7 mgnień z kariery El-P

FYI.

This story is over 5 years old.

Czytelnia

7 mgnień z kariery El-P

W oczekiwaniu na kolejny krążek Run The Jewels, wzięliśmy pod lupę karierę mózgu formacji - producenta i rapera rodem z Brooklynu.

Jaime "El-P" Meline - niepokorny raper, który z kolejnych szkół został wyrzucany przez wrodzoną niechęć do autorytetów; niepokorny producent, który potrafi tworzyć jednocześnie przebojowe i zupełnie przerażające, neurotyczne bity. Przede wszystkim zaś wszechstronny artysta, doceniany nie tylko przez środowisko hip-hopowe.  Poznajmy 7 najważniejszych punktów w jego karierze.

Kompania flow

Pierwsza grupa El-Producto, którą współtworzył z poznanym na własnej osiemnastce didżejem, Mr. Lenem oraz Bigg Jussem. Wizja świata, proponowana przez nich na debiutanckiej, industrial hiphopowej epce "Funcrusher", wydanej w 1996 roku, przepełniona była orwellowskim klimatem, teoriami spiskowymi i wpływami science-fiction spod znaku Philipa K. Dicka. Już rok później do sklepów trafiła wersja rozszerzona krążka, "Funcrusher Plus", która niespodziewanie zyskała doskonałe recenzje. Ba, istnieli recenzenci, którzy obwołali ten krążek najważniejszą premierą w roku. Co ciekawe "Funcrusher Plus" został wydany przez Rawkus Records - label znany z zaangażowanych, ale przecież ciepłych w brzmieniu płyt Mos Defa, Taliba Kweliego czy Pharaohe Moncha.

Reklama

Król nowojorskiego podziemia kontra giermkowie

Chociaż wyniki sprzedaży "Funcrusher Plus" nie powalały, album stał się na tyle kultowy, że El-P obwołano wówczas mianem króla nowojorskiego undergroundu. Nie spodobało się to Sole'owi z Anticonu, który w linijkach członka Company Flow dopatrzył się dissów na swoją grupę, Live Poets. Wyraz swojej frustracji przekazał najpierw na swojej stronie internetowej w raczkującym internecie, a następnie na przegrywanym na kasetach dissie "Dear Elpee". El-Producto zadzwonił do Sole'a, a ten za wszystko przeprosił i przyznał, że kocha twórczość Company Flow. Fragment rozmowy możecie usłyszeć w dissie "Linda Tripp" i uwierzcie, to wystarczyło - linijki El-P były zupełnie niepotrzebne.

Co ciekawe, kilka lat później bohater naszego artykułu zaangażował się w beef z Esotericiem, który poinformował go o internetowych akcjach Sole'a.

Definitive Jux, czyli El-P, Cannibal Ox i przyjaciele

Konflikt z Rawkus Records, poprzedzony wydaniem ostatniego albumu Company Flow, instrumentalnego "Little Johnny from the Hospitul" doprowadził do jednego z największych wydarzeń w historii niezależnego hip-hopu: założenia przez El-P labelu Definitive Jux. To w jego ramach odkrył takie talenty jak Aesop Rock, Mr. Lif czy RJD2.

Trzecią pozycją w katalogu wytwórni został przełomowy dla nowojorskiego podziemia krążek "The Cold Vein" autorstwa Cannibal Ox - grupy złożonej z dwóch raperów: Vast Aire'a i Vordula Mega. Nie trzeba chyba wspominać, że album został w całości wyprodukowany przez bohatera artykułu? O tej futurystycznej wersji rapu, przepełnionej chorym połączeniem cosmic funku i industrialu powiedziano już niemal wszystko. Nie wierzycie? To posprawdzajcie sobie czołówki list najlepszych płyt hiphopowych spod znaku independent.

Reklama

El-P solo krew z solą

Po założeniu Def Jux i ostatecznym rozpadzie Company Flow, El-P postanowił również rozpocząć karierę solową w ramach której nagrał trzy dość różne od siebie albumy studyjne. "Fantastic Damage" z 2002 roku było rozwinięciem futurystycznych funkowo-industrialowych dźwięków z "The Cold Vein", chociaż był to krążek o wiele bardziej rozbudowany pod względem struktury kompozycji i aranżacji. Z tego właśnie względu ochrzczono swego czasu warstwę instrumentalną "Fantastic Damage" mianem paranoicznego The Bomb Squadu [The Bomb Squad to grupa producentów, kojarzona przede wszystkim ze współpracy z grupą Public Enemy - przyp. red.]. Nie można zapomnieć także o zaangażowanej, ciężkiej jak ołów liryce, która idealnie współgrała z mrocznymi podkładami wżynającymi się w podświadomość.

"I'll Sleep When You're Dead" z 2007 roku to z kolei jeden z najbardziej progresywnych materiałów w historii hip-hopu. Nieco bardziej hitowy od debiutu El-P, jaśniejszy w brzmieniu, przepełniony żywym instrumentarium, ale także kosmicznymi syntezatorami. Goście? Trent Reznor z industrial rockowego Nine Inch Nails i progrockowa The Mars Volta - to naprawdę mówi sporo o charakterze tego albumu.

