Kehlani - SweetSexySavage

FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Kehlani - SweetSexySavage

Debiut ratujący życie. Dosłownie.

Dwa lata temu zaledwie 19-letnia Kehlani wydała mikstejp "You Should Be Here", który z miejsca zgarnął nominację do nagrody Grammy, jednak historia Amerykanki zaczyna się jeszcze wcześniej. Jako nastolatka dorastająca w Oakland, wychowywana przez dalszą rodzinę z powodu wiecznych problemów matki z prawem i śmierci ojca, słuchała namiętnie klasyków Lauryn Hill i Eryki Badu. Zresztą, tatuaż z wizerunkiem tej pierwszy na przedramieniu wokalistki nie jest wyeksponowany na okładce bezcelowo. Później Kehlani dołączyła do lokalnej grupy PopLyfe, prowadzonej przez członka Tony! Toni! Toné!, ale szybko zrozumiała, że jeśli właśnie jest u progu wielkiej kariery, to przekroczy go tylko w pojedynkę. Dziwnym trafem, siłą napędową jej solowych poczynań był Nick Cannon.

Reklama

Premiera "SweetSexySavage" miała odbyć się nieco wcześniej, ale na drodze do wydania płyty stanęło bolesne rozstanie z Kyrie Irvingiem. Chwilę po zerwaniu, media opierając się na plotkach o niewierności Kehlani dosłownie rozszarpały ją na strzępy, doprowadzając do tego, że próbowała popełnić samobójstwo. Koszykarz NBA zaprzeczył później doniesieniom o zdradzie, ale na uniknięcie dramatu było już za późno. Na szczęście, w porę zostało uratowane życie samej Kehlani.

Cały ten kontekst o którym piszę powyżej jest niezbędny do zrozumienia istoty "SweetSexySavage" - płyty, która jest idealnym odpowiednikiem amerykańskiego powiedzenia stay positive. To oczywiście banał, ale po tak tragicznych doświadczeniach Kehlani mogłaby zanurzyć się w bólu i pogrążyć w depresji niczym Mary J. Blige na "My Life". Wybrała jednak zupełnie inną drogę - wcale nie gorszą i nie lepszą, po prostu swoją.

Kehlani otwiera płytę surowym intro, gdzie słyszymy cytat godny zapamiętania: Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy mnie stracili. Gorzkich słów pada tam oczywiście więcej, ale im dalej w głąb krążka, tym mniej Kehlani zdaje się być przygnębiona własnym losem. Rozgrzewające "Keep On" zarysowuje nam brzmienie całego albumu, który Kehlani zdaje się wyśpiewać niemalże jednym tchem. Zwiewne "Distraction", łagodne "Piece of Mind", subtelne "Undercover", gdzie Kehlani sięga po utwór zapomnianego już nieco Akona czy frywolne "Personal" płyną tak naturalnym rytmem, że nie wiadomo kiedy jest się już w połowie krążka. A jeśli Left Eye wciąż by tu była, z całą pewnością dołożyłaby swoje wersy na pełne zaczepek zadziorne "CRZY", gdzie Kehlani bez ostrzeżenia wali prosto z mostu If I gotta be a bitch, I'ma be a bad one. No i ten wers odnoszący się do słynnego przemówienia Allena Iversona - Bounce back game good, why we talkin' practice?. Klasyk.

Warto zatrzymać się na chwilę przy "Not Used To It", który niejako burzy tę sielankę brzmieniową, wprowadzając trochę cierpkości, a przede wszystkim przypominając, że choć Kehlani nie załamała się w życiu, przeszłość wciąż ją prześladuje. Trzeba jednak wyciągnąć z niej lekcje, czego najlepszym przykładem jest motywujące "Advice", najpiękniejszy i najbardziej wzruszający utwór z płyty.

Druga połowa albumu prezentuje się równie lekko jak różowe chmurki w tle okładki płyty. Nie ma co ukrywać, że "SweetSexySavage" zbudowane jest na prostych patentach, ale właśnie ta bezpośredniość i szczerość (Parrish jest autorką wszystkich tekstów) jest największą siłą końcówki w postaci numerów "Escape", "Too Much" czy "In My Feelings". W zasadzie, gdyby sięgnąć przypadkowo po którykolwiek numer z "SweetSexySavage", może służyć on jako sztandarowy przykład świetnie skrojonego połączenia współczesnego r&b z radiowym popem. Płytę kończy numer "Thank You", rozpoczynający się głosem małego Charliego, którego Kehlani pyta o rzeczy za które jest wdzięczny. Nie można było wymarzyć sobie bardziej doskonałego i ciepłego podsumowania tego wydawnictwa.

I nawet jeśli już teraz można jednoznacznie stwierdzić, że "SweetSexySavage" nie stanie się równoważnikiem dla "CrazySexyCool" TLC sprzed 20 lat, to w żaden sposób nie ujmuje tej płycie. Bo jeśli istnieją w życiu historie ze szczęśliwym zakończeniem, "SweetSexySavage" jest właśnie jedną z nich.