FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Miasto, które zbudowało Titanica tonie

Teraz kiedy film wraca do kin w 3D postanowiliśmy spotkać się z trojgiem statystów, by porozmawiać o ich doświadczeniach podczas realizacji filmu.

Titanic Jamesa Camerona miał budżet przekraczający sumę 200 milionów dolarów. W tym czasie (1995-96) był to najdroższy film, jaki kiedykolwiek nakręcono, lecz jego produkcja wciąż walczyła z ograniczeniami, gdyż akcja toczyła się na olbrzymim, transoceanicznym liniowcu. Kręcenie filmu na otwartym morzu nie wchodziło w grę, więc Cameron i spółka zakupili trzydziestoczteroakrową działkę w Rosarito w Meksyku, małym nadmorskim miasteczku niedaleko Tijuany, i zbudowali tam za 57 milionów dolarów studio filmowe, włącznie ze zbiornikiem wodnym tak wielkim, iż można było w nim zatopić kopię Titanica. To było bardzo oszczędne rozwiązanie: nieruchomości na tym terenie były tanie, Rosarito dzieli zaledwie cztery godziny drogi od LA a producenci mogli oszczędzić kasę, zatrudniając miejscową siłę roboczą. Poza tym FOX kupując teren na własność mógł go wykorzystać również przy przyszłych produkcjach, bez potrzeby wynajmowania bajecznych lokalizacji na drugim końcu świata. Korzyści miała odnosić też lokalna społeczność obdarzona przez studio filmowe potencjalną atrakcją turystyczną. Przycumowanie Titanica do Rosarito było snem nie tylko Jacka Dawsona, ale też tysięcy mieszkańców Dolnej Kalifornii, którzy marzyli, że przy okazji topienia statku im również coś skapnie. Rosarito było (i wciąż jest, acz znacznie miej) ulubionym miejscem odpoczynku gringos, którzy szukają spokoju niedużym kosztem. Pół godziny od granicy, ale bez złej famy Tijuany, turystyka stała się główną siła napędową regionu.

Reklama

Po tym, jak Leonardo DiCaprio ogłosił siebie „królem świata” i skończyły się zdjęcia do filmu, gospodarka Rosarito przeżywała swój boom. W końcu lat dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku - autobusy pełne były urlopowiczów, surferów i rodzin przyjeżdżających ze Stanów, żeby chłonąć słońce i zalewać się w miejscowych barach. Fox Baja Studios zrealizowało tam jeszcze kilka filmów mniejszego kalibru, mi.in.: 007: Jutro nie umiera nigdy, W moich snach, Piekielna głębia, Przekleństwo wyspy, Pearl Harbour, Kung Fu Pow, Pan i władca: na krańcu świata, Ghost of abyss. Studio zostało też wykorzystane przez zespół U2 jako gigantyczna sala prób przed trasą koncertową Vertigo w 2005 roku. W Rosarito powstało też Foxploration, miejsce atrakcji turystycznych organizowanych przez Studio, między innymi mieściło się tam Muzeum Titanica. Miało to jednak krótki żywot.

W ciągu następnych dziesięciu lat kontrolę nad Meksykiem przejęli baronowie narkotykowi. Wzrost przemocy związanej z narkotykami i wybuch epidemii świńskiej grypy w 2009 szybko odstraszył turystów i zagraniczne grube ryby. Mówi się, że przemoc zraniła miasto, ale wirus je zabił. W 2007 Fox sprzedało studio miejscowym inwestorom i dosłownie wymazało słowo Fox z jego nazwy, Muzeum Titanica zostało przeniesione do Los Angeles, a Foxploration zostało zamknięte, zostało nim jedynie kilka wyblakłych billboardów na autostradzie - dowód, że w ogóle kiedykolwiek istniało.

