FYI.

This story is over 5 years old.

Wideo z internetu, które musisz zobaczyć

Travis Scott upadł (po raz drugi) i zepsuł ogromną kulę na scenie Drake'a

"Jeb... to! Robię to za darmo!" - powiedział Drizzy, oferując tym samym zwrot hajsu za występ.

Bez wątpienia najbardziej epicki upadek 2016 roku należał do Travisa Scotta, którego dosłownie zmiotło ze sceny podczas jednego z koncertów na "ANTI World Tour" Rihanny. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że raper upodobał sobie miejsce na podium w tej dziedzinie i już na początku tego miesiąca serwuje nam powtórkę z rozrywki.

O czym mowa? O ostatnim koncercie Drake'a w Londynie, gdzie wspomniany wyżej raper i Young Thug zostali zaproszeni, by nawinąć przed 20-tysięczną publicznością wspólne kawałki "Pick Up the Phone", "Antidote" oraz "Goosebumps". No, ale Travis nie byłby sobą, gdyby, delikatnie pisząc, sprawy nie spie… Wiadomo, że jak już upadać to z hukiem. Najlepiej niszcząc wielką kulę, będącą częścią wartej grube miliony scenografii. A co! Jak się bawić, to się bawić.

Reklama

Całe szczęście, że Drake również wyznaje takie podejście do życia i zamiast srogo zrugać kolegę po fachu, krzyknął tylko ze sceny: "Jeb… to! Robię to za darmo!", oferując tym samym zwrot kasy za bilety. No tak, przecież to jasne, że wszyscy przyszli na ten koncert, by zobaczyć żółtą kulę, główną atrakcję wieczoru.

Może zawiódł śliski parkiet, może trampki Travisa Scotta powinny doczekać się nowej podeszwy. O nadmiar alkoholu we krwi nawet nie śmiem go podejrzewać. Cholera wie, co jest nie tak z tym typem, ale skoro Drizzy jest już tak wielkoduszny, proponuję także by wraz ze zwrotem hajsu uczestnikom tego bekowego wydarzenia, pomyślał także o wizycie u laryngologa dla przyjaciela. Może trzeba sprawdzić czy wszystko dobrze z błędnikiem.

Tymczasem, Travis Scott zdaje się być dumny ze swojego osiągnięcia, komentując je krótko na Twitterze.