FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Zabić geja

Pod koniec tego miesiąca ulicami Nowego Jorku przejdzie marsz Gay Pride. Co roku mieszkańcy Wielkiego Jabłka dają w ten sposób wyraz swojemu sprzeciwowi wobec dyskryminacji społeczności LGBT.

Mark Carson.

Pod koniec tego miesiąca ulicami Nowego Jorku przejdzie marsz Gay Pride. Co roku mieszkańcy Wielkiego Jabłka dają w ten sposób wyraz swojemu sprzeciwowi wobec dyskryminacji społeczności LGBT. Tym razem imprezy okolicznościowe i pochody odbędą się pod zaostrzonym nadzorem policji. Na doroczne święto tęczowej flagi cieniem położyły się zbrodnie nienawiści, których plaga od niedawna nęka miasto. Ich najjaskrawszym przykładem jest zabójstwo 32-letniego Marka Carsona. Ten mieszkaniec Brooklynu zginął w zeszłym miesiącu w tradycyjnie przyjaznej gejom dzielnicy miasta - Greenwich Village.

Reklama

“Pieprzone cioty, wszyscy wyglądacie jak jacyś zapaśnicy," to tylko urywek z homofobicznej tyrady, jaką wygłosił 33-letni Elliot Morales, zanim oddał z bliska strzał do Carsona i przedziurawił mu policzek. Porównanie do zapaśników wydaje się być trochę od czapy, tak samo zresztą jak uprzedzenia wobec gejów w rzekomo postępowym kraju, w którym około 11,7 miliona osób to zadeklarowani geje i lesbijki.

Zadzwoniłem do nowojorskiego pisarza i działacza Darnella Moore'a, żeby porozmawiać o tragicznej śmierci Carsona, nasilającej się homofobii w Nowym Jorku i o tym, jaka przyszłość czeka członków społeczności LGBT w tej amerykańskiej metropolii. Moore jest współredaktorem magazynu Feminist Wire oraz wizytującym wykładowcą w Institute on Research in African American Studies na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Ponadto pełnił funkcję przewodniczącego Komitetu Doradczego ds. LGBT w Newark w stanie New Jersey. Podobnie jak Carson, Moore jest czarnoskórym gejem z Brooklynu.

Darnell Moore.

VICE: Jakie nastroje panują wśród członków społeczności gejowskiej w Nowym Jorku po zabójstwie Marka Carsona?

Darnell Moore: Ludzie są wściekli. W planach są marsze, wiece i akcje protestacyjne. Przewodnicząca Rady Miejskiej, lesbijka Christine Quinn, trzy dni po morderstwie Marka zwołała wiec, w którym uczestniczyło około 1500 osób. Dzień po śmierci Marka na rogu ulicy odbyła się milcząca manifestacja z udziałem sąsiadów zamordowanego. Ludzie zgłaszają swój sprzeciw. Taki jest dominujący nastrój.

Reklama

Mark Carson był Afroamerykaninem. Czy jako czarnoskóry gej z Nowego Jorku czujesz się szczególnie poruszony tą tragedią? 

Tak. Kiedy stałem na wiecu, do głowy przyszło mi jednak pytanie: czy te protesty w ogóle miałyby miejsce, gdyby nie to, że Mark był gejem? Jaka byłaby reakcja społeczeństwa na to samo morderstwo w gejowskiej dzielnicy, gdyby orientacja seksualna Marka pozostała nieznana? Czy ludzi ogarnąłby wtedy ten sam gniew? Przecież w Nowym Jorku co sekundę ginie jakiś czarny, młody koleś. To nas najczęściej zatrzymują i przeszukują gliny. Stanowimy większość osadzonych w zakładach karnych. I jakoś nie słychać głosów oburzenia. W takich chwilach, jak teraz, dociera do mnie, że obecnie to orientacja seksualna definiuje tożsamość jednostki. Często przesłania pozostałe elementy określające to, kim jest dany człowiek.

Fakt, kiedy czarny facet pada ofiarą przestępstwa w Nowym Jorku, bo jest gejem, od razu robi się szum. Wystarczy przypomnieć sobie o przypadku Michaela Sandy'ego z 2006 roku.

Dokładnie. Dla niektórych fakt, że ofiary były gejami nadaje jakiejś wyjątkowości tym zbrodniom. Śmierć czarnego zdążyła już wszystkim spowszednieć. To takie prozaiczne. W tym właśnie tkwi problem. Morderstwo zasługuje na potępienie, bez względu na to, czy oprawca był homofobem, czy rasistą. Każda zbrodnia, w wyniku której ginie niewinny człowiek, powinna budzić społeczny protest. Wszyscy ci ludzie, którzy pojawili się na wiecu upamiętniającym śmierć Marka, powinni z równym zaangażowaniem protestować za każdym razem, kiedy na ulicach miasta ginie w strzelaninie jakiś czarnoskóry heteryk.

