Panowie i słudzy: zdjęcia rosyjskich bogaczy i ich służących

FYI.

This story is over 5 years old.

zdjęcia

Panowie i słudzy: zdjęcia rosyjskich bogaczy i ich służących

Dla obywateli dawnego ZSRR własny służący to kwintesencja bogactwa. Fotografka Lilia Li-Mi-Yan w projekcie „Masters and Servants” ukazuje relacje między państwem a służbą

Artykuł pierwotnie ukazał się na Broadly

Od upadku Związku Radzieckiego naród rosyjski doświadczył wielu zmian. W ciągu niecałych 30 lat stracił swój proletariacki charakter i przemienił się w klasowe społeczeństwo dzisiejszej Rosji. Lata 90. były okresem dzikiego kapitalizmu, a szalony rozwój wolnego rynku doprowadził do znacznego pogłębienia podziałów między bogatymi i biednymi.

Lilię Li-Mi-Yan, fotografkę pracującą w Moskwie, szczególnie interesują transformacje narodu i zmiany zachodzące w społeczeństwie. W serii fotografii zatytułowanej Masters and Servants (Panowie i słudzy) skupiła się na relacjach między rosyjskimi magnatami a pracującą u nich służbą. Poprzez swoje zdjęcia chciała pokazać istniejące w dzisiejszej Rosji podziały społeczne, a także zwrócić uwagę na paradoksalną sytuację, w której ludzie znajdujący się w tak trudnej sytuacji ekonomicznej pracują ramię w ramię z najbogatszymi obywatelami kraju.

Reklama

„Jestem bardzo empatyczną osobą i przede wszystkim fascynują mnie relacje między ludźmi" – powiedziała Li-Mi-Yan w wywiadzie dla Broadly. „Nie mogłam przestać myśleć o tym, że obywatele w tak krótkim okresie utracili równość, która istniała w czasach socjalizmu". Portrety z cyklu Masters and Servants zostały zrobione w Moskwie, a większość ze sfotografowanych pracodawców autorka znała osobiście (należeli do zaprzyjaźnionego kręgu bogaczy). Do zdjęć pozowali w swoich mieszkaniach, a towarzyszyli im zatrudnieni przez nich pracownicy: kamerdynerzy, gosposie, nianie, kierowcy i ochroniarze. Prace Li-Mi-Yan stanowią rzadką okazję, by zobaczyć, jak naprawdę wygląda życie najbogatszych ludzi w Rosji.


Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco


O dziwo, artystka nie miała żadnych problemów z uzyskaniem pozwoleń na zrobienie fotografii. „Wiele osób chętnie wzięło udział w sesji. W ogóle nie kwestionowali zamysłu, który przyświecał temu projektowi" – powiedziała. „Oczywiście część odmówiła. Mieli różne powody, najczęściej starali się uniknąć rozgłosu. Niektórzy po kilku pierwszych artykułach na temat projektu poprosili, żebym jednak nie pokazywała publicznie ich zdjęć".

Trącący myszką, staromodny tytuł projektu ma sugerować, że artystka nie skupia się jedynie na życiu rosyjskich bogaczy, lecz stara się również zwrócić uwagę na podziały społeczeństwa. Prace Li-Mi-Yan można traktować jako próbę interpretacji zależności pracodawca-pracownik przez pryzmat narzędzi sprawowania władzy, jak chociażby pieniędzy czy przywilejów.

Reklama

W Rosji nadal traktuje się z góry pracowników domowych, chociaż – co warto podkreślić – ich zadania bardzo często wykraczają poza standardowe obowiązki służbowe. „W Rosji praca w sektorze usług zawsze była postrzegana jako zajęcie dla mniej wartościowych ludzi. Większość pracodawców uważa jednak, że swoich pracowników traktują z szacunkiem i otaczają szczególną troską; czasem czują się wręcz ich opiekunami" – wytłumaczyła Li-Mi-Yan. „Mimo to wszyscy pracownicy (niezależnie od tego, jak ciepłe mają relacje z pracodawcami) marzą o zaoszczędzeniu pewnej sumy i znalezieniu innej pracy. Większość z nich ukończyła studia i posiada bardzo dobre kwalifikacje; pracę w sektorze usług traktują jako chwilowy przystanek w drodze do świetlanej przyszłości. Właśnie dlatego część gospodyń odmówiła mi zapozowania do zdjęć. Nie chciały, aby przylgnęła do nich łatka pomocy domowej".

