FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Meeting By Chance - Changes

Materiał zebrany przez Cichego na "Changes" to cała paleta wysublimowanych brzmień w klimacie downtempo, pulsujących delikatnie bitów i otulających je wokali.

Kiedy w połowie lutego ukazało się "Inside Out", wydane przez Marcina Cichego pod szyldem Meeting By Chance, totalnie zwariowałem. Tej płycie nie brakowało absolutnie niczego. Gdyby tylko na bandcampie widoczny był licznik wyświetleń, to okazałoby się, że samodzielnie zdublowałem pojawiający na nim wynik. Emocje nawet nie zdążyły opaść, "Birdman" dalej leciał w słuchawkach przy każdej okazji, a tu masz… Kolejna płyta. Album z przyjemnym dla oka artworkiem autorstwa Mateusza Holaka, bez zbytniego ociągania, czując przedpremierową magię chwili, wrzuciłem do plejera i popłynąłem. Jak na rasowego audiofila przystało, pierwsze, kontrolne przesłuchanie poleciało z laptopowych głośniczków. I muszę przyznać, że nawet w nich wszystko zagrało nad wyraz dobrze.

Reklama

"Changes" jest drugim solowym albumem Marcina Cichego, słusznie kojarzonego przez wielu z formacją Skalpel. Stworzony przez niego projekt Meeting By Chance, inspirowany sekwencyjnymi fotografiami Duane Michalsa, to muzyczne spotkanie z wokalistami, którzy zostali wyselekcjonowani bez cienia przypadku. Pierwsza płyta odbyła się z udziałem Magdy Nazgarøth oraz Noah. Tu dołączyły do nich dwa męskie głosy. Prawdziwym objawieniem na "Changes" okazał się nowojorski raper Gustav Ahr. Nagrany wspólnie z nim kawałek "Glassy" to produkcja najwyższych możliwych lotów. Stąd do wieczności jest już tylko o krok. A skoro jesteśmy przy highlightach, to na to miano w pełni zasłużył też "Ocean" ze świetnym podkładem i meandrującym gdzieś wysoko, wysoko głosem Magdy.


Wybieramy i opisujemy dla was najciekawsze płyty. Polub fanpage Noisey Polska i bądź z nami na bieżąco!


Materiał zebrany przez Cichego na "Changes" to cała paleta wysublimowanych brzmień w klimacie downtempo, pulsujących delikatnie bitów i otulających je wokali. Nie zabrakło też typowo skalpelowych inspiracji z pogranicza jazzu i elektroniki. W nieco ponad pół godziny przechodzimy tu od szczególnie bliskiego Marcinowi trip hopu, przez chillwave do ambientu. Zmieniają się także barwy głosu i wokalne maniery zaproszonych gości. Chłód, jaki niesie głos wydającej dla japońskiej wytwórni Flau Noah świetnie bilansuje się ze słodyczą silnie wyczuwalną w wokalu Magdy Nazgarøth. Swoją obecność w trzech kawałkach zaakcentował Karol Wróblewski, prezentując nieco inne oblicze niż to znane z występów z zespołem Small Mechanics (ogromny szacun za "The Score"!). Zdecydowanie najwięcej jest tu jednak wspomnianego już wcześniej Gustava. Jego charakterystyczny, metaliczny, przesterowany wokal wnosi do materiału pierwiastek świeżości. Wymarzonym wprost finałem okazał się natomiast nagrany z Magdą kawałek "Heal", który tylko potęguje uczucie niedosytu po przesłuchaniu całego albumu.

Całość w zupełnie niewymuszony i absolutnie nienachalny sposób porusza każdą cząstkę muzycznej świadomości słuchacza, hipnotyzując swoim oniryzmem. Wielowątkowość nie rzutuje tu zupełnie na spójność albumu, który dopiero odtwarzany w całości smakuje najlepiej. Marcin Cichy po prostu wie, jak to się robi. I oby Polska jak najdłużej taką właśnie elektroniką stała.

Meeting By Chance - Changes, 2016, Plug Audio