FYI.

This story is over 5 years old.

Na ekranie

Obrońca wolności – amerykański terrorysta

Dla jednych terrorysta, dla innych wojownik o wolność. Ten podział zaciera się, gdy patrzymy na srebrny ekran

Patty Hearst przed porwaniem. Zdjęcie: Flickr/Simon Murphy.

To historia, którą znają wszyscy. W 1974 roku powstał film Chinatown, a zespół Abba wypuścił hit Waterloo. Również w tym samym roku Armia Symbiozy Wyzwolenia (SLA: Symbionese Liberation Army) porwała Patty Hearst, która dotąd była jedynie bogatą dziewczynką mieszkającą w Berkeley . Przetrzymywana i najprawdopodobniej poddawana torturom, doświadczyła syndromu sztokholmskiego. Stała się taka sama jak jej oprawcy. Od tamtej pory znana była ludziom jako Tania. Okradała banki. Broń była dla niej zabawką. Została przestępczynią.

Reklama

Gdy wyszła z więzienia, popkultura stworzyła mit Patty Hearst. Patty pojawiała się na plakatach, w piosenkach Patti Smith, w filmach. Jej powiązanie z SLA odchodziło w niepamięć, a ona sama coraz bardziej kojarzona była z ułożoną, białą dziewczyną. Jej postać zainspirowała scenarzystę Taksówkarza Paula Schradera tak bardzo, że w 1988 roku nakręcił film Patty Hearst. W główną rolę wcieliła się wtedy niezwykle utalentowana córka Vanessy Redgrave – Natasha Richardson.

W filmie Patty Hearst jest dokładnie taka, jak ją sobie wszyscy wyobrażali: kobieta o wielu osobowościach, które mieszkają w jednym ciele. Spadkobierczyni potentata prasowego, bojowniczka o wolność, terrorystka. A w dodatku była biała.

Tak zaczęła się historia białego terroryzmu w amerykańskim kinie. Ta pędząca maszyna zezwala białym terrorystom na to, co robią. Widzowie darzą złe postacie sympatią, ale tylko w przypadku rasy kaukaskiej, terroryści innej rasy nie są już tak pozytywnie odbierani. Biały terrorysta to osoba, której pełne przemocy zachowanie wielu potrafi wytłumaczyć, a w obliczu niewytłumaczalnych zbrodni zachowuje ludzką twarz. Biały morderca to osoba niezrozumiana przez społeczeństwo, która zwykle pojawia się w sztuce jako ktoś szukający własnej tożsamości. I zazwyczaj nie podaje się motywów jego działań.

Dla jednej osoby terrorysta, dla innej wojownik o wolność. Ten podział zaciera się, gdy patrzymy na srebrny ekran. Terrorysta i obrońca wolności, szatan i święty, potwór i ofiara? Z pozoru przeciwieństwa, ale jeśli bohater ma białą skórę, może łączyć cechy obu.

Reklama

Co charakteryzuje terrorystę w Ameryce? To chwytliwe określenie dla wszystkich osób o karnacji innej niż biała, które stosują przemoc z powodów politycznych na osobach, które na tę przemoc w ogóle nie zasługują. Słowo to może oznaczać wszystko i nic. Za każdym razem, gdy słyszymy o masowym mordzie, jesteśmy coraz bliżej poznania prawdy, ale wystarczy niewiele, byśmy wrócili do punktu wyjścia.



Idealną definicję terrorystki prezentuje właśnie film Patty Hearst. Natasha Richardson, zanim zmarła tragicznie w młodym wieku, była aktorką, która lubiła dać czadu. Jej twarz była bardzo ekspresyjna. Nieraz mogło się wydawać, że stoi na krawędzi eksplozji emocjonalnej. Doskonale wyrażała złość, strach, podniecenie.

W Patty Hearst Richardson idealnie pokazała przemianę Patty z kobiety, którą była, w kobietę, którą się stała. W tej dziewczynie zamieszkał potwór. Wnuczka Williama Randolpha Hearsta, symbolu amerykańskiego patriotyzmu, czekała na to, by być wywyższona za swą ideologię. I choć padła ofiarą ideologii większej od niej samej, przepełniały ją chęć i determinacja, by czynić zło i stosować przemoc. Patty Hearst była osobą skomplikowaną. Jej świat był skomplikowany. Była biała i nie pasowała do obranej roli.