Li-Mi-Yan sfotografowała zarówno kobiety, jak i mężczyzn pracujących dla rosyjskich bogaczy. Zauważyła, że do większości stanowisk jest przypisana konkretna płeć: „Niemal wszystkie gosposie, nianie i guwernantki to kobiety, a kierowcy, ogrodnicy i ochroniarze to mężczyźni".

Artystkę zawsze interesował sposób, w jaki społeczeństwo postrzega kobiety. Wśród jej poprzednich projektów można znaleźć serię zdjęć z jedynego w Armenii kobiecego więzienia; fotograficzne studium przedstawiające makijaż jako narzędzie codziennej transformacji; a także prace poświęcone ciałom dojrzałych kobiet. Obrazy składające się na projekt Masters and Servants także wpisują się w nurt zainteresowania kobiecością. Li-Mi-Yan chce zwrócić uwagę widza na wpływ norm społecznych na zachowanie i wygląd bohaterek jej zdjęć – różnice widać w ubiorze, wyrazie twarzy oraz pozach, jakie przyjmują pracodawczynie i ich pracownice.

Reklama

Praca domowa często stanowi rodzaj ratunku dla osób w trudnej sytuacji materialnej. Według autorki nadaje to całej sytuacji dodatkowego wymiaru. „Losy osób, które sfotografowałam, były dosyć podobne" – powiedziała Li-Mi-Yan. „Większość pracowników domowych dzieliła podobną przeszłość: studiowali, wzięli ślub, pracowali, mieli dzieci, a potem w którymś momencie ich stabilne życie nagle się rozpadło. Nie mogli znaleźć żadnej dobrze płatnej posady i byli w trudnym położeniu. Pracując w domach zamożnych Rosjan, mogli przynajmniej zarobić na życie i pomóc swojej najbliższej rodzinie. Tylko jedna osoba – kobieta będąca już w wieku emerytalnym – wybrała ten zawód z własnej woli, a nie z powodu życiowej konieczności".

Masters and Servants opowiada historie prawdziwych ludzi. Autorka nie chce jednak, by odbiorca skupiał się na konkretnych postaciach, tylko zastanowił się nad strukturami społecznymi uwiecznionymi na zdjęciach. Ma dopowiedzieć sobie to, czego nie widać gołym okiem. „W opisie mojego projektu specjalnie umieściłam bardzo mało informacji o modelach. Chciałam, aby widz mógł dowolnie zinterpretować sytuacje na zdjęciach" – opowiada Li-Mi-Yan. „Dopiero kiedy umieściłam mój projekt w sieci, zdałam sobie sprawę, jak mocną reakcję wywołuje on w ludziach. Przeczytałam wiele zaskakujących opinii i recenzji, a także mnóstwo rozważań na temat tożsamości ludzi na zdjęciach. Bardzo mnie to ucieszyło. Mój projekt zaczął żyć własnym życiem i samodzielnie się rozwija".

Reklama

Cykl portretów Li-Mi-Yan to nie tylko cenne świadectwo specyficznej struktury postsowieckiego społeczeństwa, ale też ciekawa wizualna łamigłówka dla widza. Bardzo statyczne i przemyślnie skomponowane zdjęcia pozostawiają spore pole do interpretacji. W którymś momencie analiza relacji między przedstawionymi postaciami przestaje mieć sens; przed oczami znika różnica między panem a służącym. „Moim celem było stworzenie psychologicznych portretów, które widz mógłby oglądać bez jakikolwiek rozpraszających szczegółów" – dodała Li-Mi-Yan. „Zdjęcia pozornie zdają się przedstawiać obiektywną rzeczywistość, a mimo to widz wpada w pułapkę pozorów. Przestaje wiedzieć, kto jest panem, a kto sługą".

Więcej prac Lilii Li-Mi-Yan znajdziesz na jej stronie internetowej.

Tłumaczenie: Zuzanna Krasowska