FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Ania Dąbrowska - Dla naiwnych marzycieli

"Królowa powraca w pięknym stylu!" - napisał Tede na swoim facebooku. Trudno nie zgodzić się z opinią warszawskiego rapera.

Ania Dąbrowska nie goniła nigdy specjalnie za trendami, choć zawsze udawało jej się trafić w gusta Polaków. Odnosimy wrażenie, że przy najnowszej płycie, wokalistka jeszcze bardziej odwróciła się od wszędobylskich zapożyczeń z Zachodu, omijając szerokim łukiem elektroniczne wstawki czy syntezatorowe, snujące się w nieskończoność wokale. Podczas gdy Edyta Górniak zawieszona jest pomiędzy eurodance'm a popem, Brodka próbuje swoich sił w alternatywnie, a Margaret bezskutecznie szuka odpowiedniego dla siebie brzmienia, Ania nagrywa płytę nadzwyczaj prostą i łagodną. Nie oznacza to jednak, że "Dla Naiwnych Marzycieli" to wydawnictwo nudne, bo choć dla laika twórczość artystki nie zmieniła się zbytnio od czasów "Tego chciałam", wtórność to ostatnia rzecz o którą posądzilibyśmy Dąbrowską.

Reklama

"Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem" - mówił bohater kultowego już polskiego filmu, "Rejs". I choć przy tym albumie, piosenkarka zmieniła głównego producenta, którym został Olek "Czarny HIFI" Kowalski - znany głównie w środowisku hiphopowym, ten cytat idealnie pasuje do opisania warstwy muzycznej. Płytę zaczyna mocny akcent w postaci singla "Nieprawda", w którym delikatnie zarysowane są elementy muzyki… reagge. To zupełna nowość w twórczości Dąbrowskiej. Na tyle subtelna, by wokalistka odświeżyła nieco popowe brzmienie, a jednocześnie wciąż mieściła się w radiowych ramach. Dalej jest równie beztrosko i lekko. Pośród swobodnie płynących numerów takich jak "Gdy nic nie muszę" czy "Bez ciebie", okraszonych co rusz eleganckimi smyczkami czy fletem, które niewątpliwie wzmacniają naturalny rytm całej płyty, można znaleźć też szybsze momenty w postaci np. tanecznego "Nie patrzę". Słuchając podniosłego "Naiwny Marzyciel" czy łzawej ballady "Staraj się nie czuć" nie da się ukryć, że teksty dyktowało złamane serce, ale to właśnie ten słodko-gorzki wydźwięk płyty jest jej największym atutem.

Ania straciła rozum dla miłości. Tej nieszczęśliwej i szczęśliwej zarazem. A my, po raz kolejny, straciliśmy rozum dla Dąbrowskiej. Trudno sobie wyobrazić lepszy soundtrack na nadchodzące, wiosenne dni. Tego lata wszyscy będziemy naiwnymi marzycielami.