Sporą zmianą był krążek "Cancer 4 Cure" z 2012 roku - przepych towarzyszący poprzedniemu albumowi zniknął. Początkowe wrażenie ograniczenia środków jest jednak złudne, bo to krążek przepełniony niezauważalnymi przy początkowych odsłuchach szczegółami czy bardzo bogatą warstwą ambientalną.

Reklama

Nie można też zapomnieć o edycjach instrumentalnych albumów produkowanych przez El-Producto, licznych kompilacjach takich jak złożone z instrumentali i B-sidesów „Collecting The Kid" czy serii mikstejpów "Weareallgoingtoburninhellmegamixx". Najbardziej wśród mniej znanych wyróżnia się album "High Water".

20 Funk Jazz Greats

Kto pamięta, że Jaime oprócz industrialu i funku bawił się również jazzem? Gatunek ten towarzyszył artyście od młodości - jego ojcem jest bowiem jazzowy pianista i wokalista Harry Keyes, który nigdy nie zaistniał szerzej w świecie muzyki. Wyjątek stanowił tu zasadniczo jeden utwór: "When the Moon Was Blue" z wydanego w 2004 roku albumu "High Water", nagranego przez El-P we współpracy z grupą, The Blue Series Continuum, w którym usłyszeć możemy głos Keyesa.

Sam krążek stanowił co prawda zaledwie element serii płyt, nagrywanych przez zespół jazzowy z artystami, związanymi ze światkiem muzyki elektronicznej, ale ze wszystkich dzieł powstałych w ramach projektu odbił się najszerszym echem. Choć El-P już nigdy później tak otwarcie nie romansował z jazzem, wydaje się, że ta kooperacja dość wyraźnie odcisnęła piętno na podejściu producenta do struktury kompozycji.

Rozkład Def Jux

Oficjalnie Definitive Jux nigdy się nie rozpadło, a zaledwie zaczęło szukać nowej tożsamości, jak napisał w oświadczeniu El-P w lutym 2010 roku. Prawda była jednak inna: oskarżenia o wykorzystywanie śmierci Camu Tao do własnych interesów, konflikt z jednym z filarów wytwórni, Cage'em, zarzuty o zbytnią autoratywność i ingerowanie w materiały podopiecznych. Bańka napełniała się od dłuższego czasu i pewnego dnia musiała pęknąć. Szkoda, tym bardziej, że na dokumencie "Bazooka Tooth" z 2003 roku cały kolektyw prezentował się jako jedna, wielka, zgrana rodzina.

Reklama

Sporo o całym zamieszaniu w związku z rozpadem Def Juxu mówi fakt, że El-P był jedną z czterech osób, którym Aesop Rock dedykował swój utwór "One of Four (Thank You)".  W numerze tym raper nazywał szefa Def Juxu jednym ze swoich najlepszych przyjaciół, za którego byłby w stanie przyjąć strzał na klatę. Dziś artyści jednak w żaden sposób nie utrzymują kontaktu. Tak, nawet na portalach społecznościowych.

Renesans kariery

Po rozpadzie Def Jux wielu obserwatorów sceny zastanawiało się, czy przypadkiem nie jest to równe upadkowi kariery El-P. Okazało się, że… wręcz przeciwnie. El-P z faceta dowodzącego grupą wczutych backpackerów ewoluował w rapera i producenta, na którego bitach pojawiają się takie tuzy mainstreamu jak Big Boi czy T.I. A co najlepsze, nikt nie zarzucił mu nawet, że się sprzedał! Powód takich zmian w karierze znacie doskonale - współpraca z Killer Mike'iem.

Ponoć decyzja o wyprodukowaniu przez El-Producto całego solowego krążka rapera z Atlanty, "R.A.P. Music" zapadła po trzech godzinach od rozpoczęcia pierwszego spotkania. Trudno się dziwić - chemia między Mike'iem i Meline'em jest wyczuwalna natychmiastowo. Dzięki produkcjom El-P Mike wyszedł spod cienia OutKastu (z którym w 2003 nagrał przebój "The Whole World" i był postrzegany głównie przez ten pryzmat), przekształcając się w pełnoprawnego MC.

Z kolei El-P pod wpływem współpracy z południowcem odciążył swoje bity i zaczął tworzyć pełnoprawne bangery, nie rezygnując jednocześnie z charakterystycznego dla siebie stylu. Ciekawiej zaczął prezentować się również jako raper: flow stało się płynniejsze, bardziej strawne. Słychać, że nauki pobierane od lepszego technicznie kolegi nie poszły w las. Dodatkowo bardziej metaforyczne teksty El-P doskonale uzupełniają się ze stąpającymi twardo po ziemi linijkami Killer Mike'a.

Zresztą, co ja wam opowiadam… Na pewno słyszeliście to na dwóch doskonałych krążkach Run The Jewels i zapewne podobnie do mnie z niecierpliwością wyczekujecie trzeciego wspólnego albumu artystów. Słuchając tegorocznego numeru, nagranego z DJ-em Shadowem, można się nastawiać wyłącznie pozytywnie. Dodając zaś najnowszy singiel, temperatura zaczyna gwałtownie wzrastać.

RTJ!