Kopyta Zła prezentuje nowy singiel "Niebieskie Serce"

FYI.

This story is over 5 years old.

Info z Polski

Kopyta Zła prezentuje nowy singiel "Niebieskie Serce"

O premierowy utwór postanowiliśmy zapytać stojących za projektem Kopyta Zła Joannę Szumacher i Pawła Cieślaka.

Kopyta Zła to muzyczne słuchowisko, które bawiąc się konwencją pastiszu, opowiada historię konia. Album wydany w kwietniu tego roku nakładem Requiem Records właśnie doczekał się kontynuacji. W ubiegłym tygodniu w sieci ukazał się singiel "Niebieskie Serce". To z jednej strony ciąg dalszy projektu, o którym pisaliśmy w naszej recenzji, a z drugiej coś zupełnie nowego. Klimat kawałka jest o wiele bardziej nostalgiczny i monumentalny od utworów, które znalazły się na płycie. Co ciekawe, ci którzy mieli przyjemność zobaczyć na własne oczy performance łódzkich artystów, mogli już usłyszeć ten kawałek właśnie podczas występów live.

Reklama

O "Niebieskie serce" postanowiliśmy zapytać stojących za projektem Kopyta Zła Joannę Szumacher i Pawła Cieślaka.

Noisey: W ubiegłym tygodniu opublikowaliście utwór "Niebieskie Serce", który określacie jako bonus track. To bardziej kropka nad i czy niezależny dodatek do wydanego wcześniej albumu?
Paweł Cieślak: Niezależny bonus track.
Joanna Szumacher: Tak. Jest to niezależny utwór. Opowieść o koniu i Ferdynandzie zamknęliśmy na "Kopytach zła". Są jednak nawiązania, bo obrazek, który jest lajtmotiwem przedstawia konia, sama zaś piosenka mówi o kimś, kto nie jest dobry i ma, jak w tytule, niebieskie serce. Ferdynand w opowieści nie był dobrym człowiekiem.

To utwór, który można było już usłyszeć na waszych koncertach. Dlaczego więc nie zdecydowaliście umieścić się go na albumie?
P.C.: Bo powstał już po jego wydaniu jako element kontynuacji naszej działalności związanej z Kopytami Zła.
J.S.: …i powstał też na potrzeby koncertów tak, abyśmy mogli w sposób bardziej przystępny dla odbiorcy wypełnić nasze występy. Uznaliśmy, że skoro to słuchowisko, a mamy jednak grać koncerty, to warto przygotować nowy, pełnoprawny utwór. Znasz materiał z Kopyt, wiesz, że jest tam dużo opowieści. Piosenki to dodatki.

"Niebieskie serce" to kawałek o zdecydowanie innym ładunku emocjonalnym niż chociażby "Pierwsza Pieśń Konia". Ta dywersyfikacja energii w waszych utworach to celowy zabieg?
P.C.: Z założenia każda pieśń miała być zupełnie inna od pozostałych, dlatego "Niebieskie Serce" nie bardzo łączy się z tamtymi. Wyznacznikiem nastroju jest tekst Asi, który powstał przed muzyką. Także jest to zdecydowanie celowy zabieg.
J.Sz.: Tak jak już powiedział Paweł, rozrzut stylistyczny i nastrojowy był celowym zabiegiem. Robiąc słuchowisko nie można stawiać wszystkiego na "jedno kopyto", żeby nikogo nie zanudzić. Wielowątkowość muzyki sprawiła, że Kopyta Zła nie nudziły, mam taką nadzieję. "Niebieskie serce" jest utworem smutnym, także dlatego, żeby podkreślić różność tych wszystkich kompozycji.

Reklama

Nawiązując do tego, co powiedział Paweł, podział zadań przy Kopytach Zła wygląda tak, że ty Asiu tworzysz tekst, a potem Paweł ma wolną rękę co do warstwy muzycznej, czy to zbytnie uproszczenie?
J.Sz.: Można tak powiedzieć.
P.C.: Wolne kopyto.

