FYI.

This story is over 5 years old.

"The Bag I'm In" to obszerny obraz undergroundowej muzyki i mody Wielkiej Brytanii lat 1960-1990

Porozmawialiśmy z Samem Knee, autorem książki, zawierającej niepublikowane wcześniej zdjęcia dokumentujące 40 lat brytyjskiej sceny muzycznej i styli, które ją inspirowały.

Orange Juice, Peter McArthur. The Postcard 1979-1981.

Za chwilę miną dwa lata, od kiedy rozmawiałem z Samem Knee, autorem "A Scene In Between" - albumu porządkującego brytyjską scenę indie, od The Smith po The Pastels i Orange Juice, ze wszystkim, co mogłoby znaleźć się między nimi. Od tamtej pory Knee pracował nad podobnym projektem o nazwie "The Bag I’m In", skupiającym się tak zwanych plemionach, które królowały na brytyjskiej scenie muzycznej od lat 60 aż po 90. "The Bag I’m In" rozpoczyna się przywołaniem punk rockowego plakatu, który przyciągnął uwagę Bobbiego Gillespie z Primal Scream pod koniec lat 70. Gillespie bez wahania stwierdza, że "zanim powstała muzyka, był wizerunek". Nie można nie przyznać mu racji. Niejednokrotnie zdarza się, że zanim usłyszysz pierwszy utwór, już znasz zespół ze zdjęcia, a okładkę płyty mógłbyś narysować z pamięci. Wystarczy wspomnieć Davida Bowiego, Marca Bolana, The Stones, Siouxsie Sioux czy Johnnego Rottena - każdy z nich doskonale zdawał sobie sprawę z siły oddziaływania wizerunku. Obrazy wzmacniają muzyczny przekaz. "The Bag I’m In" zaczyna się od prześwietlenia ruchu Rockersów / Leatherboys i przelatuje trzydzieści lat zgodnego związku mody z muzyką. Mamy prawdziwych modsów z ich przyciętymi grzywkami i dziewczynami w sukienkach mini, dużo pasków i plisowań. Mamy bohemę prosto ze szkół artystycznych, ze stylem na Boba Dylana, w zamszowych sztybletach i niechlujnych, wzorzystych sweterkach. Na kolejnych stronach znajdziecie cytaty z Yardbirds i zdjęcie Briana Jonesa w archiwach sceny R&B.

Reklama

Potem przychodzi czas na scenę hipisowską i dandy, których styl święci tryumf po dziś dzień. Ubrania w tamtym czasie były równie innowacyjne co sama muzyka, niepowtarzalne i niezwykle delikatne. Nie mogło wiec zabraknąć Jimiego Hendriksa i jego naśladowców, ubranych w zdobione kamizelki i marynarki, bogato otulonych welurem.

Knee przedstawia nam Greaserów, space rocka i wreszcie wyznawców Bowiego, nie pomijając sylwetki Sida Vicious we fryzurze na Ziggiego Stardusta. Knee wyjaśnia, w jaki sposób Bowiem udawało się przełamywać stereotypy i zarazić ludzi lat 70. modą na ogniste fryzury. Bowie bez wątpienia przejął rolę generatora nieustających innowacji, zarówno w muzyce, jak i w modzie i był synonimem wyzwolenia seksualnego. Oczywiście najbardziej wciągającą częścią albumu jest ta poświęcona punkowi i jego wpływowi na brytyjską kulturę. "Hipisi i inne subkultury nie miały szans w starciu z punkami". Punk zaznaczył swoją obecność głośno i wyraźnie, upewniając się, że wszyscy ją zauważą. Vicious, Rotten, Stummer, Simonon to tylko początek listy osobistości, które budowały punkową scenę, jaką znamy dziś. Ubraną w podarte ciuchy, creepery, źle dopasowane kraciaste marynarki, zwężane spodnie - wszystko okraszone dodatkiem metalu.

Dalej mamy grupy, czekające po cichu na ciepłe zaproszenie ze strony post-punkowej komitywy. Post-punk miał w sobie depresyjny charakter, daleki aury poprzedników. Post-punk doprowadził Wielką Brytanię do stylowego poszatkowania, zalewając Wyspy skinheadowym Oi!, 2 Tone i odrodzonym ruchem Mod. Zaraz potem do głosu doszła Wytwórnia Postcard, z podopiecznymi takimi jak Orange Juice czy Josef K. Ich styl czerpał ze wszystkiego, co już było, jednak Edwyn Collins z Orange Juice potrafił nadać tej szalonej mieszance poczucia świeżości. Potem nadszedł czas na shoegaze The Smiths i baggy-rockową muzykę The Stone Roses.
Porozmawiałem z Samem Knee, żeby dowiedzieć się więcej o opisanych przez niego stylach i zapytać o nieopublikowane wcześniej zdjęcia, które składają się na "The Bag I’m In".

Reklama

Bobbie Gillespie w 1985 roku, zdjęcie zrobione przez Chrisa Davidsona Noisey: Co wydarzyło się od naszej poprzedniej rozmowy? Jaka jest geneza powstania "The Bag I’m In"?
Sam Knee: Już od kilku lat chciałem zabrać się do stworzenia książki, która traktowałaby szerzej o historii muzyki młodzieżowej w Wielkiej Brytanii. Musiałem zamknąć sprawę "A Scene In Between", praca nad tym albumem przetarła dalszy szlak. Oprócz tego spędzałem czas z moimi dzieciakami, indoktrynując ich moją muzyką i jadłem pizzę.