Reklama

Komisarz nowojorskiej policji Raymond Kelly niedawno oświadczył, że "liczba przestępstw, których ofiarami padają osoby homoseksualne, wzrosła w tym roku o ponad 70 procent." Co twoim zdaniem spowodowało nasilenie tego rodzaju przestępczości? 

Czytałem o tym. Sporo osób uważa, że źródeł tego zjawiska należy upatrywać w większej widoczności środowiska LGBT, zarówno w mediach, jak i na scenie politycznej. Kwestia związków małżeńskich między osobami tej samej płci to gorący politycznie temat w wielu stanach. Wystarczyło, żeby działania na rzecz zrównania praw członków społeczności LGBT i pozostałych obywateli nabrały impetu, a już nasiliły się lęki i uprzedzenia wobec osób homoseksualnych. Podobna sytuacja miała miejsce, kiedy Barack Obama ubiegał się o fotel prezydencki. Pod jego adresem padało wówczas mnóstwo rasistowskich obelg. Teraz w mediach dużo słychać o LGBT, co powoduje wzmożoną reakcję ze strony homofobów.

Tak naprawdę jednak rasiści i homofoby nigdy nie złożyli broni. Różnica polega na tym, że obecnie jesteśmy bardziej wyczuleni na objawy dyskryminacji. Ostatnie wydarzenia bezwzględnie obnażyły wciąż żywe uprzedzenia. Kiedy byłem na wiecu, minął mnie czarny brat. Wyglądał na wkurzonego. Nie wiem, kim był ten koleś i nie pamiętam wszystkiego, co wtedy powiedział, ale w pamięci utkwiło mi jedno. Rzucił do mnie: "To wszystko przez was." Miał na myśli społeczność gejów. Zamurowało mnie. Nawet na wiecu ku pamięci zamordowanego geja możesz trafić na homofoba.

Reklama

Czy czujesz się teraz mniej bezpieczny w Nowym Jorku jako gej? 

Nie. Powiem ci dlaczego: mieszkam w czarnej dzielnicy Bed-Stuy na Brooklynie. To stamtąd pochodzą Lil’ Kim, Jay-Z i nieżyjący już Biggie Smalls. O tej dzielnicy mówi się: “Bed-Stuy, do or die.” Krąży opinia, że króluje tam przemoc, ale ja osobiście nigdy nie czułem się zagrożony. To mój dom. Nie zrozum mnie źle - w Bed-Stuy bywa gorąco. Giną ludzie. Ale ja kocham to miejsce. Krzyżuje się tu mnóstwo różnych światów. Wśród mieszkańców są też i geje. Do tej pory nigdy nie zdarzyło mi się na własnej skórze doświadczyć dyskryminacji w Bed-Stuy. Muszę jednak podkreślić jedną rzecz. To, co przytrafiło się Markowi Carsonowi, może spotkać każdego z nas, i to nawet w pozornie tak liberalnej dzielnicy, jaką jest Greenwich Village.

Właśnie, zdziwienie budzi fakt, że ta zbrodnia miała miejsce w rzekomo najbardziej przyjaznej członkom społeczności LGBT okolicy na Manhattanie. 

Zgadza się. Marka zabito w Greenwich Village, kolebce emancypacji gejów. Może o to właśnie chodziło oprawcy Marka - rozpętać piekło i zabić kogoś w miejscu, które słynie z tolerancji wobec gejów, lesbijek i transseksualistów. Rzeczywiście, ta dzielnica nie kojarzy się z tego typu przestępstwami. Ale takie zbrodnie mogą zdarzyć się wszędzie. W 2003 roku 15-letnią, czarnoskórą lesbijkę Sakię Gunn zadźgano na śmierć w Newark, w którym większość mieszkańców stanowią czarnoskórzy i Latynosi. Pamiętam jeszcze, jak za młodu często wpadałem do Greenwich Village, bo wiadomo było, że w tej dzielnicy można otwarcie być gejem i nie grożą ci za to żadne szykany.

Reklama

Nie kojarzę historii Saskii. 

Pewnie dlatego, że media nie podchwyciły tego tematu. Może brak zainteresowania jej historią wziął się z faktu, że była kobietą, młodocianą lesbijką o niskim statusie ekonomicznym? Nie chcę nikomu wmawiać, że takie przestępstwa nie mają miejsca w czarnych dzielnicach. To się może zdarzyć wszędzie. Jednocześnie zawsze w takich sytuacjach zastanawia mnie jedno: Z czyjego punktu widzenia opowiadana jest historia ofiary? Czyją wersję wydarzeń przedstawia się w mediach? O jakich dzielnicach mówi się najwięcej? Wybór określonego podmiotu narracji i celowe pominięcie niektórych głosów dowodzą istnienia znacznie głębszych problemów.

