FYI.

This story is over 5 years old.

Wywiady

Numer Raz: To będzie moja płyta życia

"Nigdy nie miałem potrzeby, żeby stać się nie wiadomo jak komercyjnym artystą i nie zależy mi na tym, żeby trafiać do nastolatków".

Zdjęcia mat. prom.

Mówisz: Numer Raz, myślisz: zawsze spoko. W Noisey mamy tak samo, a że Numer powoli szykuje się - wreszcie! - do wydania nowej płyty, nie omieszkaliśmy skorzystać z okazji, by chwilę z nim pogadać. Na służewieckim Mordorze członek Warszafskiego Deszczu opowiedział nam o wspólnym utworze z Pawłem Stasiakiem z Papa Dance czy o niewydanym albumie z Sir Michem, a także uchylił rąbek tajemnicy o nadchodzącym solo.

Reklama

Czytaj wywiad poniżej.

Noisey: Pamiętasz koncert Warszafskiego Deszczu w Czechach?
Numer Raz: Pewnie, że tak. Tych koncertów było nawet kilka - w Pradze graliśmy przez pewien czas co roku - a pierwszy z nich był jednym z fajniejszych koncertów, jakie można było sobie wymarzyć na początku kariery. Ludzie tam bardzo mocno żyli wówczas hip-hopem, pomimo tego, że większość wyglądała jak punki. Pamiętam, jak czescy słuchacze nawijali z nami nasze teksty po polsku. Super sprawa. Byliśmy dla nich pewnego rodzaju atrakcją, bo na występy amerykańskich gwiazd nie było wtedy co liczyć.

Pytam o to, ponieważ ostatnio, będąc w Brnie, rozmawiałem z lokalsem, który wspominał wasz koncert na Kick The Shit w Pradze w 2000 roku. Pamiętał nawet fragment tekstu: "Warszafski deszcz, dżungla pada" [w oryginale: "ciągle pada" - przyp. red.].
(śmiech) Miło słyszeć, że ktoś w Czechach nadal o nas pamięta.

Pytał też, czy wasz zespół nadal działa. Odpowiedziałem, że wrócił na scenę po dekadzie przerwy i że wydał dwie płyty w 2009 i 2011 roku…
…tak, i niewykluczone, że powstanie kolejna płyta. Cały czas mam kontakt z Jackiem [Tede - przyp. red.], utrzymujemy dobre relacje, więc drzwi są uchylone. Jeśli chodzi o WFD, to zawsze mieliśmy założenie, że nasze wspólne albumy będą do siebie podobne - w tym znaczeniu, że będą klasyczne, truskulowe, a nie nowoczesne. Nie wiem tylko, czy Tede będzie chciał jeszcze do takich rzeczy wrócić - jak puszczam w radiu [Numer Raz prowadzi autorską audycję "Numer Raz na fali" w Czwórce - przyp. red.] DJ-a Premiera, zawsze ze mnie drwi (śmiech). Czas pokaże, co z tego wyjdzie - póki co, obaj musimy skończyć swoje solówki.

Reklama

Do twojego solo jeszcze wrócimy, powiedz natomiast, jak z perspektywy czasu oceniasz powrót Warszafskiego Deszczu?
Po "Nastukafszy" był okres, że przez dwa-trzy lata w ogóle nie widywaliśmy się z Jackiem, ale nasze drogi gdzieś się znowu zeszły i doszliśmy do wniosku, że pora wrócić. On był wówczas pod dużym ostrzałem hejterów i wydaje mi się, że powrotem WFD chciał pokazać, że jeszcze umie robić ten rap tak, jak powinien go robić. Nie pamiętam już do końca, jak słuchacze i krytycy przyjęli "Powrócifszy", natomiast "Prawdępowiedziafszy" uważam za naszą najlepszą płytę. Dzięki Tedemu zrobiliśmy ją mega szybko, bez przerwy mnie naglił: Numer, napisałeś? Numer, masz już? (śmiech) Dogadywaliśmy się bardzo dobrze i po latach żaden z nas na pewno nie żałuje tej decyzji.


Polub fanpage Noisey Polska, żeby nie przegapić żadnego ciekawego wywiadu czy recenzji


Co było dla ciebie największym plusem tej reaktywacji?
Zdecydowanie koncerty. Wspólne występy zawsze sprawiały mi najwięcej radości - nie lubię być liderem i odpowiadało mi, że to Jacek stał na froncie. Ciekawym doświadczeniem było obserwowanie, jak osoby, które przychodziły na te wydarzenia, reagowały na nasze odrodzenie. Szczególnie przy "Powrócifszy" reakcje były zajebiste. Poza tym, bardzo istotna była dla mnie chemia przy tworzeniu kawałków.

