FYI.

This story is over 5 years old.

Wideo z internetu, które musisz zobaczyć

Betsy McCaughey chciała bronić Trumpa atakując Hilary Clinton za podziwianie Beyoncé

"Betsy with the good hair" tylko ośmieszyła się na wizji.

​Tegoroczna walka o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych to jedno wielkie pobojowisko. W piątek do sieci trafiło stare nagranie​ Donalda Trumpa sprzed 11 lat, gdzie po raz kolejny wypowiedział się w brutalny sposób na temat kobiet i tego jak "podrywał" Nancy O'Dell. Jakby tego było mało, w niedzielę odbyła się kolejna debata podczas której Trump majaczył coś do Hilary Clinton, wymigując się oczywiście od odpowiedzialności mierną gadką. Wcale nie uwierzyliśmy w te przeprosiny​.

Reklama

Zwolennicy Trumpa wypominają jednak jego przeciwniczce, że jej mąż Bill Clinton był rzeczywiście oskarżony o gwałty i napaści seksualne, podczas gdy Trump tylko coś tam powiedział i niczego nie zrobił. Chwilę przed debatą na Facebooku​ zorganizował rozmowę z ofiarami Clintona. Jednak argument, który wyciągnęła polityk Betsy McCaughey przeciwko Hilary jest absurdalny. Twierdzi, że skoro Hilary przyjaźni się z Beyoncé (podziwia ją? kocha?), która również używa wulgarnego języka w swoich piosenkach, kandydatka na prezydenta USA nie powinna być zdziwiona słowami Trumpa.

Zobaczcie co powiedziała "Betsy with the good hair".

McCaughey zaczyna swoją argumentację od naprawdę szokującego wyznania: "nie słucham rapu". Wow, nigdy byśmy się tego nie domyślili. Następnie mówi, że Hilary Clinton zachwycała się fragmentem z piosenki Beyoncé "Formation", w którym gwiazda śpiewa: "when he fuck me good, I take his ass to Red Lobster".

Po pierwsze, jak ona w ogóle śmiała? Te linijki przeszły już do historii i tak, po dobrym stosunku seksualnym należy zabrać swojego faceta do knajpy. Każdy koleś na to zasługuje. Po drugie: Beyoncé to skarb i lepiej nie próbujcie rozwścieczyć Beyhive. Poza tym, teksty Beyoncé nie sugerują i nie zachęcają do przemocy seksualnej, a już tym bardziej nie przyzwalają na to, by kobiety były czyjąś własnością. McCaughey nie złapała chyba w ogóle przesłania tego tekstu.

Możemy zakończyć ten wpis tylko jednym wyrażeniem: "Betsy with the good hair" - uspokój się i więcej nie wypowiadaj się publicznie.