FYI.

This story is over 5 years old.

"Kuso" Flying Lotusa wystraszył wiele osób na festiwalu Sundance

Spora część widzów opuściła salę kinową przed finałową sceną.

Steven Ellison aka Flying Lotus zaprezentował swój filmowy debiut "Kuso" w minioną sobotę, podczas Sundance Film Festival. Powiedzieć że obraz zaskoczył widzów, byłoby grubym niedociągnięciem. "Kuso" po prostu nie wziął żadnych jeńców. Wizualizacja chorej wyobraźni FlyLo już na dobre stanie się stałym elementem waszych nocnych koszmarów, robaczki.

W swojej recenzji portal "The Verge" nazwał film najbardziej ohydnym obrazem wszech czasów, ale jeśli na przywitanie dostajemy obrazek penisa przebitego długim stalowym drutem, powinniśmy skumać, że rollercoaster, na który wsiedliśmy wcale nie prowadzi do Gumisiowej Doliny.

Na fabułę filmu składa się kilka krótkich segmentów opowiadających historie mutantów zamieszkujących Los Angeles, podszytych ostrą dawką wywołującego torsje horror-porno, a raczej kina gore. W jednej z takich opowiastek możemy zobaczyć George'a Clintona wcielającego się w rolę lekarza, skrywającego w swoim tyłku olbrzymiego karalucha-uzdrowiciela.

Jednak to nie scena, w której pacjent szuka swojej kuracji w odbycie lidera Parliament-Funkadelic rozpoczęła exodus zniesmaczonych widzów. Ci nie potrafili poradzić sobie z widokiem mutanta kopulującego z rozgadanym czyrakiem. Ten widok wywołał masową, ciągnącą się aż do finałowej sceny, ucieczkę widzów z sali.

Ciężko wyobrazić sobie, że którakolwiek z wielkich wytwórni filmowych podejmie ten temat, więc liczymy na to, że twórcy sami udostępnią dzieło w sieci. No co? Chodzi nam o muzykę z filmu, przygotowaną przez największych asów Brainfeeder. W poniższym zwiastunie "Kuso" zobaczycie kto to taki.