Reklama

Pejzaż Rosarito został zdominowany przez opustoszałe firmy i szyldy „Na sprzedaż” a bogate życie nocne stało się bladym wspomnieniem. Po 15 latach od powstania , historia zatonięcia pewnego statku jest bardzo bliska otaczającej rzeczywistości: emigracja, porzucenie, nostalgia i przyszłość rysująca się zupełnie jak statek, który ma zatonąć. Jedyne, co pozostało po minionej sławie Rosarito jako miasteczka filmowego, to setki miejscowych, którzy pojawili się w Titanicu jako anonimowi statyści, którzy miesiącami pracowali na planie po to by pojawić się przez kilka sekund na ekranie.

Teraz kiedy film wraca do kin w 3D postanowiliśmy spotkać się z trojgiem z nich, by porozmawiać o ich doświadczeniach podczas realizacji filmu, który jak dotąd zarobił najwięcej pieniędzy (po Avatarze Camerona) w historii kina: z Sergiem Sotelo, pracownikiem szpitala, który urodził się i wciąż mieszka w Rosarito, Aislinn Puig, pracowniczką hotelu, która obecnie mieszka w San Jose del Cabo i Lizą Ampudią, gospodynią domową, która przeprowadziła się do Bonity w Kalifornii.

VICE: W jaki sposób dowiedzieliście się, że szukają statystów do Titanica?
Aislinn: Chodziła plotka po mieście, ja miałam wtedy 16 lat, dopiero skończyłam liceum i jeszcze nie wiedziałam co ze sobą dalej zrobić. A potem plotka się potwierdziła jak zobaczyłam ogłoszenie w gazecie. No i poszłam na casting. Ale strasznie długo się do mnie potem nie odzywali, a ja cały czas wokół słyszałam, że do wszystkich już się odezwali, a do mnie nie. Obcięłam sobie włosy, tak króciutko, na zapałkę i dwa dni później się odezwali, a ja „o kurwa!”. Ale poszłam i od razu mnie zapytali „czy ty nie miałaś długich włosów?”. „No miałam, ale się tak długo nie odzywaliście..” - mówię. Więc założyli mi perukę i dostałam robotę.

Reklama

Sergio: W całym mieście były ogłoszenia na latarniach, wszyscy moi znajomi o tym mówili. Poszedłem do małego biura zajmującego się castingiem, tam robili zdjęcie takim Polaroidem, zapisywali imię i już byłeś zapisany.

Liza: Dowiedziałam się, że robią przesłuchania w centrum handlowym w Tijuanie i poszłam tam. Potem zadzwonili do mnie i powiedzieli, że zostałam wybrana, więc  pojechałam do Rosario na przymiarki i wszystko inne.

Co robiliście jako statyści?
Aislinn: Pewnego dnia zwołali grupę dziewczyn w moim wieku i ustawili nas w rzędzie. Szef od zdjęć przeszedł koło nas, przyglądając się każdej z nas. Wskazał na mnie i dali mi sztuczny brzuch udający ciążę i wielką suknię. Byłam pasażerką trzeciej klasy i miałam mieć dziecko, lecz na początku nikt nie wiedział, że tak naprawdę nie jestem w ciąży i wciąż ustępowali mi miejsca. To trwało kilka miesięcy. Później, gdy kręcono sceny w wodzie, grałam trupa.

Sergio: Byłem pasażerem trzeciej klasy. Byłem biedny i dali mi mały beret, żółtą chustkę, kurteczkę - dawali absolutnie wszystko, oprócz bielizny.

Liza: Ja byłam pasażerką drugiej klasy. Gdy wezwali mnie po raz pierwszy, żegnałam pasażerów na łodzi, gdy statek odpływał. W innej scenie, gdy statek tonął, siedziałam na jednej z tratew ratunkowych. Była też scena, gdy musiałam biegać, kiedy statek się przechylał.

Jak wyglądał wasz typowy dzień pracy?
Sergio: Wczesnym rankiem przyjeżdżał mały autobus, żeby nas zabrać. Musieliśmy bez końca powtarzać tą samą scenę, aż nakręcono ją pod różnymi kątami. Krzyczeli: „Akcja!” i wszyscy zaczynali się ruszać a wtedy James Cameron wrzeszczał na kogoś, bo miał ten swój zły humor i wszyscy się bali.

