Zdjęcia z pobytu w Klinice Chorób Zakaźnych w Belgradzie

FYI.

This story is over 5 years old.

Gallery

Zdjęcia z pobytu w Klinice Chorób Zakaźnych w Belgradzie

Ivana od zawsze chciała fotografować szpitale. Niestety, żeby jej marzenie się spełniło, sama musiała zachorować

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Serbia

Od początku swojej kariery Ivana Tešić chciała fotografować szpitale od wewnątrz. Dostała pozwolenie od kilku placówek, ale to nie było to. W lutym 2015 roku jej marzenie się spełniło, ale w tym celu niestety sama musiała zachorować.

Miałam nieustający stan podgorączkowy przez prawie pół roku. Około 37.2, 37.4… Skarżyłam się wszystkim, ale mówili, że nie ma się czym martwić. Poszłam do dentysty i płakałam cały czas. Stałam się nadwrażliwa, mogłam zacząć płakać od zwykłego „cześć".

Reklama

I tak zaczęła się moja tułaczka, od jednego doktora do drugiego, która zakończyła się w Klinice Chorób Zakaźnych i Tropikalnych. Byłam tam już wcześniej, ale odprawili mnie z kwitkiem. Tym razem, kiedy zobaczyli moje wyniki, zdecydowali się mnie przyjąć. Udało mi się ich przekonać, żeby pozwolili mi przyjść następnego dnia. Nie mogłam znieść myśli, że miałabym zostać tam od razu. Nie wiedziałam co ze sobą zabrać, a kiedy mój ojciec doradził mi, żebym zabrała szlafrok, którego nie miałam, zaczęłam płakać.

Miałam cały pokój dla siebie, ale jedynie szklana ściana dzieliła mnie od starszego mężczyzny cierpiącego na raka płuc. Był jedynym pacjentem, z którym wtedy rozmawiałam.

Na początku miałam zostać tylko na miesiąc, ale potem lekarze wydłużali mój pobyt.

Strasznie się nudziłam. Martwiłam się, że obleję rok na uczelni. W końcu okazało się, że był to mój jedyny rok zaliczony na czas. Czytałam całymi dniami książki, bo nie miałam nic innego do roboty. W końcu zdobyłam analogowy aparat, więc zaczęłam robić zdjęcia wszystkiemu wokół mnie.

W nocy słyszałam pacjentów wołających pielęgniarki. Na dyżurze była tylko jedna i nie wiedziała kim się najpierw zająć. Pielęgniarki bywają świetne, żartują, ale niektóre z nich są niezdarne. Była jedna, która zawsze upuszczała na mnie pół moich lekarstw, a potem narzekała, że zawsze pachnie jak szpital.

Lekarze też byli w porządku, ale widać było, że brakuje im sprzętu, a szpital jest bardzo stary. Na naszym piętrze była tylko jedna łazienka, druga została zamieniona w palarnię dla pacjentów.

Reklama

Cały czas byłam na antybiotykach, a nie dali mi niczego na żołądek. Zaczęło się piekło. Było mi niedobrze, nie mogłam spać, nie mogłam siedzieć, miałam trudności z oddychaniem, wymiotowałam.

Inny pacjent poprosił mnie, żebym wezwała pielęgniarkę. Poszłam do jej gabinetu i zwymiotowałam przed nią. Poklepała mnie po plecach i podsumowała: „Brawo".

Jeden z pacjentów przywiózł ze sobą telewizor, a kiedy go wypuścili, nie wziął go ze sobą. Zabrał go inny pacjent, tydzień później.

W końcu spędziłam miesiąc w szpitalu, nie znając diagnozy. Powiedziano mi, że to mógł być wirus, ale, że to nie jest pewne.


Polub nasz fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Teraz to doświadczenie może wyglądać tragikomicznie, ale gdybym nie miała aparatu, na pewno bym zwariowała. Nie miałam bladego pojęcia, jak wyjdą zdjęcia, bo przecież to był aparat analogowy, bez światłomierza.

Gdy wywołałam filmy, byłam mocno zawiedziona. Moi profesorowie z Akademii byli innego zdania. Gdy pokazałam im zdjęcia, byli zadowoleni i zapytali, kiedy tam wrócę.

Poniżej znajdziesz więcej zdjęć Ivany z jej pobytu w szpitalu.