FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

Najlepsze teledyski 2014

Zanurkowaliśmy w filmowo-muzyczną studnię bez dna, by sprawdzić, co w tym roku było w niej najciekawszego

Moje wyzwanie roku – wybrać 10 teledysków. Domyślam się, że liczba załadowanych do sieci teledysków w ciągu doby, jest kilku cyfrowa. Moja doba to tylko marne, dwucyfrowe 24 h. Z czego połowę śpię, trochę pracuję, a resztę spędzam na oglądaniu klipów. Dlatego pozwoliłam sobie zanurkować w filmowo-muzyczną studnię bez dna i opisać co w tym roku widziałam w niej najciekawszego.

10. Röyksopp feat. Robyn – „Monument" (The Inevitable End Version), reż. Stian Andersen

Każdy z pewnością marzył aby wziąć udział w szalonej trasie koncertowej. Obijać się na backstage'ach, pić dobre wino z riderów i zawładnąć tłumem na koncercie. Co prawda tylko podświadomie, ale w taką podróż zabiera nas Stian Andersen. Razem z Robin i duetem Röyksopp, który w tym roku nie zrobił złej rzeczy – od muzyki, na klipach kończąc – widzimy świat z perspektywy artystów na scenie. Tak powstał teledysk dokumentalny – nie wiem, czy taka forma istnieje… ale reżyser udowodnił, że najlepsze historie tworzą się same. Pod warunkiem, że montujesz na poziomie mistrza świata. Tytuł zdobyty.

Reklama

9. Alt-J – „Every Other Freckle", reż. Olivier Groulx

Alt – J może nie zaskoczyło kolejnym wybitnym albumem, ale klipami lepszych reżyserów. Z trzech najlepszy okazał się Every Other Freckle, z fajnym kotem, a jak wiemy koty są teraz w modzie. Dwie wersje tego samego teledysku. W zależności od upodobania oglądasz kilka ciekawych ujęć na przemian z nagim ciałem, no właśnie – mężczyzny lub kobiety. W zależności od upodobań. I mimo, że nie wszystkie momenty idealnie się ze sobą łączą i tak masz poczucie spójnej wizji, która znacznie potęguje doświadczenie słuchania muzyki. W dodatku spowalnia twoje życie, co najmniej przez 3:37.

8. Olivier Heim – „Ocean", reż. Katarzyna Pacura & Jan Szewczyk

Bez owijania w bawełnę – o takie klipy Polska walczyła! Mimo, że artysta sam w sobie Polakiem nie jest, wnosi na nasze podwórko nie tylko kawał dobrej muzyki, ale teraz i kawał dobrego kina. Krótki film, przy którym można zgwałcić replay, napawa wielką dumą. I nie wiem czy to duma, że takie klipy tworzą polscy twórcy, czy wpływ dumnie zagranej historii. Wszystko w tym filmie jest tak dostojne i tak przyciągające twoją uwagę, że zapominasz o pierwotnej funkcji teledysku - tła do muzyki. Tutaj nie ma mowy o tle, tutaj mamy pierwszy plan.

7. FKA twigs – „Video Girl", reż. Kahlil Joseph

Jak sam tytuł sugeruje FKA twigs to artystka idealna do teledysków. W tej formie prezentuje swoją doskonałość na wielu płaszczyznach. Mam wrażenie, że dzięki temu wyrasta w tym roku na mistrzynię formatu teledysków. I artystycznych wyzwań. Może krew cieknąca z ust nie jest najprzyjemniejszym obrazem, ale taniec – nawet jeśli odbywa się na mężczyźnie, na którym właśnie wykonano egzekucje – to mocna strona artystki. I chociaż po tej mieszance seksu i przerażenia, masz prawo czuć się trochę nieswojo, a historia nie trzyma się kupy, przyznasz, że to kawałek dobrego kina, na który warto popatrzeć.

Reklama

6. St Vincent – „Digital Witness", reż. Chino Moya

Klip zdecydowanie nie nadaje się do oglądania dla pracujących przy taśmach produkcyjnych. Wszyscy inni powinni zastanowić się, ile ściemy jest w ich własnym życiu. W ładnych pastelowych obrazach, dostajemy futurystyczną wizję świata, w którym wszystko jest zsynchronizowane i replikowane. Nie powtarzalna z pewnością jest tylko fryzura wokalistki. Jeśli jesteś w stanie na tyle przyjąć przesłanie wokalistki, gwarantuję, że po tym klipie z pewnością będziesz unikać powtórzeń. Jedyne dozwolone to funkcja replay przy słuchaniu tego utworu. Bo ta artystka świeci, nawet gdy jej wizja mocno dołuje.

