FYI.

This story is over 5 years old.

Internet

Historia rave'u na YouTubie

Wybierz się w podróż w czasie, prosto do undergroundowych imprez w magazynach i hangarach

Za pierwszego, który użył słowa „rave", by opisać domówki na kwasie, które zawładnęły Wielką Brytanią podczas Second Summer of Love, uważa się Genesisa P-Orridge'a. Prawdopodobnie użył tego słowa podczas telewizyjnego wywiadu z 1989 roku. Jednak kultura rave istniała lata wcześniej, zanim dotarła do Manchesteru, Londynu, Nowego Jorku albo nawet na Ibizę. Taneczna muzyka, neonowe dready, smoczki, wielkie spodnie UFO, które definiują estetykę rave (oraz które są nieodłącznym elementem klubowej sceny w filmie „Kids" Larry'ego Clarka), zrodziły się w gejowskich klubach dla czarnoskórych mężczyzn w latach 80. w Chicago.

Reklama

Zanim w 2002 roku telefony z kamerą stały się być coraz bardziej ogólnie dostępne, powstało mnóstwo — co prawda niewyraźnych, ale znakomitych — materiałów wideo z wczesnych lat rave'u. Zobaczyć można na nich wspaniałe trendy: klamerki do włosów, ogrodniczki oraz rzeczy farbowane techniką tie-dye. Dzięki fanom z własnymi kamerami wideo (oraz doniesieniom mediów relacjonujących ich bezprawie i hedonistyczne usposobienie) YouTube jest pełen cennych skarbów w postaci materiałów z historii muzyki house. A oto lista, która zabierze was do lat 80. i miejsc takich jak Chicago, Manchester, zamku na brytyjskiej wsi, a potem do Nowego Jorku.

Muzyka house zaczęła swoje podboje wraz z DJ-ami z Chicago: Jesse Saundersem, Frankim Knucklesem oraz ich syntezatorem o nazwie Roland TB-303. Saunders po raz pierwszy użył dźwięku wyciszania nowego ikonicznego elektronicznego instrumentu na swoim megamiksie „On & On" z 1984 roku. Ten materiał zainspirował innego DJ-a z Chicago o pseudonimie Knuckles, który odleciał w legendarnym klubie The Warehouse, by zaaranżować swoje własne taneczne kawałki, jednocześnie dając narodziny nowemu brzmieniu z podziemia.

„Muzyka house to ostre disco. Tam jest BOOM BOOM BOOM, mało tu zmiennych, subtelności, melodii i instrumentalizacji", czytamy w artykule o chicagowskiej, świeżej scenie house w listopadowym wydania magazynu „SPIN" z 1986 (artykuł jest w stu procentach wart przeczytania w całości). „Wynosili Knucklesa na ołtarze jako wynalazcę muzyki house", pisze autor artykułu o przeważnie czarnoskórej, gejowskiej publiczności, która prężyła swoje ciała do miksów Knucklesa w drugiej połowie lat 80. Zaczęło się od lokalnej grupy DJ-skiej The Hot Mix 5 oraz ekipy z lokalnej radiostacji WBMX-FM pomogła rozpowszechnić tę muzykę. Wszystko stało się bardziej przejrzyste wraz z wielką premierą pierwszego dużego winyla Phuture „Acid Tracks" w 1987 roku. „House to utrata wszelkich manier i kontroli. Z seksualnej ekstrawagancji do parkietowych ekscesów, wszystko zmierza do utracenia tego", wnioskuje SPIN.

Pod koniec 1986 roku, kiedy policyjne przeszukiwania straszyły miejsca domówek w Chicago, DJ-e tacy jak Mike Pickering (Manchester) oraz Graham Park (Derby) przyprowadzili muzykę house do Wielkiej Brytanii na legendarną noc Nude w Hacienda w Manchesterze. Muzyka nie stała się natychmiastowym hitem i zanim odniosła wielki sukces, musiało minąć trochę czasu. „Można to porównać do zorganizowanego, masowego napadu zombie", powiedział o tych imprezach DJ Peter Powell z programu Radio 1 w stacji radiowej BBC. „Myślę, że nie będzie z tego nic więcej". Było, lecz dopiero po 5 grudnia 1987 roku.

To właśnie wtedy grupa DJ-ów i przyjaciół w składzie Paul Oakenfold, Danny Rampling, Nick Holloway oraz Johnny Walker, którzy odnaleźli siebie (fizycznie i duchowo) w klubie Amnesia na Ibizie poprzedniego lata, odtworzyli psychodeliczne doświadczenie oraz „balearyczne" dźwięki i jednocześnie byli gospodarzami pierwszego rave'u w Londynie. Wydarzenie nazwano Shoom, a odbyło się ono w centrum fitness na ulicy Southwark, gdzie funk, disco i soul oraz kwasowy house z Chicago huczał ponad dźwiękami zapewnionymi przez Carla Coxa. Na ulotce zapowiadającej trzeci Shoom użyto kultowej uśmiechniętej buźki, która obecnie jest symbolem kultury rave.

To nie koniec. Resztę przeczytasz na i-D Polska