Nawaleni artyści to tak naprawdę nic nowego w dziejach muzyki. W zasadzie picie może nieco pomóc muzykom przełamać pewne lęki. Może też jednak zrobić coś zupełnie odwrotnego - sprawić, że występ będzie totalną klapą, kaszaną, bezbeką. I dokładnie tak właśnie skończyły się harce metalowego zespołu z Finlandii, Azazel.10-minutowy materiał, który możecie zobaczyć powyżej, zaczyna się glebą gitarzysty w tle, a to dopiero początek wzlotów i upadków członków zespołu. Wszyscy z nich ledwo stoją na scenie, nie ogarniają totalnie co się dzieje, a przy tym, wyczilowani jak gdyby nigdy nic, wlewają w siebie jeszcze większe ilości alkoholu.Momentem kulminacyjnym tego pijackiego show jest zjebanie się ze sceny jednego z członków ekipy i monolog głównego wokalisty. Jesteśmy niemalże pewni dwóch rzeczy, które wydarzyły się po koncercie: a) kac Azazel trwa do dzisiaj; b) żaden z nich nie pamięta, co tak naprawdę stało się podczas występu.No cóż, przynajmniej na moment staną się viralką w internecie. Życzymy zatem dalszych sukcesów. Na trzeźwo.