Guantanamo Party Program to ukojenie w krzyku i nihilizmie

FYI.

This story is over 5 years old.

Wywiady

Guantanamo Party Program to ukojenie w krzyku i nihilizmie

"Chciałbym uciec gdzieś, gdzie będę czuł się bezpieczny. To utopia, poszukiwanie idealnego miejsca na świecie".

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ich na żywo, byłem w Krakowie na koncercie Coliseum, a oni występowali w roli supportu. Nic nie wiedząc o tej piątce z Wrocławia, stanąłem w rzędzie gapiów, gdy Guantanamo Party Program pojawiło się na scenie. Potem nastał karnawał mizantropii. Wrzask wokalisty wtórujący powolnym, metodycznym dźwiękom oraz jego szał zakrawający o autodestrukcję, jeszcze na długo po występie siedział we mnie, loopując przed oczami obrazki frustracji. W drodze powrotnej do stolicy rozmawiałem z kolegami bardziej o nowo odkrytym zespole, gdzie wokalista dusi się kablem od mikrofonu i biję głową w perkusję - niż o Coliseum, które zagrało po prostu fajnie.

Reklama

Przy okazji niedawnego koncertu GPP w Warszawie spotkałem się z Darkiem, frontmanem kapeli, by zapytać o napędzający go gniew i sprzeciw na zastałą rzeczywistość oraz o to, czy budowanie na tak skrajnych emocjach swojej kariery jest czymś zdrowym - dla ciała i ducha.

Zdjęcia: Karol Grygoruk

Noisey: Dlaczego nienawidzisz świata?
Nie wiem, czy nienawidzę. Obawiam się go. Nie ufam ludziom, mam do nich dystans. W ludziach widzę więcej złych cech i zła, które mogą ewentualnie wyrządzić, niż rzeczy, które są dobre. Nie potrafię powiedzieć, z czego to wynika. Być może bardzo oddziałuje na mnie historia i to, że ludzie nie wyciągają z niej wniosków, z tego co kiedyś robili. Nie patrzą na przeszłość, a tak naprawdę to ona nas określa, to kim jesteśmy i kim będziemy.

Co ciebie wkurza?
Obecnie szerząca się nienawiść do siebie nawzajem. Bezradność, że niewiele możemy z tym zrobić. Mówię o rasizmie, mówię o szczuciu się na siebie ze względu na swoje poglądy lub sposób, w jaki patrzy się na świat. Nie potrafimy znaleźć wspólnego języka - wiem, że też się na tym łapię. To mnie wkurza.

Ale czy to, co robisz - twoja muzyka, gniew na scenie, słowa, które krzyczysz ze sceny, nie staje się przyczynkiem do złości, nienawiści, do zaciskania pięści? 
Nie uważam, by nasze teksty w jakikolwiek sposób zachęcały do tego, by robić komuś krzywdę albo stawać na barykadach. To co robimy jest przede wszystkim wyrazem tego, co czujemy na co dzień. Tego, co w nas siedzi. Na ten moment, to jest nasz wentyl bezpieczeństwa. W tekstach jest mowa o nienawiści, ale jej tam nie ma. Teksty piszę wspólnie z Grzesiem, naszym basistą.

Reklama

Mówisz o wentylu bezpieczeństwa - czy to nie jest także budowanie swojej kariery na bólu, ciągłym sprzeciwie?
Absolutnie nie. Nie budujemy też żadnej kariery, nigdy nie myśleliśmy o tym, żeby robić co, co ma istnieć za wszelką cenę, by spełniać jakieś konkretne zadanie. Dzisiaj jako zespół jesteśmy w takim miejscu, że żeby w nim grać, trzeba bardzo dużo poświęcić - chociażby czasu, który można by spędzić z dzieckiem, żoną itp.

W trakcie koncertu powiedziałeś między kawałkami, że "chciałbyś być teraz gdzieś indziej", o co chodziło?
Tak, to był fragment tekstu "chciałbym uciec, jak najdalej stąd. Wyrzec się wszystkiego. Napluć im na twarze. Odnaleźć wczoraj…". Chciałbym uciec gdzieś, gdzie będę czuł się bezpieczny. To utopia, poszukiwanie idealnego miejsca na świecie. Obecnie jednak moją ucieczką, oprócz zespołu, jest moja rodzina. Chciałbym uciec do nich, z nimi, zapewnić im każdy rodzaj poczucia dobra.

Nie czujesz się teraz bezpiecznie w Polsce?
Skłamałbym mówiąc, że czuję się niebezpiecznie, ale widzę podział społeczeństwa. Widzę, jak raczkuje to całe ONR-owskie gówno, Młodzież Wszechpolska - całe zło, które coraz częściej się wychyla. To mnie martwi.

Czy fakt, że niedawno urodziło ci się dziecko, wpłynął na twoją twórczość?
Wszystko, co znajdziesz na dotychczasowych płytach Guantanamo Party Program powstało jeszcze przed narodzinami mojego dziecka. Ale wciąż się o nie boję. Dlatego te teksty się nie przestały być aktualne.

Jednak kiedy lata temu byłem na twoim występie, widziałem cię w szale, jak dusisz się kablem od mikrofonu, uderzasz głową o perkusję. Czy coś się zmieniło?
Tak, teraz martwię się o siebie, chciałbym widzieć, jak moje dziecko dorasta.

Czyli już nie robisz sobie krzywdy?
Nigdy nie robiłem, ale nigdy też planowałem, że nagle rzucę się na perkusję, by ludzie mogli powiedzieć "wow, co za pojebany koleś". To były momenty, spontaniczne, gdy odpalałem w sobie petardę i ona wybuchała.

Czy jesteś teraz szczęśliwy?
Tak, po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy.