Reklama
Reklama
Reklama
Nie tylko o komiksach. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska
Osobną kwestią jest strona graficzna komiksu. Być może Colleen Doran to utalentowana rysowniczka, ale można wręcz odnieść wrażenie, że momentami nie przykładała się do swojej pracy. O ile rysowane przez nią postaci na zbliżeniach wyglądają nieźle, to w oddali, wypadają koszmarnie słabo, a nawet koślawo. Pozbawione jakichkolwiek szczegółów przypominają manekiny stanowiące tło. Aż szkoda, że do tak ważnego przedsięwzięcia, jakim była komiksowa biografia Stana Lee, nie został zaproszony jakiś rysownik, który zjadł zęby na ilustrowaniu historii Marvel Comics. A jeszcze lepiej by było, gdyby udział w tym przedsięwzięciu wzięli różni graficy, którzy mieli sposobność współpracować ze Stanem Lee. Wówczas pewnie mało kto zwracałby uwagę na niedostatki scenariusza, a wszyscy skupiliby się na niesamowitych grafikach i na rozmachu, z jakim zostałoby to zaprezentowane. I niech nikt nie mówi, że tak się nie da, bo jednak w pierwszym numerze solowych przygód Harley Quinn taka sztuka się udała i wypadło to naprawdę ciekawie.