Apteka z marihuaną na zdjęciach „zielarki” z Kolorado

FYI.

This story is over 5 years old.

Foto

Apteka z marihuaną na zdjęciach „zielarki” z Kolorado

Emily uwielbia zioło, co dzień pali ćwierć grudy i doradza ponad 300 klientom, którzy mogą się poczuć zagubieni wśród oszałamiającego wyboru odmian, krzyżówek i jadalnych przetworów

W tej odsłonie First-Person Shooter daliśmy dwa aparaty Emily, „zielarce" z Denver w stanie Kolorado, która pracuje za ladą Magnolia Road, punktu uprawy i sprzedaży rekreacyjnej i medycznej marihuany. Emily uwielbia zioło, co dzień pali ćwierć grudy i doradza ponad 300 klientom, którzy mogą się poczuć zagubieni wśród oszałamiającego wyboru odmian, krzyżówek, jadalnych przetworów i innych wyrobów okołokonopnych.

Reklama

Oprócz zdjęć z Magnolia Road Emily nacykała trochę fotek dla fetyszystów gandzi w należącej do firmy pokaźnej cieplarni, pełnej dorodnych topów i schnących kwiatów. Rozmawiała też z VICE o wewnętrznych mechanizmach działania ziołopteki, która według słów Emily zarabia od 5 000 do 10 000 dolarów (ok. 20 000 - 40 000 złotych) dziennie. VICE: Jak się zaczął twój piątek?
Zielarka Emily: Zaczęłam od tego, że upaliłam się przed robotą — strategiczne „jaranie na śniadanie". Typowy dzień pracy trwa od 8.45 do 19.45, jak w każdym innym sklepie. Dla nas to był zwyczajny piątek. Nasze punkty z rekreacyjną i medyczną marihuaną są tuż obok siebie, więc często przeskakuję z jednego do drugiego, żeby wszystkich obsłużyć. Medyczna część działa już od trzech lat, rekreacyjna od niecałego roku.

Później przeszłam się do cieplarni, żeby porobić zdjęcia także tej stronie biznesu. Bardzo niewielu ludzi ma szansę, żeby zobaczyć kulisy uprawy. Klienci mają wstęp wzbroniony. Tam właśnie hodujemy, przeszczepiamy, klonujemy i przycinamy zioło.

W sklepie widzę mnóstwo różnych słojów i pojemników z trawą. Czym się między sobą różnią?
To są krzyżówki, które aktualnie mamy na półkach. W odmianach ze słoików z czarnymi metkami przeważa indica, a z białymi — sativa. Zrobiłam też kilka fotek plastikowym pojemników na zapleczu i zapasom, które trzymamy w sejfie.

Jakich ludzi obsługujesz zwykle w aptece, a jakich w części rekreacyjnej?
W części medycznej obsługujemy osoby od 18 roku życia za okazaniem recepty i dowodu tożsamości. Po rekreacyjną trawę przychodzą zupełnie inni ludzie: muszą mieć przynajmniej 21 lat, ale mogą być zameldowani również poza stanem Kolorado. Jednorazowy limit zakupu dla mieszkańców Kolorado to uncja (ok. 28 gramów), a dla przyjezdnych 7 gramów. W sklepie spotkasz zupełnie innych ludzi niż w aptece: sporo tu gości spoza stanu, którzy pierwszy raz w życiu widzą takie miejsce.

Reklama

Możesz mi powiedzieć, jaka jest różnica pomiędzy waszym najdroższym a najtańszym towarem?
Staramy się być bardzo konkurencyjni. Wyceniamy nasze specjalności niemal tak samo w sklepie i w aptece. Typowa cena to 45 dolarów za 7 gramów kwiatu. Najdroższe wyroby znajdziesz na górnych półkach po rekreacyjnej stronie: 15 dolarów za gram, czyli niemal 300 dolarów za uncję. Odmiany w tej cenie mają najwyższe stężenie THC — od 20% wzwyż.


Bądź z nami na bieżąco, polub nasz nowy fanpage VICE Polska


Czy w sklepie dzieją się jakieś dziwne rzeczy?
Jeden stały klient przychodzi zawsze z kotem na ramieniu — zupełnie jak pirat z papugą.

Jak skończył się twój piątek? Jak się czułaś następnego ranka?
Wieczorem po pracy wyszłam na miasto z kolegami z pracy. Połaziliśmy po barach w Denver, choć oczywiście nie bez solidnego biforu. Na koniec wypaliłam jeszcze tłustego gibona do poduszki — świetnie się po czymś takim śpi. Poza tym zioło to najlepsze lekarstwo na kaca więc rano obudziłam się rześka jak skowronek.

Wiecej prac Juliana znajdziesz na jego stronie internetowej, a także na Instagramie.