Dzięki Wam w branży okołomuzycznej pojawił się temat słuchowisk. Czy Wy na potrzeby Kopyt Zła stworzyliście jakąś własną definicję słuchowiska? Czy nie stawialiście sobie żadnych ram dla tego, co miało powstać?
J.Sz.: Nie do końca dzięki nam, bo wcześniej pojawiło się mnóstwo fantastycznych słuchowisk. Na pewno to był pierwszy raz (przynajmniej mi się tak zdaje) kiedy taka forma pojawiła się na festiwalach muzycznych. Mówię np. o Tauronie. Nie było ram. Chcieliśmy, żeby mimo tekstu nie miało wielkiego ciężaru.
P.C.: Słuchowisk od paru lat powstaje całkiem sporo. A dla mnie Kopyta Zła to raczej twór, który na konwencji słuchowiska bazuje, ale chce wyraźnie poskakać tu i tam. A ram żadnych rzeczywiście sobie nie stawialiśmy. Jak coś ma ramy, to jest sztywne.

W opisach waszego projektu pojawia się Edgar Allan Poe. To teksty. A czy przy okazji muzyki pojawia się jakaś inspiracja? Czy to zupełny fristajl?
P.C.: Fristajl inspirowany wieloma estetykami, konwencjami, no i oczywiście tekstem. To taka równoległa opowieść/narracja, a czasem kontrnarracja, czyli kontrapunkt.

Na ile ważny jest dla was aspekt wizualny Kopyt Zła? Chodzi mi głównie o wasze występy live - wizualizacje i performance taneczny.
P.C.: Kopta Zła LIVE to bardziej spektakl niż koncert, więc warstwa wizualna odgrywa tu bardzo konkretną rolę. Gdybyśmy mieli większe budżety, to byłaby znacznie bardziej spektakularna.
J.Sz.: Na początku był to materiał tylko albumowy i długo się nad tym zastanawialiśmy, jak w sytuacji koncertów zaprezentować tę historię. Gdy przyszły pierwsze zaproszenia, doszliśmy do wniosku, że to musi być show. Szymon Lempkowski, nasz tancerz, sam się do nas zgłosił, a my uznaliśmy, że to dobry pomysł. Muzyka, teksty, opowiadana historia, tancerz na scenie i wizualizacje. Nie zapominajmy też o mejkapie i strojach - to wszystko jest szykowane specjalnie na każdy występ. To miał być pastisz, pewien żart, ta cała stylistyka.

A jak ma się do tego wasz klip do "Pierwszej Pieśni Konia"?
J.Sz.: Jest dokładnie taki jak cały Koń. Przesadzony, kolorowy i lekko smutny. Jego autorem jest Robert Mainka. Teraz pracujemy za to nad teledyskiem do "Niebieskiego serca" i czekamy na wynik.

Teledysk ukaże się jeszcze w tym roku?
J.Sz.: Na pewno w tym roku. Tak obiecał autor teledysku, czyli Grzegorz Czaplicki. Ma być przed świętami.

A co muzyczno-kulturalnego dzieje się u was obecnie poza Kopytami Zła?
P.C.: Oj dużo… Aktualnie pracuję nad kilkoma płytami jako producent i realizator, a oprócz tego tworzę z Marcinem Zabrockim… słuchowisko zamówione przez Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego.
J.Sz.: Z Łukaszem Brodą i w ramach łódzkiej aktywności Stowarzyszenia Nowa Kultura i Edukacja otworzyliśmy galerię W Y przy ulicy Piotrkowskiej 31 (zapraszamy!), z Mikołajem Tkaczem w wytwórni -Super- szykujemy nową kasetę, a 1 listopada mieliśmy premierę kasety Martyny Poznańskiej. Obecnie szykuję się do muzycznego performance na podstawie opowiadania, które napisałam. W Łodzi szykujemy koncert na 9 grudnia w galerii. Wystąpi Jasper Fung. Będzie jeszcze więcej planów i realizacji, ale to w przyszłym roku. No i z Mikołajem Tkaczem szykujemy kasety na Bożonarodzeniowy Kiermasz Płytowy w Pardon, To Tu.