FYI.

This story is over 5 years old.

Polskie festiwale

Artystyczny most między Polską i Islandią. Przedstawiamy New Neighborhoods Festival

Na mapie festiwalowej pojawił się w tym roku kolejny punkt - New Neighborhoods Festival. Przed premierową odsłoną na warszawskim Placu Defilad porozmawialiśmy o idei i założeniach przyświecających tej inicjatywie.

20 sierpnia w legendarnym reykiawíckim KEX Hostel odbyła się islandzka edycja New Neighborhoods Festival. Bezprecedensowe wydarzenie rozpoczęło budowę mostu pomiędzy polskimi a islandzkimi artystami, której finał będziemy mogli zobaczyć na własne oczy już w najbliższą sobotę na Placu Defilad, podczas warszawskiej odsłony festiwalu.

Niecodzienna inicjatywa będąca efektem działań agencji Chimes reprezentowanej przez jej założycielkę Magdalenę Jensen to wyśmienity przejaw łączenia twórców czy ludzi muzyki in genere, a także doskonała sposobność dla wszystkich jej fanów do eksplorowania tych obszarów sztuki, które dotąd były dla nich obce. Dodatkowy udział artystów wizualnych w postaci Staszka Zaleskiego i Guðmanna Þór Bjargmundssona to miły akcent dowodzący wielopłaszczyznowości New Neighborhoods Festival.

Reklama

Podobnie jak w Reykjavíku, dziesiątego września u stóp Pałacu Kultury i Nauki będziemy mieli okazję usłyszeć bezkompromisową islandzką grupę hiphopową Úlfur Úlfur, utrzymujący punkową retorykę polski zespół The Stubs czy znanego z niezliczonej ilości projektów producenta Hatti Vatti. Line up dopełniają Baasch, Tonik Ensemble oraz Beatmakin Troopa. Ciekawy, zróżnicowany program przystrojony wizualizacjami Staszka i Mummiego na pewno dostarczy publiczności rozrywki na najwyższym, międzynarodowym poziomie. By lepiej zrozumieć ideę przyświecającą organizatorom festiwalu poprosiliśmy Magdę o krótką rozmowę, w której wyjawiła nam kilka szczegółów dotyczących tegorocznej edycji New Neighborhoods Festival a także dalsze plany agencji związane z rozwojem festiwalu w kolejnych latach.

Czytaj rozmowę poniżej.

Magda Jensen, arch. gościa

Noisey: Czym właściwie zajmuje się Chimes?
Magdalena Jensen: Chimes to niezależna agencja muzyczna, w ramach której działamy w trzech głównych działach. Pierwszy to management artystów. W swojej "stajni" mamy obecnie trójkę twórców. To Soniamiki, Daniel Spaleniak i Ifi Ude. Zadaniem drugiego działu jest consulting i opracowywanie strategii dla firm i marek, które mają pojawić się na polskim rynku lub chcą stawiać swoje pierwsze kroki za granicą.

Współpracujemy też z zespołami muzycznymi, które nastawione są na prezentowanie swojej twórczości poza Polską. Pokazujemy im jak mają sobie poradzić na obcym rynku przez pierwszy rok, czy początkowe lata działalności, jak powinny wyglądać ich pierwsze ruchy. Pomagamy również zagranicznym zespołom, które chciałyby pojawić się na polskim rynku, wiesz, koncertować, wystąpić w radiu, udzielać wywiadów… Trzeci dział zajmuje się edukacją, gdzie opracowujemy warsztaty. Jedna z moich wspólniczek, Magda Chołyst jest art-coachem i wraz z nią przygotowujemy owe warsztaty, kursy, panele dyskusyjne na rozmaite konferencje związane z muzyką (i nie tylko), skierowane do samych muzyków, a także menadżerów, ludzi związanych z branżą. Tak wyglądają nasze trzy filary. New Neighborhoods jako jeden z naszych autorskich festiwali, projektów jest swoistym ucieleśnieniem tych wszystkich dziedzin.

Sama inicjatywa, samo przedsięwzięcie zorganizowania festiwalu w duchu wymiany artystycznej to wspaniały pomysł. W jaki sposób zrodziła się ta idea?
Jak zrodził się pomysł? Jak pewnie słyszysz nie jestem stuprocentową Polką i zawsze szukam różnych aktywności, które można podejmować na gruncie międzynarodowym. Ania [Kasperek - przyp. red.] również spędziła pewien czas na Islandii. Organ doradczy w naszej firmie także w dużej mierze składa się z obcokrajowców. Swoją wiedzę, know-how czerpiemy z zagranicy oraz same wiele rzeczy robimy poza Polską. To jedna kwestia. Druga to nasza głęboka wiara w koncepcję współpracy, jako element, który jest niezmiernie ważny w przemyśle kreatywnym, a także w ogóle w biznesie.

Wpadłyśmy na pomysł stworzenia wymiany między artystami, która przybrała formę festiwalu jako najbardziej przystępnej platformy skierowanej do szerokiej publiczności.

Co zadecydowało o doborze artystów, których islandzka publiczność miała okazję usłyszeć dwudziestego sierpnia w Reykjavíku, a Polska będzie mogła poznać już dziesiątego września na warszawskim Placu Defilad?
Kilka elementów. Po pierwsze chciałyśmy pokazać przeróżne gatunki muzyczne. Zależało nam na tym, żeby pokazać rozmaite twarze polskiej muzyki. Nie jest tak, że tu jest tylko "pol-rock", czy elektronika. Jest też doskonały rock'n'roll, czy punk w postaci The Stubs albo super dub electronica jak Hatti Vatti. To samo kierowało nami przy wyborze zespołów z Islandii. Chciałyśmy pokazać przekrój sceny muzycznej i stąd taki dobór artystów. Poza tym zależy nam na współpracy z twórcami, którzy są już w miarę "gotowi", czy mają jakiś pomysł na siebie, by wyjechać za granicę. Ten festiwal, ta platforma ma ich wspomóc w nawiązywaniu nowych kontaktów poza granicami swoich państw. Muszą mieć zatem jakieś doświadczenie, by wiedzieć jak mają wykorzystać szansę, którą im dajemy.

Czy są już przygotowane wizje kolejnych edycji New Neighborhoods? Tegoroczny event jest traktowany jako pewnego rodzaju pilot, prawda?
Tak, ta edycja jest traktowana pilotażowo. Chcemy zobaczyć jak pomysł sprawdza się w praktyce, czy publiczność jest nim zainteresowana, czy chcą odkrywać nową muzykę, czy to w ogóle działa. Po odsłonie w Reykjaviku widzimy już, że dla artystów to się sprawdza - okazuje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. To naprawdę bardzo przyjemne uczucie. Widać, że muzycy rozmawiają ze sobą, umawiają się na różne wymiany, np. Staszek Zaleski, artysta wizualny, rozmawia z Tonik Ensemble, by w przyszłości robić dla niego wizualizacje. To cudowne! Dlatego chcemy to rozszerzać o kolejne kraje, kolejne dziedziny sztuki oraz o dodatkowe elementy biznesowe, networkingowe, ogólnie rozbudować sieć i możliwości współpracy. Jeszcze jest za wcześnie, aby dzielić się szczegółami dokładnie gdzie się to odbędzie, ale na pewno wciągniemy w to jeszcze jeden lub dwa kraje - kolejnych "nowych sąsiadów". Projekt jest rozplanowany na co najmniej najbliższe trzy lata, więc w zasadzie to już się dzieje. Jeśli tylko pojawi się jakaś informacja, na pewno się o tym dowiecie.