Mark Carson zginął, bo podobno zareagował na homofobiczne komentarze, które kierował pod jego adresem Elliot Morales. Czy twoim zdaniem Carson słusznie postąpił?

Nie wiem, co o tym myśleć. Wciąż jest mi ciężko na sercu. Nie znałem Marka. Ale od jego przyjaciół słyszałem, że był facetem, który nigdy nie wahał się bronić swoich poglądów. Najważniejsza była dla niego prawda, za którą gotów był oddać życie. Mogę tylko mieć nadzieję, że w podobnej sytuacji zachowałbym się tak samo. Z drugiej strony nie wiem, czy zachęcałbym młodych ludzi do naśladowania Marka w sytuacji, w której na szali jest ich życie. Chyba poradziłbym im, żeby odpuścili, chociaż takie zachowanie też wcale nie gwarantuje przeżycia.

Kiedy byłem jeszcze gówniarzem, zgrywałem wielkiego kozaka. Cały czas powtarzałem: "Jeśli ktokolwiek będzie się do mnie dopierdalał tylko dlatego, że jestem gejem, osobiście spuszczę mu łomot." Ale z czasem zmieniły mi się poglądy. Na wiecu ku pamięci Marka ktoś zostawił transparent z napisem "anioł gejów". Tymczasem nie powinniśmy traktować Marka i wielu mu podobnych jako męczenników. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla ich śmierci. Nie chciałbym, żeby młodzi ludzie ze społeczności LGBT, z którymi pracujemy w instytucie Hetrick-Martin Institute, czy ktokolwiek z moich przyjaciół gejów czy lesbijek żył w przekonaniu, że agresja i walka to dla nich jedyny sposób na przetrwanie.

Reklama

 
Parada Równości w  Nowym Jorku . Zdjęcie via

Według doniesień, powodem zajścia był strój Marka Carsona (podkoszulek i szorty). Czy takich sytuacji byłoby mniej, gdyby nowojorscy geje ubierali się i zachowywali w bardziej konwencjonalny, męski sposób? 

Pewnie tak. Często źródłem przemocy są stereotypy genderowe. A przecież nie wiesz, z kim sypia obcy facet, którego mijasz na ulicy. Jego wygląd nie ma tu nic do rzeczy. Z własnego doświadczenia wiem jednak, jak łatwo jest sprowokować ludzi wyglądem, który nie wpisuje się w społeczne oczekiwania genderowe. Ludzie widzą na ulicy kolesia w przykrótkich szortach, kowbojskich butach i obcisłej koszulce i od razu zakładają, że musi być gejem. Jak przełamać te stereotypy genderowe?

Właśnie. Podobno Morales cztery razy siedział w pudle i łącznie spędził za kratkami 10 lat. Może w zakładach karnych powinno się realizować programy dla osadzonych, uczące tolerancji wobec członków społeczności LGBT?

Nie. Nie wierzę w zbawienny wpływ więzienia na proces resocjalizacji skazanego. Nie wydaje mi się zresztą, żeby w ogóle realizowano takie programy. Wsadzenie kogoś do pudła za popełnienie zbrodni nienawiści wcale nie oznacza, że ta osoba zmieni swoje poglądy. Wątpię, czy pobyt za kratkami jest w stanie uleczyć rasistę z nienawiści do czarnoskórych. Więzienie nie leczy też z homofobii, tym bardziej, że większość pracowników zakładów karnych podziela poglądy zabójcy Carsona.

Jak więc walczyć z homofobią w Nowym Jorku? 

Trzeba zainwestować w młodych ludzi. Może to zabrzmi pesymistycznie, ale starsze pokolenie jest raczej niereformowalne. Chciałbym zaszczepić zdrowy sposób myślenia w małych dzieciakach - pięcio-, cztero- , a nawet trzylatkach. Ważne, żeby taki szkrab wiedział, że chłopiec w różowych spodenkach, albo taki, który lubi bawić się lalkami lub nie przepada za sportem nie jest przez to ani trochę mniej chłopcem, niż ubrany na niebiesko zawodnik małej ligi bejsbolowej. To pokolenie przejmie po nas pałeczkę. Jeśli uda nam się wykształcić w nich tolerancję dla odmienności, świat będzie w przyszłości wyglądać zupełnie inaczej. To nie oznacza, że na całej reszcie społeczeństwa kładziemy lachę. Każdy może zmienić poglądy. Mnie się to udało. Jestem gejem, który jeszcze do niedawna żył w przekonaniu, że homoseksualizm to coś złego. Od tego czasu zaszła we mnie głęboka przemiana. Dlatego nie tracę nadziei.

Zobacz też:

BIAŁE NOCE - RASIZM W XXI WIEKU

RELACJA Z GEJOWSKIEJ PARADY NA UKRAINIE