Z niezrozumiałych przyczyn (przynajmniej dla takiego laika jak ja) na Pyrkonie najwięcej gości było ubranych w przytulne jednoczęściowe kobinezony: panuje moda na zebrę i tygrysa. W tzw. normalnym świecie raczej się w takich śpi, niż odbywa wojny na miecze świetlne. Wśród facetów panuje trend na hipermęskich wiedźminów. Największą popularnością cieszyły się jednak Gwiezdne wojny, było też sporo zbuntowanych gimbów w gotyckich kostiumach z dzielnicy Harajuku. Spotkałam też: człowieka-banana, Super Mario, Elsę z Krainy Lodu, mężczyznę-motyla(?), Naruto, japońskie lolity, ze trzech Jokerów, Meridę Waleczną i ogromną ilość postaci z anime, których nigdy nie zapamiętam. Widziałam też laskę przebraną za Voldemorta. Tak, faktycznie nie miała nosa.
Reklama
Jednak nawet potężnemu arcymagowi zdarzy się czasem spojrzeć, czy nie przybyły aby jakieś lajki.