Muzyka Końca Lata mówi nowym utworem, że "Gorzej już nie może być"

FYI.

This story is over 5 years old.

Info z Polski

Muzyka Końca Lata mówi nowym utworem, że "Gorzej już nie może być"

Zbliża się premiera nowej płyty Muzyki Końca Lata, wiec zespół z Mińska Mazowieckiego udostępnił kolejny utwór zapowiadający "Złoty krążek". W "Gorzej już nie może być" MKL prezentuje się w innym świetle.

Już tylko dni i godziny dzielą nas od premiery "Złotego krążka". Ok, może nie godziny, ale dni na pewno - po pięciu latach Muzyka Końca Lata wyda swoją piątą studyjną, a czwartą autorską płytę. Zanim jednak nastąpi 25 sierpnia, już teraz możemy słuchać nowego utworu, jaki do sieci wrzucił skład z Mińska Mazowieckiego. W "Gorzej już nie może być" kwartet porusza tematykę rozpadu związku, a patrząc na wszystkie informacje, jakie płyną z obozu wydawcy, Thin Man Records, album ma być ciężki i… dorosły. -Złoty krążek to przeprowadzka do stolicy, tu normalna, praca po 8h dziennie, podległość różnym szefom, samotność w wynajmowanych pokojach, jedzenie mrożonek, wychodzenie po pijaku na miasto - mówi Bartosz Chmielewski w specjalnej rozmowie udzielonej Noisey Polska, wyjaśniając, o czym jest "Złoty krążek".

Reklama

Album ukaże się nakładem Thin Man Records, czyli wytwórni, która wydała tak naprawdę wszystkie płyty Muzyki Końca Lata - "PKP Anielina" i "Szlagiery" na wyłączność i odpowiadała za reedycje "2:1 dla dziewczyn" i "Jedno wesele, dwa pogrzeby". Premiera najnowszego krążka MKL już 25 sierpnia.

Noisey: Pięć lat czekania i 25 sierpnia wracacie z nową płytą. Jest ekscytacja?
Bartosz Chmielewski: Nie wiem jak reszta zespołu, ale ja czuję ulgę. Ta płyta zabrała mi bardzo dużo wolnego czasu, a nie mam go za dużo, i kosztowała dużo nerwów, bo na każdym etapie wyskakiwały nieoczekiwane problemy. To było coś, jak w koszmarach o niemożności działania: uratujesz się, jeśli zrobisz krok do przodu, niby coś prostego, ale nie możesz, bo but się rozwiązał, spodnie opadły, a nogi zatapiają się w podłodze. W pewnym momencie myślałem, żeby już ją odpuścić, zająć się drobnymi przyjemnościami życiowymi, bo miałem wrażenie bicia głową w mur, a przecież zawsze fajniej pograć w planszową grę albo zwiedzić Łódź. Z drugiej strony, dzięki tej płycie zweryfikowałem swoje dotychczasowe strategie życiowe, zapisałem się na sztuki walki, utwierdziłem się w przekonaniu, że kobieta, której się oświadczyłem, jest TĄ kobietą, no i założyłem zespół Jeziora. Ale tak poza tym cieszę się, że to już koniec, że można iść dalej. Ekscytacji nie czuję. Raczej ciekawość, co słuchacze o niej powiedzą. Te pięć lat można tak naprawdę rozciągnąć do sześciu, bo właśnie wtedy ukazało się "PKP Anielina", wasz ostatni autorski album. Najnowszą płytą - "Złotym Krążkiem" - sprawiacie, że dotychczasowi bohaterowie dorastają i spotykają się z "dorosłymi problemami".
"PKP Anielina" to był zapis ostatnich lat spędzonych w Mińsku, gdzie łapało się jakieś fuszki, ale tak poza tym to żyło się życiem niebieskiego ptaka. "Złoty krążek" to przeprowadzka do stolicy, tu normalna, praca po 8 godzin dziennie, podległość różnym szefom, samotność w wynajmowanych pokojach, jedzenie mrożonek, wychodzenie po pijaku na miasto i wracanie brutalnie trzeźwym, wydeptywanie szlaków do fryzjera, piekarza, knajpy, szukanie towarzystwa do niedzielnych obiadów; w końcu chodzenie na randki, po których zostaje jakiś mglisty numer w telefonie, w końcu jednak rozterki związane z poważnymi deklaracjami, hydraulika, elektryka, remonty. Także ta płyta jest zdecydowanie o wchodzeniu w szeroko rozumianą dorosłość. Może też dlatego tak długo powstawała, bo zbiegła się z tym etapem.