Była ona podobna do tej, która towarzyszyła wam przy nagrywaniu debiutu?
Na pewno było trochę inaczej. "Nastukafszy" zrobiliśmy w całości w katolickim radiu Puls, mieliśmy realizatora, który na co dzień zajmował się rock’n’rollowcami, przez co ta płyta brzmi tak jak brzmi. Nasza relacja też się zmieniła - w 1999 roku najważniejsze było dla nas, żeby po prostu ten krążek wyszedł i żeby ludzie mogli go słuchać. Nikt nie myślał o tym, jak to się sprzeda. Zawsze udawało nam się jednak znaleźć wspólny mianownik i na płaszczyźnie WFD zawsze się dogadywaliśmy. To, co było wspólne, to fakt, że i tych kilkanaście lat temu ludzie czekali, i teraz też czekają. Pod moim nowym singlem "Serum prawdy" pojawiają się głosy: wszystko fajnie, ale czekamy na nowy Warszafski Deszcz…

Reklama

Od wydania "Prawdępowiedziafszy", niewiele było o tobie słychać…
Ja nigdy nie odciąłem się od rapu - od tamtego czasu zresztą wydałem z DJ-em Abdoolem dwa mixtape’y ["Zawsze Spoko" i "Człowieku Mordo" - przyp. red.]. Udzieliłem się też gościnnie w kilku numerach, m.in. w świetnym, jazzowym "Pogadajmy" z Eskaubei. Szkoda, że takich rzeczy się u nas nie docenia, ale i tak zawsze będę w tego rodzaju utworach chętnie się pojawiał. Nigdy nie miałem potrzeby, żeby stać się nie wiadomo jak komercyjnym artystą i nie zależy mi na tym, żeby trafiać do nastolatków. Bardzo podoba mi się raperska dojrzałość Pelsona i ja staram się podążać podobną drogą, choć - przyznaję - miałem po drodze pewien wybryk.

Jaki?
Z dziesięć lat temu powstała grupa producencka dwóch moich przyjaciół: DJ-a Zero i Turasa. Zespół nazywał się The 210 i w jego ramach popełniliśmy kawałek "Norweski wiatr", który wykonałem wraz z… Pawłem Stasiakiem. To była próba zrobienia czegoś, co zupełnie nie leży w moim guście, ale z drugiej strony za małolata mocno jarałem się Papa Dance i stwierdziłem, że muszę mieć kawałek z Pawłem. Wymyśliłem tekst i refren, zrobiliśmy też do tego bekowy teledysk.

Pierwsze słyszę. To gdzieś się w ogóle ukazało?
Tak, chociaż płyta The 210 ostatecznie nie wyszła, choć powstało sporo kawałków, w tym na przykład singiel "Hit" ze mną, Lady Moccą i Juniorem Stressem. Można to znaleźć gdzieś na YouTube. I żeby nie było - nie wstydzę się "Norweskiego wiatru". Miał wyjść śmiesznie - i taki wyszedł.

Reklama

Muzycznie zatem wiemy, co cię pochłonęło przez ostatnich pięć lat - a pozamuzycznie?
Najprościej mówiąc - życie, które trochę mi pokomplikowało sprawy. Rozwiodłem się, kilka razy zmieniałem mieszkanie, cały czas miałem czymś zaprzątnięty umysł, przez co nie wydałem wcześniej płyty, mimo że miałem ją prawie całą gotową. Zrobiliśmy razem z Sir Michem dziesięć kawałków i podejrzewam, że one nigdy się nie ukażą - chyba, że wrzucę je do sieci jako bootleg po premierze nadchodzącej płyty. Kilka lat temu chyba niepotrzebnie też zasugerowałem się opiniami bliskich mi ludzi - Tede na przykład, po przesłuchaniu tych numerów, stwierdził: Numer, ty nie możesz tego wydać, bo to nie jest Numer Raz Zawsze Spoko, tylko Numer Raz Tnący Sobie Żyły. Po paru miesiącach posłuchałem i mówię: k***, faktycznie… Ten materiał był turbociężki, aczkolwiek uważam, że dwa z powstałych wtedy kawałków są najlepszymi, jakie kiedykolwiek nagrałem. Jeden z nich, "Na krawędzi", był storytellingiem, który opowiadał o trzech metodach na popełnianie samobójstwa - choć ja sam oczywiście nigdy bym tego nie zrobił. To był mega emocjonalny numer.

