FYI.

This story is over 5 years old.

Holy Shit

Mariah Carey wyśmienicie pożegnała 2016

Jej występ na Times Square nie był katastrofą, a "jebać to, skończyłem" na lata.

Wiele wskazuje na to, że 2017 będzie gorszy niż wszystko czego doświadczyliśmy na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Jeśli w waszym dołującym worku niepewności związanych z wyborem prezydenta-elekta, poczekajcie aż zacznie kierować krajem z Białego Domu. Umrze jeszcze więcej ukochanych artystów. Klimat nadal będzie się ocieplał. W chaosie pogrąży się wiele nowych rzeczy. 2016 był jedynie jak akumulator podpięty do jąder, który dopiero obudził nas na nadchodzące piekło.

Abstrahując od tego, w występie Mariah Carey podczas "Dick Clark's Rockin' Eve" na Times Square było coś doskonałego. Od samego początku otoczona problemami natury technicznej - brak sprawdzenia dźwięku i mało zsynchronizowanych z ruchami ust kawałków to główni winowajcy - artystka spędziła dobre siedem minut pusząc się na scenie, dając widowni świadectwo nieuchronnej katastrofy.

Przejęła kontrolę tak wyśmienicie, że niemożliwym jest określić zdarzenie inaczej jak jej triumfem. "To było… NIESAMOWITE",  rzuciła na koniec utworu z ogromną dawką ciekłego sarkazmu, cieknącego na podłogę z ekranów telewizorów. To świetne podsumowanie roku 2016, który odszedł z "jebać to, tu już skończyłem".

Niech dobre bóstwa mają cię w opiece Mariah Carey!

Śledź Noisey na Twitterze.