Nie trać czasu na pierwsze wrażenie

FYI.

This story is over 5 years old.

Sponsorowane

Nie trać czasu na pierwsze wrażenie

„Pozostanie sobą w świecie, w którym non stop jestem bombardowana bodźcami z każdej możliwej strony, jest niezwykle trudne", mówi nam Coco Kate a.k.a. polska post-soviet Paris Hilton. Czy jej się to udało?

Nie ufam reklamom, które przekonują mnie, że świat mody lubi naturalność i freaków, niemieszczących się w określonym kanonie urody. Badania opisane przez Richarda Stephensa, autora książki „Black Sheep: The Hidden Benefits of Being Bad", zdają się potwierdzać moje nastawienie – wynika z nich, że za najbardziej atrakcyjnych uważamy przeciętnych ludzi, niewyróżniających się z tłumu. Z pewnością nie można tego powiedzieć o mojej rozmówczyni, która nawet w najbardziej komercyjnych projektach chce być po prostu sobą – co paradoksalnie wychodzi jej na dobre. Coco Kate – bo o niej mowa – to artystka i stylistka z Elbląga, na stałe mieszka w Łodzi i brała udział w pokazach hajpowanej od kilku lat marki Vetements.

Reklama

Razem z Conversem, który wraca do korzeni i odświeża kultowy model Chuck 70 za pomocą jakościowych detali, pytamy Coco o to, czy szczegóły mają znaczenie w jej pracy.

VICE: Opowiedz o ostatnim projekcie, z którego jesteś zadowolona.
Coco Kate: Jestem bardzo zadowolona ze zdjęć, które zrobiłam z Zuzą Krajewską i moim małym bratem dla Teeth Mag. Wystylizowałam nas oboje i razem zapozowaliśmy.

Dlaczego wybrałaś akurat te zdjęcia?
Udało mi się odepchnąć na bok wszelkie konwenanse i Kacper, ubrany w Kas Kryst wyglądał, jak mały cherubinek, co absolutnie mu nie ujmuje. Wyszło przepięknie.

A co generalnie sprawia, że jakiś projekt jest „dobry”?
Na wyjątkowość wpływa autentyzm. Najbardziej wartościowe stylizacje, projekty i prace to dla mnie takie, przez które przebija się osobowość twórcy. Wtedy wszystko się zgadza, nie jest to przebranie, udawanie, że jest się kimś innym. Fałsz i pozerstwo odpycha mnie na maksa. Lubię persony, a nie przebierańców.

Sama starasz się być taką „personą”, jaki jest twój znak rozpoznawczy?
Nie mam pojęcia, co jest moim znakiem rozpoznawczym. To, co robię, jak wyglądam i jak się zachowuję jest bardzo płynne. Tak jak „ja” w tożsamościach i osobowościach, pomiędzy którymi serfuję. Jakbym sama wskoczyła w jakąś szufladkę w swojej głowie, to umarłabym z nudów. Na mieście przypisują mi jakieś etykietki: Post-soviet, Paris Hilton, Wsiura, Vetements, średnio się z tym wszystkim zgadzam, raczej mnie to śmieszy, ale może tak to wygląda z zewnątrz.

Reklama

A w jaki sposób starasz się zachować swój własny styl?
Pozostanie sobą w świecie, w którym non stop jestem bombardowana bodźcami z każdej możliwej strony, jest niezwykle trudne. Często przysiadam i zastanawiam się, co ja w ogóle robię i jakie projekcje swoich pragnień kreuję w głowie.

Co wtedy robisz?
Mówię sobie: „Stop, to nie ty, to oni, ty jesteś Kasią Śledź z Elbląga, rób co chcesz i co czujesz, a nie to, czego oczekuje ktokolwiek inny”. Często muszę sobie przypominać, kim jestem i że lubię siebie taką jaką jestem, nieważne co się dzieje dookoła i właśnie to mnie nakręca do pracy i daje mi z niej radość.

Czy kiedy zaczynasz pracę, myślisz o niej jako o całości czy zaczynasz zazwyczaj od jakiegoś konkretnego elementu?
Gdy zaczynam jakiś projekt, wiem, że muszę myśleć o całości, żeby osiągnąć spójność projektu. Jednak zwykle jest tak, że mam zajawkę na jeden konkretny, często malutki szczegół, który nie daje mi spokoju i urasta do rangi fundamentu. Mam przeczucie, że to będzie hit, dlatego później dobudowuję całą otoczkę, jednak tak, by szczegół pozostawał znaczący.

Detale mają jeszcze jakiekolwiek znaczenie w czasach, kiedy codziennie widzimy setki obrazów?
Dla mas – pierwsze wrażenie. Dla koneserów – tylko detale.

Czy pamiętasz sytuację, w której dzięki zmianie szczegółu w swojej pracy nagle okazało się, że stała się zupełnie inna?
Korekcja szczegółu zawsze robi robotę i zmienia wizję całości. Efekt motyla nie jest mitem.

W świecie mody obecnie największym sprawdzianem umiejętności dbania o detale jest prowadzenie spójnego konta na Instagramie. Starasz się, żeby twój profil miał określony styl?
Nie jestem na tyle konsekwentna, żeby utrzymać je w jakimkolwiek porządku. Mój pomysł na media społecznościowy jest taki: ma mnie śmieszyć. I tyle.

Jak udaje ci się zarabiać na życie i robić coś dla klientów a równocześnie zachować autentyczność?
Nie zamierzam trzymać samej siebie na jakiejś wizualnej smyczy. Czasami myślę, że to może niepoważne z mojej strony, że może powinnam być bardziej zdyscyplinowaną ,,Bogusią biznesu”, ale z drugiej strony najważniejsze, żebym została sobą.

Kliknijcie tutaj, jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o modelu Chuck 70 Heritage Court, który wyróżniają grubsze płótno, podwyższona podeszwa z lekkim połyskiem, wzmocnione przeszycia i charakterystyczny branding na pięcie oraz cholewce.