Reklama

Aislinn: Myślałam, że wszystko będzie takie efektowne, że wpadnę na Leonarda DiCaprio, a tu niespodzianka! Były tłumy statystów a reżyser traktował nas jakbyśmy byli krowami. Jeśli ktoś coś zawalił, wrzeszczeli. Wylali mnóstwo ludzi za jakieś głupie rzeczy. Był taki młody chłopak, który zrobił znak pokoju, kiedy ruszyła kamera, więc go wylali - film kosztował miliony dolarów a on zmarnował ujęcie. James Cameron wydzierał się na niego przed wszystkimi. Pieprzony nazista, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że był pod ogromną presją w związku z tym filmem. Spotkałam go później, podczas jednego z eventów związanych z Titanicem w Fox Studios i był zupełnie okej.

Jakie były wasze doświadczenia z gwiazdami kina?
Aislinn: Danny Nucci [który grał przyjaciela Leonarda DiCaprio, Fabrizia De Rossiego], nigdy nie wychodził ze swojej roli, szło się z nim na balangę a ten cały czas nawijał po włosku. Pamiętam jednego typa, który tańczył w Rock&Roll Taco [miejscowy bar], (ja tam wchodziłam zawsze jakoś bokiem, bo jeszcze nie miałam 18 lat), ten typ podrywał moją siostrę, ale z włoskim akcentem. Billy Zane wynajmował dom na wzgórzu, daleko od wszystkich innych, i robił tam imprezy. Był naprawdę spoko. Kate Winslet była miła dla każdego, ale właściwie nie imprezowała. Za to Leonardo DiCaprio był bardzo rozrywkowy. Nigdy nie byłam z nim na imprezie, ale znam ludzi z Rock & Roll Taco i mówili mi, że zawsze był problem, gdy przychodziło do płacenia rachunku. Zawsze mówił, że jest Leonardem DiCaprio i że nie musi płacić.

Reklama

Liza: James Cameron był strasznie wybuchowy, raz widziałam jak się wkurzył na jedną statystkę, strasznie krzyczał, a to była starsza kobieta. Reszta gwiazd raczej się nie zadawała ze statystami. Raz przechadzałam się po statku jak nie było nikogo i akurat przechodził Leonardo DiCaprio i się odważyłam, żeby poprosić go o zdjęcie. Był bardzo miły, naprawdę.

Ile wam płacili?
Aislinn:Czterdzieści dolarów dziennie, plus wyżywienie i transport.

Liza: Między 80 a 120 dolarów dziennie. Uważałam, że to dyskryminacja. Pod koniec dnia, gdy nam płacono, było tam stanowisko z napisem „dolary” i drugie, z napisem „pesos”. Nam Amerykanom płacili dużo więcej. Nie wiem, dlaczego uznali mnie za Amerykankę, to się stało chyba wtedy, gdy wypełniałam formularz. Moja siostra nie napisała, że ma amerykański paszport i płacili jej w pesos, a mi w dolarach.

Mówicie ludziom, że pracowaliście przy Titanicu?
Aislinn: Nie wykorzystuję tego jakoś specjalnie, ale jak ktoś mówi „Ah, jesteś z Rosarito? To tam gdzie Titanic i takie tam…” to mówię, że byłam statystką. Chociaż jakieś dwa lata temu na spotkaniu rodzinnym w Irlandii wszyscy się zachwycali, że grałam w Titanicu.

Liza: Jeśli wychodzi to w czasie rozmowy to tak. Ja tego tematu nie zaczynam, ale jak ktoś wspomina o Titanicu, albo statystach czy coś, to mówię.

Sergio: Jak się nadarza okazja to o tym wspominam bo to fajna anegdota. Prawda jest taka, że widać mnie przez jakiś ułamek sekundy i jak nie włączysz pauzy to nawet mnie nie zauważysz.