Dwa Sławy - Dandys Flow

FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Dwa Sławy - Dandys Flow

Chociaż Astek zaznacza, że nie za bardzo potrzebne są mu pochwały i dobre słowa, to trudno będzie od nich uciec. Za dobrą pracę są dobre recenzje, to chyba oczywiste?!

Przed Jarkiem i Radkiem było spore wyzwanie. Z jednej strony mogli wygodnie i przyjemnie trwać sobie w latami wypracowanej pozycji naczelnych cyników polskiej sceny, ludzi pozbawionych większych zahamowań, atakujących bez pardonu każdego, kto nawinie im się na drodze. Ludzie sztosy, ludzie hasztagi - określeń, które im przypisano, można by teraz wymienić bez liku. Rzecz w tym, że lata lecą, przybywa doświadczeń, czasem pewnie trochę zgorzknienia i okopanie się w tym śmieszkowym poletku na dłuższą metę może być męczące, że o krótkowzroczności nie wspomnę.

Reklama

I właśnie dlatego "Dandys Flow" stanowił wspomniane wyzwanie, będąc - o czym przekonać się można dopiero po kilku seansach z płytą - udaną próbą pójścia o co najmniej dwa kroki dalej względem artystycznej różnorodności, dojrzałości. No i przede wszystkim czysto ludzkiej umiejętności przelania wrażliwości na papier tak, by z wesołych chłopaków raperzy nie stali się sztucznie zgorzkniałymi typami. O tym, że potrafią być poważni, patrzą znacznie szerzej niż tylko perspektywa trzech kolejnych ciętych hasztagów, przekonywali nas już pojedynczymi kawałkami na poprzednich albumach.

Na najnowszym, trzecim w oficjalnej dyskografii, znaleźli się naprawdę blisko idealnej równowagi, która sprawia, że płyta nie stanowi tylko defilady wartych zapamiętania fragmentów, ale skłania do refleksji. Astek i Rado doskonale odnajdują się w tematyce rozkmin damsko-męskich. Na "Dandys Flow" mamy aż trzy takie numery ("Estrogen" oraz "Bo nie odmienisz" są wy-bit-ne!), ale chciałoby się więcej. Strawę dla słuchacza szukającego w Dwóch Sławach więcej niż dobrej zabawy, przyniósł już wcześniej "Catering" który jako singiel miał na celu ukazanie - z powodzeniem - nowego oblicza duetu. No takiego nowego-starego, bo przecież te rozkminy były wcześniej, tylko w znacznie węższym wydaniu.

Czy to wszystko składa się na album tylko i wyłącznie do zadumy? Gdzie tam, to w końcu Dwa Sławy! Równowaga miała być zachowana i jest, a zapewniają ją "!#@%&", "Pengaboys" czy "Goździkowa". Dla co bardziej wrażliwych na wysmakowane dźwięki słuchaczy to może zresztą nie być nawet wprowadzenie balansu, co ewidentny atak na uszy. To hymny imprez pozbawionych hamulców, gdzie ma być głośno, wulgarnie, a może nawet odrobinę przaśnie i byłoby trochę niezrozumiałe zanadto się ich czepiać, gdyż stanowią tutaj w pełni zrozumiały element całości. Zresztą, nowoczesne klimaty od dawna są bliskie chłopakom. W dodatku, gdy o muzykę dbają tacy specjaliści jak Marek Dulewicz, P.A.F.F., DrySkull czy SoDrumatic, pewnego poziomu można nie tyle oczekiwać, co być go pewnym.

To najlepsza pozycja w dyskografii duetu. Droga środka, świadomej równowagi stylistyczno-tekstowej, którą obrali, broni się w pełni i zarazem pozostawia jeszcze pewne rezerwy i możliwości. A tam gdzie są rezerwy, tam zawsze rodzi się ciekawość - co dalej?