"Gorzej już nie może być" to drugi po "Słowackich piłkarzach" utwór zwiastujący "Złoty Krążek".
Podstawę płyty wbiliśmy na taśmę w dwa i pół dnia, bo Maciek Cieślak, u którego nagrywaliśmy, miał jakiś problem ze skołowaniem opieki do dzieci i tak z pięciu wstępnie zaplanowanych dni zrobiła się połowa. Całe szczęście za garami siedział Jarek Dubiński, którego pożyczyliśmy z Happysad, a że on jest wspaniałym muzykiem, to właściwie jego pierwsze albo drugie podejścia było od razu ok. Ten pierwszy etap był jakoś w sierpniu 2014. Potem się zaczęła gehenna z wokalami, bo podczas nagrywania okazało się, że cierpię na nerwicę lękową, która objawia się u mnie zaciśnięciem gardła. Nie tylko nie mogłem śpiewać, ale miałem problem z kupieniem chleba w piekarni. Pomogła psychoterapia, lekcje śpiewu, ćwiczenia fizyczne i regularne ćwiczenia oddechowe, no ale opanowanie metod radzenia sobie z tym problemem zajęło mi jakieś dwa lata. Mógłbym napisać długie opowiadanie o nagrywaniu wokali na tę płytę, ale myślę, że ograniczę się do dwóch piosenek, które pojawią się na kolejnym krążku i z grubsza kręcą się wokół tego tematu. W międzyczasie okazało się, że nie możemy się dogadać z Maćkiem co do kierunku miksu i po jakichś dwóch-trzech miesiącach poszukiwań uznaliśmy, że jeśli mamy się dalej lubić, to musimy zakończyć ten temat. Dzięki naszej wokalistce Oli Bilińskiej trafiliśmy na Sebastiana Witkowskiego, który jest bardzo sprawny w studyjnej robocie i z nim dokończyliśmy część muzyczną. Potem długo nie mogliśmy znaleźć osoby, która by zrobiła odpowiednią dla tej płyty okładkę. Szczęśliwie zawitałem na koncercie Starej Śpiewki, połączonym z wystawą ilustracji Joanny Musiatowicz do ludowych piosenek. Poprosiłem Asię o ilustrację do "Złotego krążka" i ona świetnie klimat MKL uchwyciła. Bardzo podoba mi się jej okładka.

Tekstowo jest już poważnie i ciężko. W "Gorzej już nie może być" Ola Bilińska porusza tematykę rozpadu związku.
Na płycie są teksty lżejsze i cięższe. "Gorzej już nie może być" napisałem w reakcji na płynący chociażby z Kościoła, czy od niektórych rodzin przekaz, w myśl którego, jeśli się z kimś zwiążesz, to choćby pił i bił musisz dźwigać ten krzyż do końca życia. Nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy. Każdy ma prawo zawalczyć o swoje życie. Ta piosenka to zachęta do takiej walki, do odcięcia balastu, który ciągnie cię pod wodę.

Album wyda, jak zresztą wszystkie wasze, Thin Man Records. Skąd ta wierność do wytwórni Roberta Przyszlaka?
Nasza "PKP Anielina" była pierwszą płytą, którą wydało Thin Man Records. Dobrze nam się od tego czasu współpracuje. Robert jest miłym i uczciwym gościem, muzycznym ideowcem. Do tego wydaje fajne zespoły, więc dobrze się czujemy, będąc częścią jego katalogu. Poza tym wytwórnie jakoś się o nas nie biją, a i my nie marzymy o kontrakcie z majorsem. Gramy na własnych zasadach i we własnym tempie. Kto będzie chciał, ten nas znajdzie.