FYI.

This story is over 5 years old.

Czyny wielce heroiczne

Miałem zobaczyć show Timbalanda w Las Vegas, zamiast tego wydałem 1000 dolarów na przejażdżkę buggy i steka

"I said it's too late to apologize, it's too late" - nuciłem do swojego portfela.

Mieliśmy też przygodę w klubie ze striptizem. Wszystkie foty z archiwum autora

Ominęła mnie impreza na basenie Timbalanda w Las Vegas, ale w zamian za to bawiłem się w stylu bohaterów z filmu "Weekend u Berniego" i poszedłem do klubu ze striptizem. Czy jestem z siebie dumny? Tak. Wraz z moimi przyjaciółmi spędziliśmy dzień, który kosztował nas równowartość używanego Forda Fiesta, tylko po to, by przeżyć najbardziej szaloną przygodę w dotychczasowym życiu. Zacytuję Timbalanda z kawałka "The Way I Are": "nie mam pieniędzy". Mam natomiast wątpliwości, czy moi redaktorzy zrozumieją jak wiele oszczędności mojego życia przepadło dla tej historii.

Reklama

Muzyka Timbalanda to ścieżka dźwiękowa do najwspanialszych momentów mojego życia. Nieważne, jakiego rodzaju była to impreza - Timbaland był zawsze dla nas. Ludzie z którymi się bujałem w tamtych czasach stali się moją rodziną. Niektórzy znają się jeszcze od czasów podstawówki - na długo przed tym jak Justin Timberlake wraz z Timbalandem poprowadzili nas do dorosłości majstersztykiem "Sexy Back". Z tym samym składem udałem się do Las Vegas, ponieważ dwójka z nich miała się pobrać. Mieliśmy szczęście bowiem dokładnie w tym samym czasie, w którym miał się odbyć wieczór kawalerski, w naszym hotelu Flamingo, zabukowano Timbalanda.

To było przeznaczenie.

Nadszedł w końcu ten lipcowy poranek, który powitał nas niezłym kacem. Jako Kanadyjczyk z małego miasta i osoba, która odwiedziła Las Vegas po raz pierwszy, to było naprawdę trudne doznanie. Jak wiele wody i energii potrzeba, by Miasto Grzechu zrobiło z turystów głupców? Gdzie była moja żona? Czy w mojej ręce znajdował się właśnie fragment włosów Celine Dion? Nie było czasu na zastanawianie się i wyjaśnienia; mieliśmy zaplanowany wieczór. Posmarowałem się zatem kremem do opalania, wiedząc, że muszę się dziś oszczędzać. Oczywiście, że się nie oszczędzałem.

Nie piliśmy ze względu na prowadzenie pojazdu, zachowaliśmy się jak dorośli, ale to nie uchroniło nas przed innymi urazami; jeden z dziewięciu naszych kolegów uszkodził sobie kręgosłup po akrobacjach samochodem na wydmach. Ale to nic. Wciąż bawiliśmy się w najlepsze.

Reklama

Wydaliśmy oczywiście mnóstwo hajsu. W przeliczeniu na dolary będzie to jakieś trzy tysiące. Nie miało to jednak znaczenia - koncert Timbalanda, na który wybieraliśmy się jeszcze tego samego dnia, był całkowicie darmowy dla gości hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Musiałem się tylko odświeżyć, może zdrzemnąć i byłem gotowy na wszystko, co najlepsze i związane z Timbalandem.

Skończyło się na tym, że straciłem kasę na automatach i piłem samotnie rum w pokoju. Show Timbalanda zaczynało się jednak za jakąś godzinę. Wciąż miałem czas.

Zamiast tego, udaliśmy się z ekipą do restauracji Gordona Ramsay - nigdy w życiu nie widziałam bardziej fancy miejsca. Popijałem Manhattana, czując się niczym Don Draper, jednocześnie zamawiając wodę za 60 dolarów. Gdyby to nie było wystarczająco oczywiste, tylko przypomnę, że żaden z nas tak naprawdę nie należał do tego miejsca. Dużo odłożyliśmy, by przyjechać do Vegas. Jestem pisarzem; myślę, że reszta moich przyjaciół jest kominiarzami z czasów Charlesa Dickensa. Ale to było Vegas. Szastaliśmy kasą. Gdzieś w tym wszystkim zapomniałem o Timbalandzie. Rachunek wyniósł łącznie 1,764.84 dolarów.

Rachunek na dowód.

Podczas wyprawy do drugiego klubu ze striptizem z moimi ziomkami, odnalazłem wewnętrzne zadowolenie. Niektórzy z nas wydali więcej niż inni, ale ostatecznie wyszło 5,5 tys. dolarów za alkohol i tancerki. Nigdy wcześniej nie byłem w klubie ze striptizem, więc na początku wszystko wydawało się takie tajemnicze… trwało to może z 5 minut. Było jak w tej piosence 50 Centa z Justinem Timerlakiem i Timbalandem - pozwólcie, że zacytuję: "dance in you're lap till you're ready to pop…Ayo, I'm tired of using technology / why don't you sit down on top of me". Dokładnie tak.

Wytarłem brokat z twarzy, gdy chwiejmy krokiem udaliśmy się do jakiegoś pojazdu, który zabrał nas do hotelu o jakiejś bezdusznej godzinie o poranku. Trzymałem ten błyszczący fragment świecidełek na palcu jak wspomnienie, które nie należało do mnie. Czułem się biedny. Zdrętwiały. Co oznaczał ten dzień? "Jest za późno, by przepraszać".

W każdym razie, ślub który odbył się kilka dni później był piękny. Timbaland pozostawał w naszych sercach przez cały czas… Czy coś takiego.

Devin Pacholik to świetny dziennikarz. Śledźcie go na Twitterze.