FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

​Jak przeżyć romantyczny urlop z osobą, której nic nie smakuje

Właśnie wdepnąłeś w kulinarne piekło

Twoja dziewczyna nie je owoców morza. Ani mięsa. Czasami tylko bekon, gryza burgera albo kawałek steka. Pieczarki również odpadają z menu. Nawet wodorosty – nori – odpadają.

Jako że jesteś samolubnym narcyzem, planujesz z kimś takim wycieczkę do Japonii. Mimo iż masz ponadprzeciętne wyczucie smaku, nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie wdepnąłeś w gówno, jakim będzie to kulinarne piekło.

Kuchnia japońska w dużej mierze składa się z mięsa. Znana jest również z upodobania do owoców morza. Rozbudowano nawet kilka specjalnych stylów kulinarnych bazujących wyłącznie na mięsie z morza i lądu.

Reklama

To kraina obfitości, a ty jesteś tam, by jeść. To bardziej masochizm niż narcyzm, a przede wszystkim głupota.

Wspaniałe sushi? Zapomnij. Yakitori? Chyba samemu. Nie pójdziesz jednak sam, bo to WSPÓLNE wakacje. Nie, powinieneś iść. Serio powinieneś. Nie będę ci tego wypominać. Spójrz! Miejsce, w którym serwują wegetariański bulion, zajebiście! Nie tak szybko, w daniu są pieczarki. Na zewnątrz jest zimno, a twoje ręce zamarzają. Jej pięć warstw ubrań nie wystarcza, by ją ogrzać. Ona jest głodna. Ty jesteś głodny. Nie możesz znaleźć restauracji, więc to twoja wina. To twoja wina. To wszystko twoja wina.

Zjedzenie w pierwszej lepszej knajpie nie będzie dobrym wyjściem, próbowałeś już pierwszego wieczoru. I drugiego. I trzeciego, a potem dowiedziałeś się, że japońska kultura kulinarna wymaga wcześniejszej rezerwacji stolika. Oczywiście o tym nie wiedziałeś, głupku.

Wyjmujesz telefon i odpalasz Internet w poszukiwaniu pomocy. Twoje dłonie są zimne, ale nie narzekasz. Tokijski śnieg pada na pęknięty ekran twojego Samsunga. Nawet najnowsza koreańska technologia nie pomoże twojej zmarzniętej, głodnej, prawie wegetariańskiej dziewczynie w Japonii. Odpalasz Yelp i po kolei wymieniasz jej 20 opcji, gdzie można zjeść rzeczy bez mięsa, owoców morza i pieczarek. W końcu znajdujesz tajską knajpę, która was przyjmie. Tajlandczycy zawsze byli otwarci na niestandardowe kompozycje, myślisz, grzebiąc widelcem w smażonym ryżu, który mógłbyś równie dobrze dostać pod domem. Ona wzięła warzywne curry, wybiera z niego grzyby. Ma żal do siebie i do ciebie, myśli, że nie pasuje ci jedzenie. Tak naprawdę cieszysz się, że nie musicie rozmawiać i że niedługo będzie już najedzona i cię przeprosi.

Zdjęcie via Flickr

Jedziecie później do Kioto. Mówisz swojej dziewczynie, że to miejsce narodzin Shojin, buddyjskiej wegetariańskiej kuchni, która jest matką chrzestną Kaiseki. Może masz rację co do niektórych tych informacji i że znajdziesz w końcu jakieś jedzenie, które ona będzie zdolna zjeść. Ale w zimie restauracje oferują niemal wyłącznie warzywa korzeniowe. I pieczarki. A większość restauracji kaiseki jest zamknięta. Jecie w irlandzkim pubie. Ona zamawia frytki.

Wracacie do domu. Idziesz do sali odlotów w Narita. Ona wypytuje pracowników Skyteam, dlaczego jej preferencje dietetyczne nie zostały odnotowane, a do odlotu zostało za mało czasu, by zapewnić jej wegetariańskie danie. Wyciąga telefon, łączy się z lotniskowym Wi-Fi i pokazuje swoje konto Skymiles, gdzie widnieją jej kulinarne upodobania. Chytrze udajesz się do baru z darmowym poczęstunkiem, przypominając sobie, jak około godzinę temu widziałeś, że edytowała informacje na swoim profilu. Wpierdalasz sobie do ust pulpety z kurczaka – mówią na to tsukune – a na talerz nakładasz górę rolek sushi z grzybami. Bierzesz nawet kanapkę z tuńczykiem. Wspominasz czasy, kiedy byłeś singlem i jadłeś sushi przy jakimś stoisku na zewnątrz targu rybnego Tsukiji, przy pubie w Shibuya oraz na stojąco w barze na dworcu w Tokio. Wsiadasz do samolotu, który zabierze cię do domu i oglądasz wszystkie trzy Hobbity po kolei, faszerując się dwoma posiłkami i podwieczorkiem zapewnionymi na pokładzie. Boisz się obudzić swoją dziewczynę, więc cały lot nie wstajesz ze swojego miejsca przy oknie.

Minęło 12 miesięcy, a wy nadal jesteście parą. Niedawno byliście na weselu przyjaciela w Meksyku. Rozważacie wyjazd na odległą wyspę na Filipinach. Cieszy cię to – słyszałeś same dobre rzeczy o filipińskim jedzeniu.