to nie chcemy sprowadzać tego do jakiegoś konfliktu. Mam wrażenie, że ludzie chcieliby żeby ten konflikt istniał. Żeby ktoś w jakiś zły sposób wypowiedział się jednoznacznie w wywiadzie. Z tego co widziałem Hades się w taki sposób nie wypowiedział. My się w ten sposób nie wypowiadaliśmy. Czegoś takiego nie ma. Widziałem się z nim jakiś czas temu w biurze, rozmawiałem z nim, wiesz o co chodzi. On chce iść w swoją stronę, Kebs też i to są zupełnie naturalne rzeczy. Absolutnie nie chcemy, za nic w świecie, sprowokować słuchaczy do nazwania naturalnego rozejścia się dróg muzycznych jakimś konfliktem, na którym można żerować i robić sobie memy.

Za mało? Czytaj do końca na Noisey Polska