To wydawało się niemożliwe, a jednak! Recording Academy ogłosiło właśnie, że albumy ze streamingu - takie, które zostały udostępnione w sieci, ale nie można ich kupić na iTunes czy w wersji fizycznej - będą miały szansę na statuetkę Grammy."Zauważyliśmy, że wiele z czołowych artystów postanowiło umieszczać swoje albumy tylko w sieci" - mówił Bill Freimuth, wiceprezydent Recording Academy. "Nie chcemy, by to wyłączyło ich z możliwości zdobycia nagrody".Dzięki, Bill Freimuth! To oznacza, że "Coloring Book" Chance the Rappera - album, o którym nie przestaniemy gadać jeszcze przez długi czas - będzie miał szansę na to, by triumfować podczas następnej gali. Odnosimy nieodparte wrażenie, że Chance przyczynił się do takiego obrotu sprawy. Wszystkiego jego trzy płyty wyszły przecież w wersji digitalnej.W maju wrzucił na Twittera petycję, która zachęcała Academy do przyznawania nagród darmowej muzyce. Poruszył ten temat także w gościnnej zwrotce w "Ultralight Beam", kiedy rapował: "I hear you gotta sell it to snatch the Grammy". Nie dziwi więc, że ludzie, którzy rozdają statuetki usiedli w końcu i zdali sobie sprawę, że "The Life of Pablo" będzie dostępne tylko ekskluzywnie na Tidalu.
Reklama
Grammy dokonało także innych wielkich zmian. W przyszłym roku statuetkę dla najlepszego nowego artysty będzie można zdobyć mając na swoim koncie przynajmniej pięć singli. To ważny ruch w przemyśle muzycznym zorientowanym obecnie na pojedyncze utwory bardziej niż na albumy. Chyba wszystko zmierza w dobrym kierunku.Z drobnych rzeczy, kategoria "Best Rap/Sung Collaboration" zmieniła nazwę na "Best Rap/Sung Performance". W teorii, to miły gest i widać, że Academy nadąża za trendami we współczesnym hip-hopie. W praktyce, to tylko przypomnienie, że dosłownie nikt nie potrzebuje kategorii o nazwie "Best Rap/Sung Collaboration".I think the Grammys are super important!!!
— KANYE WEST (@kanyewest) February 24, 2016