Regał 001

FYI.

This story is over 5 years old.

Regał

Regał 001

Wracamy do twórczości Burning Speara, poznajemy bliżej Chronixxa, idziemy na Vavamuffin.

Chyba nie ma na świecie osoby, która nie słyszałaby o Bobie Marleyu, nie znałaby ani jednego jego utworu. Ale przecież reggae to nie tylko jego ponadczasowe przeboje "Get Up, Stand Up" czy "No Woman, No Cry", ale całe bogactwo takich gatunków muzyki, jak ska, rock steady, ragga, dub i dancehall. Reggae to fantastyczni twórcy o niezwykłych, inspirujących życiorysach i ich albumy, których nie wypada nie znać. Reggae wreszcie to bunt, walka, gniew, ale również poezja, miłość i pasja. 

Reklama

O tym właśnie opowiemy w naszym nowym cyklu "Regał".

Burning Spear

Burning Spear; mat. prom.

[półka z klasyką:]

Burning Spear - Marcus Garvey/Garvey's Ghost (1975)

Niski, basowy i motoryczny rytm, apokaliptyczne dźwięki dęciaków i ten charakterystyczny, trudny do pomylenia głos natchnionego griota - wieszcza i pieśniarza. Jeśli w tak mocnym stylu otwierasz album, to jest spora szansa na to, że kilka dekad później stanie się on klasykiem. I to nie tylko muzyki reggae. O czym świadczy nieśmiertelna uniwersalność i popularność płyty "Marcus Garvey" Winstona Rodneya, czyli Burning Speara.

Kiedy wokalista z miasteczka St. Ann na północy Jamajki nagrywał w legendarnym Studiu 17 swój trzeci album, miał 27 lat. I dwa wcześniejsze krążki na koncie - debiutancki "Burning Spear" z 1973 roku i o rok późniejszy "Rocking Time". A więc całkiem sporo doświadczenia. Ale też tę świeżość, którą zauważyli wydawcy z brytyjskiego labelu Island. Wyraźnie zachęceni sukcesem krążków "Catch A Fire" i "Burnin'" Boba Marleya & The Wailers szukali oni na Jamajce - na fali mody na reggae - kolejnych artystów, których mogliby zaprezentować białej publiczności w Europie. A Spear wydawał się być idealnym kandydatem na kolejnego muzycznego "ambasadora" wyspy pulsującej dźwiękami roots reggae.

Patrząc dziś wstecz i analizując jego dorobek artystyczny śmiało można powiedzieć, że udźwignął ten sukces - nie tylko zagrał setki, jeśli nie tysiące koncertów, a przede wszystkim nagrał wiele pięknych i wartościowych albumów. A "Marcus Garvey" był mocnym początkiem tej międzynarodowej kariery.

Reklama

Bo to płyta monolit. Albo - jak kto woli - koncept album. Poświęcony tytułowemu bohaterowi, który był ojcem chrzestnym jamajskiego rastafarianizmu. Z jednej strony pełna odniesień do Biblii ("Jordan River"), a z drugiej mocno (tekstowo) stąpająca po ziemi - dotykająca spraw egzystencjonalnych mieszkańców Karaibów i Afryki, a więc rasizmu i biedy ("Marcus Garvey") oraz piętnująca czasy niewolnictwa ("Slavery Days").

Przede wszystkim jednak "Marcus Garvey" jest znakomita muzycznie. Może nie w dosłowny sposób przebojowa, ale znakomicie nagrana - przez mistrza Jacka Ruby'ego. I zagrana - przez zespół The Black Disciples w składzie: Earl "Chinna" Smith, Robbie Shakespeare (a więc słynną sekcję rytmiczną Wailersów), Tony Chin i Leroy Wallace. Dodajmy do tego genialną baterię dęciaków oraz męski chórek i otrzymamy doskonały przykład wczesnego roots w najczystszej postaci. Klasyk. W dodatku ponadczasowy.

PS. W 1976 roku ukazał się "Garvey's Ghost" z dubowymi, czyli instrumentalnymi "versions", czyli wersjami utworów z "Marcus Garvey". I tak jest dziś - w dwupaku - ten album najczęściej sprzedawany.

Burning Spear - Marcus Garvey/Garvey's Ghost, Fox/Island/Mango, 1975

[:gwiazda numeru]

Chronixx. Uroczy łobuz

Zdolniacha. Bo nie każdy dostaje od Jah taki głos. A Chronixx miał to szczęście. I świetnie korzysta ze swojego daru śpiewając - ze sporym wdziękiem i szczyptą łobuzerskiej bezczelności - swoje soczyste reggae w stylu modern roots.

Reklama

Pierwszy utwór napisał kiedy miał 5 lata, na scenie występował już jako 9-latek, nagrywać zaczął dwa lata później, a jako producent zadebiutował, kiedy miał 14 lat! Występował też w klubie "Track And Records" swojego słynnego rodaka Usaina Bolta, a jego pierwszy mixtape ("Start A Fire" z 2012 r.) wyprodukował sam Major Lazer. Ale podobnych muzycznych talentów Jamajka widziała już wiele. Jednak nie każdemu debiutantowi z wyspy kawy, rumu i marihuany udało się zrobić takie zamieszanie na rynku, jak Chronixxowi. Dość powiedzieć, że klip do jego hitu "Here Comes Trouble" został odtworzony na YouTube już ponad 25 milionów razy!

24-letni dziś artysta ma już na koncie bootleg "Hooked On Chronixx" (2011), krążek "Dread And Terrible" (2014), a na tegoroczną wiosnę zapowiedział album "Chronology". Promuje je singiel "Majesty".

[:koncert]

Vavamuffin promuje płytę "V"

16.02 - Częstochowa (Teatr From Poland) / 17.02 - Wrocław (Stara Piwnica) / 18.02 - Kraków (Zet Pe Te)

Pablopavo, Reggaenerator i Gorg oraz reszta stołecznej grupy, umiejętnie łączącej jamajskie rytmy z innymi gatunkami, w nieustannej trasie po kraju. A wszystko po to, żeby zaprezentować słuchaczom gorący jeszcze materiał ze swojej piątej, wydanej późną jesienią płyty "V". Obecność obowiązkowa!