FYI.

This story is over 5 years old.

Noisey News

Gość udawał menadżera Adele, by dostać bilety na koncert Kendricka Lamara

Choć troszkę powinniście docenić jego finezję.
Lauren O'Neill
London, GB

Wszyscy posługujemy się białymi kłamstwami, by dostać to na co mamy ochotę, mam rację? "Możemy pójść w inne miejsce? Jadłam burrito wczoraj", by ukrócić meksykańskie zapędy twojej randki, ponieważ nie chcesz czuć smaku cebuli, kiedy wkładasz mu swój język do gardła. "Niestety nie wpadnę na dzisiejszą integrację, gdyż przylatuje mój kuzyn ze Stanów", bowiem wolisz cały wieczór spędzić przy Netfliksie, nie siłować się w stroju sumo z tą wielką babą z księgowości. To zrozumiałe. My, ludzie jesteśmy samolubni z natury. Nie zawsze udaje nam się powstrzymać od maciupkiego oszustwa.

Reklama

Niekiedy bywa jednak tak, że białe kłamstwa zaczynają nas wciągać. W przypadku Justina Jacksona i jego żony Angel Lii początkowe "Ale super byłoby pójść na koncert Kendricka, jak zdobędziemy bilety?" przekształciło się w "Może powinniśmy udawać kogoś ważnego?", a w ostatecznym wyglądzie: "Cześć, z całą pewnością jestem menadżerem Adele, którego imię brzmi Jonathan Dickens i zastanawiałem się, czy bylibyście tak szczodrzy dla mnie, Jonathana Dickensa i przekazali mi kilka wejściówek na koncert Kendricka?". Po prostu mistrzostwo w łapaniu zajawki na kłamstwa.

Jackson i Lii przez okrągły rok podszywali się pod Dickensa, posługując się fałszywym mailem, za pośrednictwem którego domagali się wejściówek i gadżetów od ekip rozmaitych artystów. I naprawdę nie jebali się w tańcu, do osób z jakimi przyszło im się kontaktować byli ludzie odpowiadający za występy Rihanny, Drake'a, Chrisa Browna, Ushera, Katy Perry czy Pharrella. Sprawa zaczęła jednak w końcu śmierdzieć i dlatego skontaktowano się najpierw z Dickensem, a następnie z policją.

Jackson i Lii zostali ostatecznie zatrzymani, ponieważ wdepnęli na minę podłożoną im przez detektywa Stephena Kaufmana, który wcielił się rolę rzekomego kierownika produkcji, mogącego zapewnić Jacksonowi kolejne wejściówki. To doprowadziło do jego aresztowania, a także postawienia zarzutów pazernej parce. Co ciekawe nie jest to pierwszy raz, kiedy miłość do muzyki wrzuciła Jacksona prosto w paszczę lwa: poprzednio spędził dwa lata w więzieniu, po tym jak odegrawszy rolę osoby reprezentującej Madonnę przekonał nowojorskiego jubilera do przekazania mu (w popularne kredo) biżuterii o łącznej wartości 10,5 miliona złotych, którą następnie sprzedał we florydzkim lombardzie.

W 2014 został pozwany przez byłego koszykarza Reggiego Love, a jeszcze później przez pracownika Baracka Obamy za podszywanie się pod niego w celu uzyskania darmowych gadżetów, pośród których znalazły się "karty podarunkowe do Cheescake Factory, a także ciuchy i torby od Juicy Couture", podaje Miami Herald. Prawdziwym gwoździem programu był jednak proces rozpoczęty przez ekipę produkcyjną programu Opry Winfrey, również w 2014, kiedy wcielał się w jej siostrzeńca, by dostać kolejne gratisy. Nielegalne, to prawda, ale musicie docenić jego wyborny kunszt.

Sama nie wiem, ziom. Być może, kiedy kolejnym razem będziesz chciał posłużyć się kłamstwem w celu uzyskania jakiejś korzyści, może lepiej przypomnij sobie o Justinie Jacksonie. Powinieneś zastanowić się, "czy to kłamstwo jest właściwe?", a potem pomyśleć "czy nie doprowadzi mnie do tak wielkiej chciwości, iż pewnego dnia zacznę udawać menadżera Adele, by dostać parę gratisów?". A jeśli odpowiedź brzmi "tak", najlepiej będzie odpuścić. Inne oszustwa, mniejsze, które nie mają potencjału do niszczenia żywotów i reputacji najprawdopodobniej są w porządku. Moralność na 100%.

Śledź Lauren na Twitterze.

(Image via Wikimedia Commons)