FYI.

This story is over 5 years old.

Wideo z internetu, które musisz zobaczyć

To wideo Céline Dion, gdzie śpiewa "My Heart Will Go On" to sequel "Titanica", którego nigdy nie dostaliśmy

Céline "Matka Ziemia" Dion wzrusza nawet po latach.

Wszystkie obrazki zawdzięczamy VEVO i naszej wielkiej królowej

Artykuł oryginalnie ukazał się na Noisey Canada.

Céline Dion to skarb narodowy; ważny nie tylko dla jednej nacji, ale i dla całego człowieczeństwa. Dion miała ogromny wpływ na muzykę popularną, a co za tym idzie, także na nasze serca. To dlatego właśnie siedzę tu teraz i piszę z olbrzymią miłością o marzycielskiej wersji klasyka Dion "My Heart Will Go On". Dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z popkulturą, "Titanic" to nie tylko wzór, ale wszystko co najlepsze, gdy wyobrazicie sobie wielkoformatową produkcję (nawet jeśli znajdziecie tam ubogie dialogi i mało skomplikowaną fabułę). Wierzę, że sukces "Titanica" był jeszcze większy dzięki piosence Dion. Wierzę także, że nasz były wspólny chłopak Leonardo DiCaprio wytrzymał dla nas i udawał zdrowego na tyle, by mieć gdzieś, że jego postać ostatecznie umiera.

Reklama

W każdym razie, nie można powiedzieć, że kariera Dion zaczęła się po tym numerze (hej, kto pamięta "It's All Coming Back to Me Now"?), ale singiel niewątpliwie wyniósł ją na wyżyny. Wideo z jej (pierwszym???) występem na żywo z "My Heart Will Go On" przekroczyło właśnie 75 milionów wyświetleń. Dlaczego, pytacie? Przecież to nie jest ten diamentowy klip ze scenami z filmu. Zamiast tego mamy abstrakcyjne elementy, które dopełniają piosenkę i film: dramat, śmierć, gońca hotelowego, skrzypce i flety, serca. Przyjrzymy się temu nagraniu jeszcze raz i zanalizujmy co się dokładnie dzieje podczas tego dziwnego i smutnego show.

AKT I: LĄDUJĄ ANIOŁY

Zaczyna się od ciszy i dwóch postaci na scenie. Jedna z nich jest chyba martwa, ale się uśmiecha. Jest też księżyc, przewijający się przez cały występ Dion. I nie oszukujmy się - jest przerażający jak cholera. Zresztą, wszystko co może kontrolować fale, a nie znajduje się nawet na naszej planecie jest przerażające, nie? Dzień Sądu Ostatecznego. Mówię o Dniu Sądu Ostatecznego.

Spójrzcie tylko, nie jestem pewna czy to Jack, ale dla nastolatek na całym świecie lepiej wierzyć, że to on. Witamy z powrotem, Jack!!! Historia Jacka przebiegła następująco: wynurzył się z oceanu dzięki świetle z księżyca. Został przywrócony do życia niczym Melisandre z "Gry o tron". Potem człapie ze skromnego apartamentu na pustyni do pałacu, gdzie pracuje i przepowiada przyszłość, byle tylko by się utrzymać. Haha. No cóż, myślałam, że będzie śmiesznie. *Odgłos zawiedzionej trąbki*

Reklama

AKT II: JOWISZ - A NIE PRZEPRASZAM, KSIĘŻYC UNOSI SIĘ W GÓRĘ

Następnie stoicki goniec hotelowy z "The Grand Budapest Hotel" patrzy się w stronę rozpikselizowanego księżyca. Od samego początku, ten występ wydaje się o wiele bardziej rzeczywisty i z lepszym podejściem do tragedii Titanica - mamy tu na myśli statek.

Zanim na scenie pojawi się wiolonczelista i grupa ludzi ubranych w białe szaty, mamy do czynienia z minutą ciszy. Pamiętacie tę scenę, gdzie wiolonczeliści wiedzą, że umrą więc grają niesamowicie smutna piosenkę "Nearer My God to Thee"? Nie płaczę, wy to robicie.

AKT III: CELINE DION: MATKA ZIEMIA

Niemalże po minucie i 30 sekundach nadal nie widzimy Celine, ale mamy za to unoszącą się nad sceną kobietę w sukni. Czy reprezentuje biały lodowiec, który zabił setki i setki ludzi? Jeśli tak, to pierd… ją. Jeśli jednak jest aniołem, cofam to zdanie. Zajęło to prawie trzy minuty, ale w końcu jest. Nasza Królowa D. Pojawia się znikąd i znowu śpiewa piosenkę o której nawet nie wiedzieliście, że chcieliście posłuchać jej na żywo. Tak jak się spodziewaliśmy, jest niesamowita. Wygląda jak piękna istota ludzka zrodzona z połączenia Megazord lub Gandalfa z Marią Magdaleną.

Gdybym jeszcze tego nie napisała, Dion jest fantastyczna. Każdy jej ruch na scenie sprawia, że czujesz, że jest aniołem. Patrzy na scenę przed nią - stojąc tyłem do publiczności - zanim uderzy w najważniejszy dźwięk w refrenie i sprawi, że padniemy na kolana. Tylko spójrzcie na jej pozę! Jest taka świadoma siły swojego wokalu. Ten występ to odpowiedź na mem Mariah Carey "Nie znam jej" i pstryczek w nos dla wszystkich, którzy kiedykolwiek próbowali śpiewać. Tam jest serce!!!! NA SCENIE!!!! ERRRMAHGAWFDDDD

Moje całe ciało pokryte jest teraz gęsią skórką, bo Celine Dion potrafi sprawić, że budzą się we mnie emocje o których istnieniu bym nawet nie pomyślała. Możemy się na chwilę zatrzymać i pomyśleć nad tym, że za rok minie 20 rocznica od wydania tego singla. Przez dwie dekady ten numer był grany na weselach. Już teraz wiem, że za chwilę sama podwyższę liczbę wyświetleń do 76, 80 i 130 milionów, bo pomijając śmierć i metaforę lodowca w postaci człowieka, to absolutnie świetna piosenka i jeszcze lepszy wykonawczyni. Niech to wideo przypomina mi nieustannie, że Celine Dion jest nie z tej ziemi. No i jeszcze ta ostatnia stylizacja.