W książce przywołujesz 36 plemion. W jaki sposób dokonałeś selekcji?
Na początku miałem zaplanowanych ich aż 45, ale ze względu na ograniczenie stron, zawęziłem ilość do 36. Część z tych, które odpadły, to podsceny, o kilkumiesięcznej żywotności. Inne nie trafiły do książki ze względu na to, że zdjęcia dotarły do mnie zbyt późno. Planuję kolejny tom, uzupełniony o jeszcze bardziej pogłębione spojrzenie.

Opowiedz, jak udało ci się dotrzeć do materiałów, które znalazły się w książce?
Zdjęcia wybrałem spośród około 2000 z tych, które udało mi się zgromadzić przez prawie 8 miesięcy poszukiwań. Jeden osoba odsyłała do kolejnej, wszystkich, którzy mi pomagali wypytywałem o kolejne zdjęcia z ich prywatnych archiwów, inne zespoły, sceny, które znali - nękałem ich, dopóki nie nadszedł czas na podsumowywanie materiału. Żadne ze zdjęć nie było wcześniej publikowane i nie było robione przez profesjonalnego fotografa, bez retuszu, z wnętrza tych społeczności.

Reklama

Bitnicy, zdjęcie zrobione przez Leigh Darnton - członka CND / Beatnik scene Zdjęcie zrobione przez Olly Pearson - członka sceny Suedehead - wywodzącej się od skinheadów.

Para z Carnaby Street 1976, zdjecie zrobione przez Martina Hewitta - członka sceny Dandy / Hippy

Nowa publikacja to kontynuacja "A Scene In Between" czy odkrycie na nowo brytyjskiej sceny muzycznej?
Pod wieloma względami można postrzegać ją jako kontynuację - stylistycznie książki są podobnie zbudowane. "A Scene in Between" to bardziej skoncentrowane ujęcie. "The Bag I’m In" to szersze spojrzenie, slalom pomiędzy przeplatającymi się minionymi scenami młodzieżowymi. Ilustracje powodują, że książka opisowa staje się nieco albumem historii mody.

Bobby Gillespie po raz kolejny popełnia wstęp do twojej publikacji. Jak zaczęła się ta współpraca? Skąd się znacie?
Spotkałem Bobbiego na premierze "Scene", gdzie pogadaliśmy sobie o nagraniach punkowych z lat 60 i legendarnych sklepach z butami, takich jak Robot. Wydał mi się bardzo miłą osobą, z którą łatwo się dogadać. Jest prawdziwą ikoną stylu w muzyce, z którą nadal trzeba się liczyć, nie dał się zaszufladkować, jak większość kolegów po fachu. Odezwałem się do niego sprawie ewentualnego wprowadzenia do książki od strony mody - podchwycił pomysł i wszystko wyszło świetnie.

W książce są wyszczególnione jakieś modowe elementy, które wyróżniają się dla ciebie szczególnie? Masz swoje ulubione?
Znajdzie się ich kilka. Uwielbiam styl bitników z wczesnych lat 60 - jego brytyjskość, nienachalność. Widzę w nim dużo cech spójnych z moim charakterem. Wczesna scena Medway też zawsze mnie fascynowała - przez swoją niezależność i odrębność od wszystkiego, co poza nią. Nieprzerwanie słuchałem Milkshakes i Prisoners - nikt nie potrafił się równać z magią, którą tworzyli w północnym hrabstwie Kent.

Reklama

Dr Feelgood 1975 , zdjęcie zrobione przez Cindy Stern - scena pub rock.

Zdjęcie zrobione przez Stephena Jacko Jacksona. Scena Soulboy 1974-1977. Zdjęcie zrobione przez Ming de Nasty - scena Anarcho punk - 1979-1984.
Zdjęcie zrobione przez Alana Fairnie - Smithsmania 1983-1987.

Książka podzielona jest na sekcje, skupiające się na konkretnych muzykach, zespołach i wydawnictwach, przykładem mogą być "Bowie Kisd / Glam", "The Postcard Look" czy "Smithsmania". Myślisz, że w dzisiejszych czasach mamy do czynienia z podobnymi fenomenami, które oddziałują na to, jak ludzie się ubierają, tak jak robił to, powiedzmy, Morrisey?
Nie mam pojęcia. Nie przywiązuję zbyt wiele uwagi do tego, co dzieje się teraz. Zatrzymałem się w XX wieku.

Które z trendów wydają ci się mieć największą siłę oddziaływania, nawet na ludzi dzisiaj? I od strony muzyki i stylu ubierania się?
Te same trendy zdają się powracać nieustająco. Elementy stylu mod nigdy nie wychodzą z mody. Wygląda na to, że indie lat 80, shoegaze stanowią współcześnie punkt odniesienia dla projektantów mody. Nie chciałbym zabrzmieć arogancko, ale mam wrażenie, że A Scene In Between mogła mieć na to jakiś wpływ.

Masz swoje ulubione zdjęcie? Takie, które najchętniej zobaczyłbyś na ścianie swojego salonu?
Chyba byłoby to zdjęcie Downliners Sect 54 strony. Stylowy i nowatorski zespół - to zdjęcie świetnie nadaje się na plakat!

The Bag I'm In możecie kupić tutaj.

Madeline Sensible znajdziesz na Twitterze.