FYI.

This story is over 5 years old.

Μodă

W obronie różowej czapeczki Michała Witkowskiego

Zdecydowana większość SS-manów służących w Auschwitz-Birkenau nigdy nie została pociągnięta do odpowiedzialności. Może przynajmniej Michaśkę uda się skazać?

Fot. Negativen via Tumblr

Pisarzowi Witkowskiemu udała się rzecz niesamowita. Ledwie założył filuterną, różową czapeczkę z logo zbrodniczej organizacji SS, plastikowym klaunem, czarnymi piórami i owocowymi przypinkami, a tak dobrze udało mu się wypromować nazizm, że internauci życzą mu śmierci w komorach gazowych, przerobienia na mydło i wielu innych podobnych rzeczy.

Zapisaliśmy sobie w kodeksie karnym, że kto propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa albo nawołuje do nienawiści na tle różnicy narodowościowych i kilku innych, podlega karze więzienia do lat dwóch. Na szczęście Polacy są narodem nastawiony pokojowo i demokratycznie, więc prawie nikt takich okropnych rzeczy w Polsce nie robi. W końcu Polacy ratowali Żydów i robili to tak sprawnie, że właściwie nie wiadomo czemu doszło do ich masowej eksterminacji na naszym terytorium. Po lekcji Oświęcimia nikt już śmiał propagować tutaj więcej faszyzmu. Przynajmniej do pewnego czasu. W 2002 r. prokuratura stwierdziła popełnienie ośmiu takich przestępstw. Ale sytuacja powoli zaczyna się zmieniać. W 2013 stwierdzono ich już 267, a w 2014 - 391. W 2015 już nawet jawne cioty obnoszą się bezwstydnie po Fashion Weekach z symbolami SS na głowie. Faszyzm podnosi głowę.

Reklama

I teraz, dla odmiany, wcale nie ironizuję. Naprawdę w Polsce i na świecie narasta nienawiść i ksenofobia. Stronę „Nie dla islamizacji Europy" polubiło już dwieście tysięcy Polaków. Marcin Meller w swoim programie cieszy się, że nie mamy w Polsce licznej mniejszości muzułmańskiej. Ja się natomiast martwię, że mamy liczną większość uważających się za liberałów kryptofaszytów, którzy chcieliby rozkazywać ludziom, gdzie mają mieszkać, jak mają żyć, w co wierzyć i jakie zakładać kapelusiki.

Oburzanie się jest łatwe. Daje natychmiastową przyjemność. Nie trzeba się wgłębiać w szczegóły, zastanawiam się nad kontekstem, śledzić, analizować. Właściwie nic nie trzeba, żeby potępić i wysmarować gniewny komentarz na fejsie. Sam lubię to robić. Lubi to też Jacek Dehnel, który rozpętał całą aferę wskazując, że założenie przez Michaśkę fikuśnego kapelusika to żenada, a sam pisarz jest kompletnym, szkodliwym, nadętym idiotą. Specjalista od stylu upomina modowego blogera, co należy zakładać, a co nie.

Fot. Waldemar Zboralski via Facebook

Moda to w ogóle dziedzina, w której lubimy się wypowiadać, bo prawie każdy może powiedzieć, że coś mu się podoba. Albo nie. Dehnelowi w sukurs szybko przyszli inny specjaliści od stylu i lifestyle'u. Witkowskiego potępiła Ewa Chodakowska, Filip Chajzer, a Andrzej Saramanowicz napisał, że jest brzydki. Sprawą się zajął Pudelek. Cebule poszły w ruch. Pod zdjęciami Witowskiego możemy obecnie znaleźć komentarze różnych osób, wśród których Witkowski najwyraźniej skutecznie rozpropagował faszyzm i nienawiść na tle orientacji seksualnej (co akurat w Polsce przestępstwem nie jest). Michał Korzeń pisze: „Ktoś ci powinien porządnie przypierdolić w ten pusty łeb baranie, za czapkę SS i tym bardziej za opaskę AK idioto jak ja Cię spotkam to dam Ci w pysk, obiecuję." Paweł Boniek dodaje: „Chore wynaturzenie. Niech się obnosi z tym w swoim nienormalnym, pedalskim otoczeniu, a nie… Do gazu i na mydło…" Łukasz Stachor stwierdza: „Powinni zabić to ścierwo" i wkleja mema z księdzem oraz podpisem „zabij to zanim złoży jaja". Przypomnijmy, że rozchodzi się o założenie różowego kapelusika na pokazie mody. Czy rzeczywiście pamięć o ofiarach zagłady wymaga takich ostrych słów? Czy same ofiary byłyby zadowolone, że mają takich obrońców?

Nie przekonuje mnie argument, że założenie różowego kapelusika z symbolem SS jest wyrazem braku szacunku dla ofiar Holocaustu. W końcu w tej furażerce paraduje znana ciota, która pewnie sama mogłaby wylądować w komorze gazowej, gdyby urodziła się w mniej sprzyjających czasach. Czy nie jest to raczej symbol i dowód tryumfu nad zbrodniczą ideologią? Nazizm przegrał. Geje mogą szargać ich symbole i pozować z nimi wpiętymi w kapelusik między plastikowym klaunem i farbowanymi piórami na ściance na Fashion Weeku.

Podobną strategię zastosował czarny raper Kanye West, chodząc w kurtce z flagą konfederatów. Wtedy też wybuchło powszechne oburzenie. West tłumaczył, że flaga konfederatów reprezentuje niewolnictwo, więc sobie ją wziął i teraz jest jego flagą. „I co teraz z tym zrobicie?", pytał retorycznie. Michaśka podobnie zastosował strategię queer. Wziął symbol opresji i wrzucił go sobie na różową czapkę. Ośmieszając w ten sposób ludzi, dla których faszyzm jest poważną ideą.

Chciałbym tak myśleć, ale obserwując komentarze celebrytów i internautów widzę, że się nie da. Ciągle rządzi nami pogardliwa powaga, która każe nam najpierw piętnować i złorzeczyć, a dopiero potem pomyśleć, czy ten, kim pogardzamy, rzeczywiście na tę pogardę zasłużył. Czy zresztą ktokolwiek zasługuje na życzenie mu śmierci za założenie jakiegokolwiek kapelusika? Okazuje się, że symbole są dla nas jednak ważniejsze niż ludzie.

Chciałbym żyć w kraju, gdzie oskarżony o propagowanie faszyzmu nie był pisarz, który lubi przebieranki i kontrowersyjne sposoby na promowanie nowej książki. Oczywiście chciałbym też żyć w kraju, gdzie książek nie trzeba promować w kontrowersyjny sposób. Żyję za to w kraju, gdzie istnieje organizacja, która w swojej deklaracji programowej ma wpisane „Odrzucenie demokracji liberalnej jako reżimu wrogiego Cywilizacji Europejskiej" i w imię takich haseł demoluje co roku Warszawę podczas Marszu Niepodległości. Na szczęście nikt tego nie uznaje za propagowanie faszyzmu ani innego ustroju totalitarnego. To tylko deklaracja programowa, a nie złowieszczy różowy kapelusik.