Reklama
Klaudia Rachubińska: Nie można tych pojęć utożsamiać. Różnice są już w samych nazwach: założeniem unisexu jest ujednolicenie, zniwelowanie różnic, intencją gender-free jest próba przekroczenia, wyjścia poza kategorie płci kulturowej, uwolnienia się od nich. Słownikowe definicje unisexu opierają się na dualizmie płci, mówi się, ze unisex jest to, co jest odpowiednie dla obu płci, podczas gdy w pojęciu gender-free w ogóle nie zawiera się żadna próba definiowania płci.
Reklama
Intencja gender-free jest raczej abstrahowanie od płciowości – w tym sensie więc dla wszystkich. Są momenty, kiedy będziemy „bardziej płciowi", przywiązując do własnej tożsamości płciowej większe znaczenie, np. kiedy korzystamy z toalety czy kiedy kupujemy bieliznę, a mniej płciowi kiedy czytamy wciągającą książkę czy wybieramy stolik w kawiarni – w każdej z tych sytuacji możemy brać płeć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji lub nie. Jeśli natomiast mówimy o pewnym wyobrażeniu idealnego użytkownika produktu gender-free, to jest to zupełnie abstrakcyjny koncept.Czy możemy uwolnić się od kategorii płci?
Jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do posługiwania się tymi pojęciami. Płeć jest nam przypisywana kiedy przychodzimy na świat, często nawet wcześniej. Często wpływa też bardzo silnie – czy tego chcemy czy nie – na nasze relacje z innymi ludźmi: nawet jeśli nasz wizerunek jest płciowo niejednoznaczny czy androgyniczny, jesteśmy odczytywani, interpretowani przez innych ludzi jako mężczyźni lub kobiety.W tym sensie trudno mówić o jakiejkolwiek wolności od płci. Od dziecka uczymy się dzielić ludzi na chłopców i dziewczynki, bo to jest proste, dobre do pomyślenia. Dopiero od niedawna, w wyniku odkryć biologii i pojawienia się bardziej otwartych, pluralistycznych koncepcji naukowych i filozoficznych, odkrywamy, że ta podwójność: chłopiec-dziewczynka, mężczyzna-kobieta, wcale nie jest ani oczywista, ani szczególnie naturalna. Nasze ciała nie są zróżnicowane binarnie, są znacznie bardziej różnorodne.
Reklama
Najbardziej sensowne i uprawnione wydaje mi się stosowanie tego pojęcia do produktów: nie wszystko, co kupujemy, musi być „dla chłopców" lub „dla dziewczynek", co trafnie wytknęła Ellen DeGeneres w skeczu o „kobiecych długopisach". Zamiast kupować „kobiecy" żel pod prysznic w różowym opakowaniu lub „męski" w niebieskim, możemy podejmować gender-free decyzje konsumenckie i kierować się ceną, zapachem, sposobem produkcji, marką, do której mamy zaufanie itd.Gender-free mogą być też miejsca: na zachodzie pojawia się coraz więcej głosów o potrzebie zniesienia podziału na męskie i damskie toalety, gdyż przyczynia się do wykluczenia osób transseksualnych, transpłciowych i o innych płynnych i niejednoznacznych tożsamościach. Zamiast toalet koedukacyjnych, które wzmacniają płciowy dualizm, możemy mieć toalety gender-free, dostępne dla wszystkich. Byłabym natomiast ostrożna przy stosowaniu tego pojęcia do osób, które – przynajmniej na dzień dzisiejszy – całkiem wolne od płci kulturowej być nie mogą.
Pożyczając sformułowanie od Judith Butler – jesteśmy uwikłani w płeć i z tych sideł powinniśmy się próbować wyzwolić?
W swojej książce Uwikłani w płeć Butler przede wszystkim zwraca uwagę na konstruowany charakter płci kulturowej. Kiedy widzimy na ulicy obcą osobę i myślimy o niej „mężczyzna" lub „kobieta" odczytujemy pewien kod kulturowy, który może nie mieć nic wspólnego ani z biologiczną tożsamością tej osoby, ani z jej faktyczna identyfikacją płciową. Jeśli zaś chodzi o ewentualne „wyzwalanie się" z tego uwikłania, to Butler zwraca uwagę na dwie ważne rzeczy: z jednej strony faktyczne wyzwolenie się z tych kategorii jest niesamowicie trudne, niemal niemożliwe, gdyż ten dominujący w kulturze zachodu impuls, by dzielić ludzi na dwie płcie (tzw. przymusowy heteroseksualizm) jest tak głęboko zakorzeniony, że wszelkie próby przekroczenia go często budzą kulturowy sprzeciw, mogą wręcz wywoływać agresję otoczenia.
Reklama
Stary fanpage VICE przestanie działać 1 kwietnia. Już teraz polub nowy
Brzmi to trochę utopijnie, ale tak, myślę, że do tego właśnie dążymy posługując się kategoria płci kulturowej i badając jej uwarunkowania. Jeśli widzimy, że różnice między nami – a co za tym idzie role społeczne, pewne oczekiwania czy obowiązki – nie są ani oczywiste ani konieczne, ale podlegają kulturowej negocjacji, to możemy się od nich wyzwolić. Świadomość genderu, czyli kulturowo-społecznego charakteru tych oczekiwań, pozwala nam je przekroczyć. To daje większą swobodę w definiowaniu swoich potrzeb i celów.Równouprawnienie a może równo-wyzwolenie? Można określić, o co chodzi genderfree-zmowi?
Równouprawnienie jest już dziś pojęciem mocno obciążonym historycznie i kulturowo, przede wszystkim przez różne uchybienia drugofalowego feminizmu, postrzeganego współcześnie jako mocno wykluczający, skupiony zbyt wąsko na problemach białych kobiet z klasy średniej, ale też przez ośmieszające zabiegi konserwatywnego backlashu, który z walki o równe prawa zrobił krzywdzącą, karykaturalną narrację o wojującym matriarchacie i feministkach-babochłopach.Stąd potrzeba nowych, bardziej inkluzywnych pojęć i nowych sposobów myślenia o równości, ale też o płci w ogóle. Gender-free rozumiany jako narzędzie zmiany społecznej rozumiem jako koncepcję piękną i idealistyczną, ale nadal trochę utopijna. Takie utopijne koncepcje są mimo wszystko bardzo potrzebne, bo uruchamiają naszą wyobraźnię, pozwalają pomyśleć coś, co wcześniej wydawało się nie do pomyślenia, a dzięki temu przyczyniają się do większej otwartości i różnorodności.Dziękuję za rozmowę.Dzięki ck2 możecie zrealizować swoją podróż życia, albo dotrzeć, dokąd potrzebujecie w rytmie ulubionej muzyki dzięki kodom na UBERa i do Spotify. Tutaj dowiecie się, jak to zrobić. Razem.