Warner Bros. Entertainment. Zdjęcie: Flickr/ nijoker

Heath Ledger jako Joker w Mrocznym rycerzu również nie miał łatwego życia. Za odzwierciedlenie tego na ekranie Ledger dostał pośmiertnego Oscara. W żadnej części Batmana nie oglądaliśmy tak rozbudowanego emocjonalnie i budzącego obrzydzenie Jokera. Życie aktora było pozbawione równowagi i właśnie dzięki temu tak świetnie prezentował się na scenie. Ledger pracował bez przerwy i może to spowodowało jego śmierć. Nie można mu jednak odmówić, że zmienił nasze naiwne, utrwalone w kulturze wyobrażenie o Jokerze. Nadał tej postaci nowe niepokojące oblicze, które idealnie dopełniało jego dawne zło.

Reklama

Czy Travis Bickle był terrorystą? Miał program polityczny, który chciał zrealizować choćby przy użyciu przemocy. Pragnął spełnić swoje marzenie nawet za cenę morza krwi.

Tak samo było również w przypadku Dereka, zwolennika supremacji białych z Więźnia nienawiści. Edward Norton dostał za tę rolę nominację do Oscara. Aktor był wtedy nowy w branży. Potrafił jednak ukryć swoją złość, frustrację i ból, zaciskając szczękę lepiej niż Keira Knightley. Zmusił nas do zetknięcia się na ekranie z człowiekiem, którego nie chcielibyśmy poznać – z neonazistą.

Można dyskutować, czy Travis Bickle, antybohater z filmu Martina Scorsesego Taksówkarz (1976), był terrorystą. Niby miał szlachetny cel, ale to dzięki jego białej skórze ten cel wydaje się nam taki szlachetny. Postać została zagrana przez Roberta De Niro – aktor sprawił, że Travis Bickle stał się swoistą zagadką. Człowiek ze swoimi problemami egzystencjalnymi był jak dziecko uczące się chodzić. Gra aktorska De Niro to dzieło sztuki. Ale przecież tytułowy taksówkarz był terrorystą, prawda? Miał program polityczny, który chciał zrealizować choćby przy użyciu przemocy. Pragnął spełnić swoje marzenie nawet za cenę morza krwi.

Travis Bickle. Zdjęcie: Flickr/annieisokay

Jednak najbardziej przeraża i zaskakuje, że ci wszyscy biali amerykańscy terroryści utrwalili się w kulturze masowej jako fajne osoby. Czy mając 16 lat, uważałeś, że jest coś lepszego niż zachwycanie się postacią stworzoną przez Heatha Ledgera w Mrocznym rycerzu? Nie można nie lubić Eda Nortona w Więźniu nienawiści ani Roberta De Niro w Taksówkarzu, bo to groziłoby linczem towarzyskim. Ci terroryści są uosobieniem amerykańskiego pojęcia męskości. Zachwycamy się tymi postaciami. Nie moglibyśmy skrytykować również Patty Hearst – m.in. dzięki Patti Smith, która dostarczyła jej dobrej sławy w jednej ze swych piosenek. Lydia, córka Patty, została modelką. Społeczeństwo pokochało także i ją.

Reklama

Media nigdy nie używają wprost zwrotu „biały terrorysta". Gdy pojawia się ktoś taki, znane osoby, które wzbudzają nasze zaufanie, mówią o okropnym żalu i niedowierzaniu, udają, że nie wiedzą, dlaczego ta osoba postąpiła tak, a nie inaczej, choć powody są oczywiste. Dylann Roof nie wziął się znikąd. Tak samo jak Michael Page – mężczyzna, który kilka lat temu zastrzelił sześć osób w świątyni sikhów w Oak Creek w Wisconsin. Craig Hicks stanowi kolejny przykład uzasadnionego terroryzmu. Cztery miesiące temu zamordował z zimną krwią trzech muzułmanów w Chapel Hill.

Ubolewamy nad tym i zastanawiamy się, jak do tego w ogóle doszło, nawet jeśli to oczywiste – tak właśnie wygląda piętno białego człowieka. Będziemy zabiegać o karę śmierci, bo pojebańcy pokroju Roofa nie są warci naszych podatków. Później myślimy, że był to jedynie precedens i nikogo takiego już nie zobaczymy. Wtedy uaktywnia się kolejny. Biały terrorysta to swego rodzaju fenomen – pojawia się znikąd, żeby wszyscy inni biali Amerykanie mogli wyprzeć się zła. Doskonale widać to w filmach , w których biały terrorysta jest zwykłym człowiekiem. Przedstawia się go w tak poetycki sposób, że jego zło wydaje się wyjątkowe, piękne i niezwykłe.