Z nowym solo wracasz tylko na chwilę czy zamierzasz tym razem zostać na scenie na dłużej?
Kończąc każdą płytę, zawsze mam plan, że zaraz zacznę robić kolejną - jeszcze ani razu mi to nie wyszło (śmiech). Nie miałem nigdy zamiaru robić sobie przerw i chciałem wydawać nowe albumy co dwa lata.

Reklama

Od zajawki singla do jego premiery minęło jednak dobre pół roku.
"Serum prawdy" nagrałem dawno temu u Micha, który realizował wokale i porobił jakieś smaczki. W refrenie, którego pierwowzór zaśpiewałem ja, chciał użyć AutoTune’a, na co powiedziałem mu, że ja do tego nie pasuję, ale w końcu mnie namówił. Potem puszczałem ten numer paru osobom i wszystkie mówiły, że jest zajebisty, tylko ten refren jakiś taki nie do końca…. Stwierdziłem, że zostawię ten AutoTune, ale poproszę Bartka Królika ze SpokenLove [kiedyś Sistars - przyp. red.], którego bardzo szanuję, żeby to on zaśpiewał ten refren. Jak mu puściłem wersję z moim wokalem, uznał, że nic nie trzeba tam zmieniać, a jego interpretacja okazała się niemal identyczna do mojej (śmiech). Powiedział, że tak pasuje, więc mu zaufałem.

Dodam jeszcze, że oczywiście otrzymaliśmy zgodę od Andrzeja Rybińskiego na wykorzystanie jego słów [refren "Serum prawdy" został zaczerpnięty z utworu "Nie liczę godzin i lat" - przyp. red.]. Pan Andrzej ucieszył się zresztą, że młodsze pokolenie chce odświeżać jego muzykę i dał nam swoje błogosławieństwo, co było super z jego strony, bo wielu dawnych artystów próbowałoby na tym zarobić.

Jak oceniasz przyjęcie tego kawałka?
Całkiem dobrze, bo powiem szczerze, że spodziewałem się więcej negatywnych opinii, podczas gdy przeważają te pozytywne i nie ukrywam, że trochę mi skrzydła urosły. Jestem zadowolony i z przyjęcia, i z samego singla - niby jest w nim ten mój leniwy styl, ale jednak nieco odrestaurowany, nie do końca klasyczny.

Jak doszło do tego, że "Numer Kiedy Płyta?" wydasz w Aloha Entertainment, a nie w Wielkie Joł?
Nie mam żadnej spiny z WJ, natomiast nie da się ukryć, że jest to wytwórnia jednego człowieka i wszystko jest robione pod niego. Niech tak będzie, bo Tedemu to się należy, tym niemniej ja nigdy nie uzyskałem od Wielkiego Joł - może pomijając pierwsza płytę, bo jednak budżet teledysku do "Chwili" wynosił 45 tysięcy złotych, a w klipie wystąpił sam Stanisław Tym - poważnego wsparcia promocyjnego. Obrazek promujący moje drugie solo zrobiłem własnymi siłami z chłopakami z LetEmKnow, którzy wtedy dopiero zaczynali swoją przygodę z teledyskami i zrobili mi go po znajomości. Z Procentem [właściciel Alohy - przyp. red.] z kolei dogaduję się bardzo dobrze, pasuje mi klimat jego wytwórni i wiem, że zależy jemu na tej płycie - dlatego znalazłem się w tym labelu, choć wcześniej rozmawiałem jeszcze i z Tytusem z Asfaltu i z PROSTO.

Zdradź jeszcze zatem na koniec, proszę, kilka szczegółów odnośnie do płyty.
Ponad połowa jest już nagrana, część numerów czeka na nagranie, a kilka jeszcze muszę dopisać. Bity będą zarówno od znanych producentów, takich jak O.S.T.R. czy DJ Eprom, jak i nowych twarzy - Euri czy Adam L. Muzycznie album na pewno nie będzie w stu procentach utrzymany w stylu "Serum prawdy". W wakacje chcę zamknąć cały proces i wydać ten materiał jesienią. Nie chcę zawieść siebie, nie chcę zawieść Procenta, nie chcę też zawieść najbliższych, którzy mają już dość słuchania "Numer, kiedy płyta?", przebywając w moim towarzystwie (śmiech). Mam nadzieję, że będzie to moja płyta życia.