FYI.

This story is over 5 years old.

Technologia

Dlaczego potrzebujemy technologii

Nasza przyszłość zbudowana jest z obietnic. Jednak żadna, choćby najpiękniejsza obietnica nie znaczy zbyt wiele, jeśli nie odpowiada na nasze potrzeby

Artykuł ukazał się na Motherboard

Koniec lat 50. był dobrym czasem dla innowacji. Wspólny wpływ naukowego boomu i technologicznej rywalizacji między stronami Zimnej Wojny pozwolił wykreować erze atomowej kilka naprawdę dziwacznych metod na przekształcanie świata według naszych potrzeb. Trzeba zbudować port w odosobnionej części Alaski? Dlaczego nie wydłubać go przy pomocy bomby atomowej, totalnie ignorując ludzi, którzy tam mieszkają? Radzieckie plony za mało urodzajne? Dlaczego by nie rozpuścić trochę Arktyki, by zmienić Syberię w krainę żyznych upraw?

Reklama

Kiedy spojrzy się na nie z dystansem, wiele z tych projektów brzmi bez wątpienia szalenie. Jednak ich myśl przewodnia – osiągnięcie technoutopii wymaga zmyślności – powinna być wszystkim znajoma. Od przełomowej nowej metody transportu bądź dostępu do internetu dla wszystkich, do mody na duże telefony i aplikacje znajdujące taksówki – nasza przyszłość zbudowana jest z obietnic.

Wiele z nich już się spełniła. Codziennie jaram się tym, że żyję w przyszłości. Nie wygląda to aż tak fajnie, jak u Jetsonów, ale jednak: przyszłość nadeszła. Mimo że niektóre pomysły okazują się bardzo nierozsądne – kiedy nad tym się dłużej zastanowisz, plan wysadzenia części Alaski bombą atomową wcale nie jest o wiele bardziej absurdalny od aplikacji pomagających znaleźć publiczne toalety – i często się nie spełniają. Natomiast żadna, choćby najpiękniejsza, obietnica nie znaczy zbyt wiele, jeśli nie stanowi odpowiedzi na nasze potrzeby.

Jeśli innowacje technologiczne i naukowe mają uczynić nasze życie lepszym, a mają, to musimy przestać je fetyszyzować i zacząć badać, czy spełniają nasze oczekiwania w zakresie realizowania potrzeb – od pragnienia wiedzy, przez oferowanie okazji i bezpieczeństwa do tych najbardziej podstawowych: zdrowego ciała i zdrowej Ziemi.

Dużo czasu na początku tego roku spędziłem, zastanawiając się, co spaja Motherboard. Jasne, to bardzo dobry czas, żeby pisać o technologii i nauce, ponieważ można znaleźć je wszędzie. Debaty o szyfrowaniu, proklimatycznych rozwiązaniach, neutralności sieci, automatyce, modyfikacji genetycznej i wszystkim innym wzmacniają nasz globalny dialog na temat przyszłości, na którą liczymy.

Reklama

My, reporterzy i redaktorzy, mamy ten luksus, że temat technologii znajduje się na czele zainteresowania publiczności. Przeminęły już dni przekonywania czytelników, dlaczego w ogóle mieliby się tym przejmować (okej, w większości). Jaki jest najlepszy sposób na krytykę w takim świecie?

Jedynym sposobem na relacjonowanie czegoś tak potężnego, jak technologia jest krytyczne spojrzenie, nie na jego powierzchowną funkcję, ale na relację z użytkownikiem i wszystkimi innymi

Artykuły na Motherboard powinny być ludzkie, wywrotowe, zabawne, niespłaszczone, zapraszające i może nawet trochę naciągane, ale przede wszystkim mądre. Lecz poza listą przymiotników, które zawierają się w naszym nieoficjalnym haśle: „Motherboard: najbardziej cyberpunkowa strona technologiczna, jaka istnieje", jest jeszcze głębsza więź między moimi ulubionymi historiami, które tutaj zrealizowaliśmy: idealny artykuł Motherboard wymaga sceptycyzmu wobec obietnic nagminnie składanych ludzkości przez technologię i naukę.

Tydzień temu Uber ogłosił przebranżowienie, które akcentowało misję stworzenia „usług, które służą ludziom". Bez względu na dziwnie psychodeliczną otoczkę, reprezentuje to dokładnie ten typ obietnicy lepszego jutra, której można by oczekiwać od firmy wartej ponad 60 miliardów dolarów – gwarancja zmiany naszego myślenia o tym, jak ludzie się przemieszczają. Ale do kogo jest ona skierowana?

W swojej nowej wizji usługi oferowane przez Ubera ułatwią nam wszystkim życie – od podróżowania do zakupów z dostawą do domu. Ale w tym przypadku słowo „wszyscy" oznacza jedynie konsumentów (albo, dość często, tylko klientów wystarczająco bogatych, by mogli kupować sobie telefony za 2,5 tysiąca złotych). Tak, branża taksówek tkwiła w stagnacji i Uber okazał się dla wielu z nas bardzo wygodnym rozwiązaniem. Jednak mimo jego olbrzymich aspiracji, jedna podgrupa ich technologii zdecydowanie nie została stworzona, by służyć: pracownicy, których chce zastąpić samokierującymi autami. Wielu ludzi też – tych, o których często technologia zapomina – nie stać na korzystanie z Ubera.

Jeśli przyjrzeć się jej w wystarczająco szerokiej perspektywie, innowacja to zjawisko pozytywne. Napędza postęp. Nierozsądnie jest uważać inaczej. Ale ten progres nigdy nie był i nie będzie równo rozdzielony. I w tym tkwi sęk: mimo niezliczonych rygorystycznych poglądów panujących w środowisku naukowym, nadal można wierzyć w reformatorską siłę techniki i nauki, a jednocześnie krytycznie oceniać obietnice, którymi wybrukowana jest droga w przyszłość.

To szczególnie ważne, jeśli wierzyć hasłu głoszącemu, że wchodzimy w erę rozłamu. Przynajmniej teraz znajdujemy się jeszcze w dobie konsolidacji. Wśród wielu branż, o których pisze Motherboard – Doliny Krzemowej, telekomunikacyjnej, farmaceutycznej itp. – potentaci nie tylko walczą między sobą o dominację rynku. Rywalizują także, by móc realizować swoje własne wizje przyszłości. Jednak czyje potrzeby będą one realizować? Ich czy nasze?

To właśnie to najistotniejsze pytanie, które chcę, by zadawał Motherboard. Jedyną opcją na opisywanie czegoś tak potężnego, jak technologia, jest obiektywne spojrzenie, nie na jej powierzchowną użyteczność, ale na jej związek z docelowym użytkownikiem i każdym innym. W związku z tym będziemy orientować nasze materiały wokół tego, jak technologia realizuje nasze potrzeby – i czyje są to potrzeby – ponieważ w ten sposób możemy upewnić się, że zmierzamy do tego, czego potrzebujemy najbardziej: optymistycznej, lepszej przyszłości.