Idealnie widać to na przykładzie filmu Wróg numer jeden w reżyserii Kathryn Bigelow. Tam terrorysta jest jedynie brązowym szeptem. Skupiamy się na postaci Mayi (Jessica Chastain), która wygląda jak Liv Ullmann o bardziej kształtnej twarzy. Ciągle szuka i podąża za swoim terrorystą.

Reklama

Ale kto właściwie nim jest? To niewidoczne mityczne niebezpieczeństwo, które zarządza przełęczą Chajber (Khyber Pass) i bazarami w pakistańskim mieście Abbottabad. Maya wydaje się nieugięta w swoich poszukiwaniach. Na twarzy Chastain malują się typowo amerykańska obsesja, a zarazem piękno. Jej twarz ma ten sam wyraz, co twarz kobiety, która poszukuje odpowiedniej sukienki w centrum handlowym na wyprzedaży. Takie poszukiwanie wykańcza. Widać to doskonale, gdy dowiaduje się o śmierci terrorysty. Ostatecznie nie jest tym faktem uspokojona, jest raczej… rozdrażniona.

Zdenerwowana Jessica Chastain. Annapurna Pictures.

Amerykański dziennikarz Seymour Hersh prowokująco oznajmił w poprzednim miesiącu, że Wróg numer jeden mógł być jedynie wierutnym kłamstwem. Kłamstwem, że USA to kraj wielki i majestatyczny. W punkcie kulminacyjnym filmu, w scenie, w której amerykańskie siły specjalne napadają na dom bin Ladena, Bigelow wykorzystała swoje genialne sztuczki reżyserskie.

Kamera skupia się jedynie na żołnierzach przeprowadzających akcję. W tle słyszymy krzyk i niewyraźny, dziecięcy płacz. Kamera unika tych dzieci. To skutek uboczny występujący przy akcie heroizmu amerykańskiego wojska. Ten krzyk to jednak dźwięk prawdziwego terroryzmu.

Po ataku terrorystycznym w Charleston dokonanym przez Dylanna Roofa słowo „terrorysta" zatarło się wśród wielu jego znaczeń. Prawnik Glenn Greenwald i kilku innych pisało o narastającej utracie jakiegokolwiek znaczenia tego słowa. Inni – że Roofa koniecznie powinno się włączyć do grona terrorystów.

Reklama

Joshua Hersh, dziennikarz portalu BuzzFeed, opublikował swój pomysł, który wydał się niezwykle szokujący, choć tak naprawdę nie powinien. Joshua chce, byśmy mówili o terroryzmie „w jego pełnym kulturowym i ludzkim kontekście".

Amerykańskie kino robiło to od zawsze, na długo przed słowami Hersha. Złoczyńcy na ekranie nabierają ludzkich cech. No dobrze, ale co z terrorystami? Ci są najczęściej biali. Biały terrorysta w amerykańskim kinie prezentowany jest widzom według tego samego schematu – ma skomplikowaną przeszłość, nieułożone życie, ale jest przy tym ludzki. Kto powinien zagrać Dylanna Roofa w filmie biograficznym? Bo nie ma wątpliwości, że takowy zostanie nakręcony. Na to pytanie jest jeszcze za wcześnie, to zbyt świeża sprawa. Ale może zagra go ktoś zdolny i doświadczony? A może zdarzyć się też tak, że jakiś początkujący aktor będzie po prostu idealnie pasował do tej roli. Obetnie włosy od garnka, a wygląd szaleńca o potwornym spojrzeniu będzie u niego wrodzony.

Aktor prawdopodobnie dostanie za film Oscara, bo będzie to najlepszy dotąd film o białym terroryzmie w Ameryce. Biały terrorysta zawsze ma w sobie pierwiastek ludzki. Biali aktorzy dostają z kolei najlepsze role – i tak koło się zamyka.

W filmie, a także w innych mediach, terroryzm białego człowieka zawsze zabiegał o naszą atencję. Zwracano uwagę na psychikę konkretnego człowieka, a nie na presję środowiska, które go stworzyło.

A co z aktorami grającymi ofiary: Cynthię Marie Graham-Hurd, Susie Jackson, Ethel Lee Lance, Depayne Middleton-Doctor, Clementa Pinckneya, Tywanza Sandersa, Daniel Simmonsa, Sharondę Coleman-Singleton, Myrę Thompson? Nie fascynują nas ofiary. Nikt nie docenia ofiar, zarówno w filmie, jak i w życiu.

Śledź Mayukha na Twitterze.