FYI.

This story is over 5 years old.

Holy Shit

Kendrick Lamar o "DAMN.": "Chciałbym, by żyło przez kolejne 20 lat"

Zane Lowe spytał rapera o znaczenie samodyscypliny, wpływ Eminema i Jaya Z oraz o tę zwariowaną historię w "DUCKWORTH".

"DAMN.", krążek, który nie powinien wygrać aż tyle, został wydany w czasach, myślmy pozytywnie, "powrotu historii". Nie skłania nadto do pokornego bicia się w pierś, ponieważ Kendrick Lamar zwraca się na tym krążku ku sobie, własnym klęskom i zwycięstwom, pisząc bilans z tego gdzie jest i co musiał zrobić, by teraz znajdować się właśnie w tym miejscu. W nowym, obszernym wywiadzie z Zane'em Lowe wieńczącym pierwszy weekend Coachelli, Kendrick mówił o tekstach swoich utworów, a także o tym jaką mają siłę w erze Trumpa.

Reklama

Zależało mi na większej samoocenie i samodyscyplinie, ponieważ to co dzieje się teraz, nie wymaga skupienia naszej uwagi na nim. To o co chodzi… powinniśmy skupić się na sobie. Widzisz różne narodowości i kultury łączące się ze sobą i wspólnie dochodzące swoich praw i to stanowiło wzór dla płyty jeszcze zanim wszystko zaczęło się dziać, zanim album powstał. Mówiliśmy sobie, "no dobrze, nie mam kontroli…", teraz widzimy, że możemy sprawować nadzór nad tym co się tutaj dzieje. To była zupełnie inna siła, dziś powinniśmy spotykać się i wspólnie rozwiązywać nasze problemy w drodze pokojowych rozwiązań.

Nawiązując do transkrypcji rozmowy podanej Noisey przez Apple Music, "samodyscyplina" to wyraz, który najlepiej opisuje "DAMN." oraz "ulubione słowo" Kendricka. Raper podkreślił również element powiązań międzyludzkich w swoich piosenkach "…muzyka nie jest dla mnie", mówił "jest dla kogoś kto przechodzi przez kolejny pojebany dzień, by mógł tego posłuchać i popracować nad swoim życiem". Zapewnił o długowieczności "DAMN.", "wsadzimy krążek do odtwarzacza, przesłuchamy i pójdziemy dalej, lecz ja chciałbym by ta płyta żyła przez kolejne 20 lat".

O swoich inspiracjach, Eminemie i Jayu Z

Mój ziom Dave może wam o tym opowiedzieć, jak byłem w jego garażu i wszystkie moje freestyle'owe wejścia brzmiały jak Jay Z. Moje słowa, moje flow. On, Eminem i ja wychowaliśmy się na Pacu, mieszkaliśmy w Compton. Ale Jay Z, chciałem w dość potocznych słowach nawijać o tym co się tu dzieje. Nieważne, czy przekazuje jakąś historię, czy ma dobrą zabawę, zawsze wydaje się naturalny i dobrze mu to wychodzi.

Reklama

O uczuciu towarzyszącym najlepszemu raperowi świata

Jestem wielkim pasjonatem hip-hopu. Nie wiem, z jakiej ery pochodzi cała reszta, lecz ja słuchałem. Graliśmy domówki stary, każdej nocy. Kocham to tak bardzo, że aż nie da się tego opisać. Kiedy słyszę jak artyści mówią o sobie, że są najlepsi, okaże się. Nie robię tego, by nagrać jedną dobrą piosenkę, zwrotkę, refren, czy przejście. Chcę robić to cały czas, stale. A żeby tak było musisz zwyciężyć siebie, udowodnić sobie, nikomu innemu, że zawsze będę najlepszy. Nikt nigdy mi tego nie zabierze. To jedyna karma i zawsze będę jej głodny. Te wszystkie lata, mój wysiłek włożony w kształtowanie historii tej kultury, wszystko to pochodzi o moich poprzedników, którym tyle zawdzięczam. Chciałbym utrzymać ten pułap przez najbliższe 10-15 lat.

O spuściźnie "To Pimp a Butterfly"

To było coś na co chciałem rzucić światło. Coś co działo się wewnątrz mojej społeczności, co działo się na całym świecie, co dotykało moich ludzi. Od zawsze poszukiwałem poczucia pewnego poparcia w aspektach, o których nie tylko ja mówię głośno. Nagranie żyje i ciągnie tę samą naukę, jaką w głowy wkładali nam Jay, Common, czy Ice Cube w 91. Wróciłem do tego 15 lat później i pokazałem światu czego się nauczyłem. Ten album ma przekazywać doświadczenie nie tylko teraz, lecz także w przyszłości. By zrozumieć naszą historię, to przez co przechodziliśmy w 2010, 2012, 2014 i 2015 i przenieść tę wiedzę na jakiekolwiek wydarzenia w przyszłości. To pomoże następnemu indywidualiście, nowemu Kendrickowi Lamarowi, pomoże kolejnemu dzieciakowi z ulicy zmienić swoją życiową sytuację w nową, lepszą. Nie tylko im samym, lecz wszystkim wokół. Sukces tego nagrania nie bierze się z pochwał i nagród, dla mnie kryje się wśród tych wszystkich ludzi, śpiewających "Alright" z dumą i powagą, cieszących się tym kim są i dokąd zmierzają.

Reklama

O religii

Zawsze to czułem. Jesteśmy istotami duchowymi i to rzecz, przed którą nigdy nie potrafiłem uciec. Muzyka. Teraz, kiedy mówię że jest bronią odwołując się do linijki, o której wspomniałeś, myślę że Bóg używa mnie jako swojego oręża. Stale. Czy chodzi o moje klęski, o pokazanie mojego intelektu, bólu, krzywd, przekazanie moich historii, szerzenie jego nauki na wszystkie strony świata. Wiesz to zawsze ja i mógłbym użyć broni w postaci najbardziej sprośnych rzeczy rzuconych na nagraniu. Cały czas. Lecz nadal uważam, że istnieje oręż, którego musisz posłuchać, ponieważ nie da się cały czas na siłę upiększać własnych niedoskonałości. I kiedy słyszysz coś, co może ci się nie podobać, rodzić dyskomfort, wszystko jest dziełem moich rąk. Te słowa nie powstały tylko po to, by zapełnić miejsce na pustej kartce, kiedy o nich mówię to znaczy, że nimi żyję i towarzyszą mi od samego początku mojej drogi.

O swojej relacji z Barackiem Obamą

Tym co wyniosłem z tego doświadczenia jest wiedza, że idea zmian w czasie czteroletniej kadencji potrwa o wiele dłużej niż osiem lat. Wielokrotnie będąc dzieciakami, po tym jak został wybrany, a w zasadzie młodymi dorosłymi, myśleliśmy - cóż myśleliśmy, że wszystko zmieni się diametralnie. Odbyliśmy wspólną rozmowę, powiedział: "zmiany nie zaczęły się od kiedy tu jestem, zaczęły się wtedy, kiedy opuściliśmy przestrzeń, w której żyjemy". To było to.

W końcu, o tym co myśli o wielkanocnych teoriach swoich fanów dotyczących jego nowej muzyki

Dzieje się. Wiele razy ludzie, którzy słuchali mojej muzyki byli naprawdę zadowoleni. Bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwi. Niesamowite. Urywa głowę.

Obserwujcie Noisey na Twitterze.