Pogadajmy o winylowym wydaniu ścieżki dźwiękowej "Kosmicznego meczu"

FYI.

This story is over 5 years old.

Czytelnia

Pogadajmy o winylowym wydaniu ścieżki dźwiękowej "Kosmicznego meczu"

"I Believe I Can Fly" jest tutaj, by uratować twoją duszę.

Wiecie, że oryginalna strona filmu "Kosmiczny mecz" z 1996 roku wciąż istnieje i do tej pory nikt nie wprowadził na niej żadnych zmian? No, na pewno o tym słyszeliście, bo ktoś o tym napisał kilkanaście miesięcy temu. To wasza szansa, by przywołać we wspomnieniach młodość i przypomnieć sobie, jak wyglądał internet w zamierzchłych czasach. "If you like basketball, and you like to jam, go no further" - takie motto, napisane czcionką Times New Roman, można znaleźć w zakładce "Planet B-Ball". A że my się z zgadzamy z tym powiedzonkiem w stu procentach, idziemy dalej.

Reklama

Nostalgia za "Kosmicznym meczem" nieustannie trwa. W zeszłym roku z okazji 20-lecia filmu Jordan Brand wypuścił kilka nowych modeli butów, a podobno LeBron podpisał w końcu kontrakt na coś, co wygląda jak sequel produkcji. Z kolei na Record Store Day wznowiona zostanie winylowa edycja ścieżki dźwiękowej.

Dobra, soundtrack "Kosmicznego meczu" wymiatał. Złote kopie "I Believe I Can Fly" R. Kelly'ego powinny zostać wystrzelone w kosmos - wraz z "Collected Works of Shakespeare" i "Citizen Kane" - by ufoludki mogły zobaczyć wielkość potencjału człowieczeństwa. Tak dobry jest ten numer. Włączcie go sobie teraz. Ok, zostawię go poniżej. Śmiało.

Słyszycie orkiestrę Boga w intro. To obój. Prawdopodobnie zalewacie się teraz łzami, siedząc rozemocjonowani tym, jak idealna jest ta piosenka. To normalne. Nie wstydźcie się tego. Kiedy zacząłem to pisać, zmieniła się melodia, a wraz z nią całe moje życie. Teraz Kelly wyśpiewuje jeszcze nieśmiało "woo!", ale już wjeżdża chór i sześciosekundowe "flyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy", po czym "WOOO!" nabiera większych rozmiarów, idealnie nadając się do celebracji faktu, że piosenkarz rzeczywiście może unosić się w powietrzu. Nic nie polepszy tego utworu; to majstersztyk.

Zresztą, cała płyta jest odjechana. Weźcie tylko "I Found My Smile Again" - funkowe szaleństwo od D'Angelo czy "Basketball Jones", gdzie Chris Rock testuje łagodne uosobienie Barry'ego White'a. Po pierwszym odsłuchu to jest zabawne, po czwartym staje się już irytujące, następnie znowu się przy tym śmiejecie, itd.

Plus, B-Real, Busta Rhymes, Coolio, LL Cool J i Method Man nawijają "Hit 'Em High (The Monstar's Anthem)". No i na dodatek jeszcze rapuje sam królik Bugs. Wyszło całkiem spoko. "Buggin'" jest dziwne i zawiera takie oto wersy:

Like Trump's wife, up to my ears in carats/carrots
Not even the barber can fade the rabbit (ssso what?!)
See, it's all good, cause Bugs got props
I'm a bunny, right? All we do is hip hop

Ścieżka dźwiękowa "Kosmicznego meczu" jest super. "Kosmiczny mecz" to dobry film. Byłeś wtedy młody, nieskażony Facebookiem i obecnością nazistów w internecie. Zatem kup sobie winylowe nagranie, które reprezentuje zarówno twoją przeszłość, jak i wejście w dorosłość. To coś czego potrzebujesz bardziej niż istniejące linki na YouTubie.

To wszystko jednak nie prowadzi do niczego. Wracając do strony "Kosmicznego meczu", zakładka "Jump Station" jawnie wprowadza w błąd. "Kliknij powyżej i dowiedz się więcej o naszych sponsorach i innych stronach" - czytamy. Klikam. "No cóż, nie mamy pojęcia jak się tu znalazłeś, ale odkryłeś teraz pustą stronę bez informacji" - głosi napis. "Gratulujemy. Teraz prosimy idź sobie gdzieś indziej. Dziękujemy".