5. Woodkid - 'THE GOLDEN AGE' feat. Max Richter 'EMBERS', reż. Yoann Lemoine

Przy tych zdjęciach można wymięknąć. Reżyser, czyli sam Woodkid to bezczelnie zdolny gość, któremu wszystko wychodzi. Od świetnego, koncepcyjnego albumu po takie same teledyski. Patrzysz na świat wyobraźnią dziecka i jego wspomnieniami. W tym klipie nie ma przypadków, podobno nawet chłopiec wygląda tak samo jak Woodkid w dzieciństwie. Długie, wolne i łagodne ujęcia, a i tak czujesz niepokój. No i operatorski majstersztyk - w porównaniu, nie jedna Hollywoodzka produkcja, okaże się totalnym gównem.

4. Paulo Nutini – „Iron Sky", reż. Daniel Wolfe

Obraz zrealizowany na Ukrainie – bo jak zdradził operator najtaniej… i można zabawić się, nawet przez kilku dni zdjęciowych. Przy okazji zrobić klip, który oprócz fenomenalnego utworu ma w sobie trudny, załamujący i ciężki temat. Aktorów jak widać można spotkać na ulicy i pokierować nimi tak, że z pomocą świetnych zdjęć oglądasz i masz wrażenie, że Twoja głowa też zaraz pęknie. Antyutopijna wizja, przemowa Chaplina, prawosławny ksiądz, laska jarająca trawe, dziwni goście w dziwnym tańcu, modlące się dzieci – można by uznać, że wszystko i nic – tyle, że to tak cholernie dobre, że przez 8 minut z trudem łapiesz oddech. Potem nic, tylko zajarać.

Reklama

3. Arcade Fire – „We Exist", reż. David Wilson

Zespół przyzwyczaił nas do najlepszych klipów. W tym roku podzielili się jednym, ale równie okazałym jak te po współpracy z Antonem Corbijnem czy Spikiem Jonse. Pewnie nie mają pojęcia jak bliski temat dla polskiego zjadacza chleba poruszyli. Na szczęście polskie znaczenie gender już się wszystkim znudziło i obeszło się bez nawoływania do zablokowania klipu. "Historia walki młodego człowieka z tożsamością płciową." W roli głównej Andrew Garfield. Wiele osób zarzucało brak autentyczności, bo w głowach się im nie mieściło jak Spidermen mógłby być transseksualny. Na szczęście reżyser David Wilson wydał oświadczenie, że rozważał udział transseksualisty, ale wygrało przekonanie o talencie aktora do wcielania się w różne role. Ci którzy obejrzeli klip do końca, zapamiętają z tej walki tylko triumf wizji twórców. Aktor i zespół wznoszą się na scenie. Tak wysoko, że burzą wszelkie kontrowersje, pozostawiając tylko zazdrość, że się tam z nimi nie było.

2. Sia - "Chandelier" , reż. Sia and David Askill

Teledysk, który nie jednego rozłożył w tym roku na łopatki. Pewnie ledwo wstajesz od komputera, żeby zrobić sobie kanapkę i nagle zostajesz porażony dziką energią zamkniętą w 11-latce! Przez całe swoje życie nie zużyłeś jej tyle, co ta dziewczynka w przeciągu kilku minut. Nie wiem jak to możliwe aby tak mały człowiek opanował sztukę wyrażanie siebie na tak wielkim poziomie, ale Maddie Ziegler to niewątpliwie geniusz tańca. I to już ze spełnionym marzeniem na koncie. Na plan przyleciała z nadzieją, że wystąpi w teledysku chociaż przez kilka sekund, skończyło się na tym, że zasypała facebookowe ściany, a sam utwór zyskał nową jakość.

Reklama

1.Flying Lotus - Never Catch Me ft. Kendrick Lamar, rez. Hiro

Murai

Imię reżysera powinno być oficjalnie zmieniona na Hero. Twórca kojarzony przez surrealistyczne obrazy, w których humor i piękno mieszają się z tragicznymi wizjami. Ta bezczelna koncepcja jaką sobie wybrał ma jednak głębszy sens. I nie wiem, czy tak dobry teledysk to zasługa kolejnego spełnionego marzenia – na pytanie z jakim artystą chciał zawsze współpracować, odpowiedział - Flying Lotus - czy tego, że mamy następcę co najmniej Spika Jonse. Teledysk można opowiedzieć w jednym zdaniu, ale zapamiętać na znacznie dłużej. Ujęcia trumny z dziećmi i pogrążonymi w żałobie ludźmi. Te same dzieci zaczynają tańczyć – przy czym technika ich tańca robi piorunujące wrażenie. Przejmują kontrolę nad śmiercią i karawanem odjeżdżają w swoje beztroskie miejsca. Zrobiony na najwyższym poziomie, mistrzowsko zagrany i nie zdziwię się, jeśli w przyszłym roku robiąc kolejny ranking, nadal będzie ulubiony.