Testujemy warszawskie jedzenie na bazie konopi
Na zdjęciu autor tekstu

FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

Testujemy warszawskie jedzenie na bazie konopi

Uroku dodaje fakt, że Filip z konopi, czyli pierwsze warszawskie cannabistro, znajduje się naprzeciwko komendy policji

W czym tkwi sekret? W zawartości THC nieprzekraczającej dopuszczalnej normy w Polsce 0,2 procent. Ale to jedynie sekret legalności przedsięwzięcia, jakim jest nowo otwarta, warszawska knajpa Filip z Konopi, gdzie serwowane jedzenie powstaje na bazie… no właśnie, tego śmiesznego krzaka, którego nienawidzą przeciwnicy marihuany. Uroku dodaje fakt, że restauracja znajduje się ul. Wilczej, naprzeciw komisariatu policji.

Reklama

O Filipie z konopi głośno zrobiło się miesiąc temu, gdy polskie media obiegła informacja, że na gastronomicznej mapie stolicy pojawi się nowy, zielony punkt. Spotkałem się wtedy z pomysłodawcami, by poznać genezę pomysłu na ten biznes, a ostatecznie zapowiedziałem swoje odwiedziny w dniu otwarcia. Przyszedłem pełen ciekawości, ale z pustym brzuchem, by przetestować polski obiad z konopi. A żeby obiadowej tradycji stała się zadość, degustację rozpocząłem od pierwszego dania: zupy.

Zupa siemieniotka z pestkami konopi

Na mój zielony stół trafia zupa i grzanki. Od Magdy (szefowej kuchni) dowiaduję się, że to siemieniotka, czyli tradycyjna zupa podawana w Wigilię na Śląsku – tutaj z dużą ilość prażonych pestek konopi, które ładnie współgrają z kaszą gryczaną na spodzie. Podobno reakcje na jej smak są skrajne: albo ją pokochasz, albo już nigdy do niej nie wrócisz. Pałaszuję… No i okej, nie wiem, czy to już miłość, ale z pewnością początek pięknej przyjaźni. Pora na drugie danie – Hempburger!

Koszt smakołyku: 12 zł

Hempburger – Red Burger

W zasięgu moich dłoni pojawia się Red Burger: kotlet buraczany, pestki słonecznika, nasiona konopi, kiełki, zielona papryka, ziele konopi i własnej roboty sos (ja chyba dostałem majonezowy). To wszystko znajduje się między bułką z mlekiem konopnym, posypaną pestkami konopnymi.

Koszt smakołyku: 16 zł

Autor tekstu uchwycony w chwili degustacji Red Burgera.

Razem z bułą, która w tej chwili jest już trawiona w moim żołądku, dostaję na deser babeczki z mąki i mleka konopnego – do wyboru glutenowe i bezglutenowe.

Reklama

Konopne babeczki

Dobrze jeszcze przepłukać sobie usta – wybór herbat jest duży, ale ja stawiam na prostotę i zamawiam napar z kwiatu konopi, odmiany finola. W menu cannabistro znaleźć się mają także Hemp Dogi i Spliffy (czyli tortille), ale po tym daniu, które w siebie wpakowałem – chyba nie miałbym już miejsca na więcej jedzenia. Wychodzę od Filipa z konopi z pełnym brzuchem i zastanawiam się, czy pracownicy komendy będą tu przychodzić na obiad. Wszakże było pysznie.

Śledź autora na jego profilu na Facebooku